Dwa czerwce

W czerwcu 1989 r. w Polsce ogłoszono upadek „komunizmu”, a w Chinach jego „kontrofensywę”. W Polsce, w już prawie wolnych demokratycznych wyborach, przegrali kandydaci PZPR i zaraz potem powstał rząd Mazowieckiego, most ku rządom antykomunistycznego prezydenta Wałęsy i premierów: Bieleckiego, Olszewskiego, Suchockiej. W Pekinie rozpędzono demonstrujących na placu Tiananmen studentów renomowanego pekińskiego uniwersytetu. Na ulicach biegnących do placu, nie na samym placu, jak to się w Polsce zwykło uważać, ściągnięte z prowincji oddziały wojskowe rozbiły ciągnące studentom posiłki. Studenci pochodzili z dobrych, komunistycznych rodzin. Ofiarami zostali przeważnie ludzie z dołów społecznych, anonimowi. „Trzeba zabić koguta, by przestraszyć małpę”, mawiają od zawsze Chińczycy.
W czerwcu 2005 r. tradycyjne demonstracje organizowane ku czci poległych „studentów” w światowych stolicach przeszły bez większego echa. Były mizerne. Ale dobry operator telewizyjny z mizerii ludzkiej tłum potrafi zrobić. Te mignęły w mediach, bo w tym roku nie ma zapotrzebowania na dokopywanie „komunistycznemu reżimowi” w ChRL. Świat ze zdumieniem obserwuje fantastyczny rozwój gospodarczy powalonego, zredukowanego na przełomie XIX i XX w. kolosa. Największej obecnie fabryki świata, największego światowego rynku. W Chinach, poza gronem kombatantów, czerwca 1989 r. nikt nie chciał wspominać. „Mao dał Chińczykom poczucie wielkości i jedności narodu, Deng nauczył nas, jak się bogacić – tłumaczy mi dwudziestoparolatek zatrudniony w chińskim koncernie na kierowniczym stanowisku. – Po co rozdrapywać rany z 1989 r., skoro można przypomnieć Japończykom ich zbrodnie w Chinach z lat 30. XX w. Upokorzyć ich jak pani wicepremier Wu Yi podczas niedawnej wizyty w Japonii. Przypomnieć Chińczykom dumę narodową, rozładować kompleksy niższości.
W czerwcu 2005 r. w Polsce radosna niedawno rocznica „upadku komunizmu” też przeszła bez większego echa. Bo startujący w parlamentarnych i prezydenckich wyborach liderzy partii prawicowych, swoją popularność budują na krytyce, kontestacji tamtych czerwcowych wyborów, negacji Okrągłego Stołu. Kompromis starej władzy z nową, bezkrwawa zmiana systemu przestały już cieszyć, imponować. Słodycz demokracji, wolności słowa cierpnie, kiedy trzeba szukać pracy, kiedy się ją traci, nie ma nadziei na lepszą przyszłość. W Polsce władze polityczne po 1989 r. zachłystywały się odzyskaną suwerennością polityczną wyprzedając gospodarkę, czyli suwerenność ekonomiczną. W Polsce aktywność elit politycznych, opiniotwórczych skupia się na dyskusji o historii najnowszej, sporach o kształt instytucji państwowych. Ludzie o mentalności biurokratycznej, a ostatnio prokuratorskiej, stale kreślą śmiałe plany reform administracji, szczególnie organów ścigania. Bo tak miłują „wolność”.
W Polsce władze państwowe zdekomunizowały symbole, zrezygnowały z kierowania gospodarką. W Chinach władze zachowały komunistyczne symbole, kontrolując zaś gospodarkę, uczyniły z niej gwarancję suwerenności ekonomicznej. Efektem tej polityki są silne, chińskie marki i towary podbijające świat. Polska, poza oscypkami i ogórkami braci Urbanek, swych znanych marek nie ma. I pewnie dlatego dziś Chińczycy nie płaczą po stłumieniu wolnościowego powstania. A Polacy plują na odzyskaną 15 lat temu wolność.

Wydanie: 2005, 24/2005

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy