Słabi w Unii, słabi w NATO, Amerykanie patrzą na nas nieufnie. Polska dyplomacja to katastrofa Jerzy Maria Nowak – były dyplomata z 50-letnim stażem, m.in. ambasador przy NATO, obecnie profesor Akademii Finansów i Biznesu Vistula i wiceprezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego. Eurokorpus – Polska redukuje tam swoją obecność, nie chce być państwem ramowym, tylko stowarzyszonym. Co to oznacza? – To oznacza, że Polska wycofuje się z ważnej instytucji, która jest nakierowana na przyszłość, na tworzenie w przyszłości armii europejskiej, jakiegoś zbrojnego ramienia Wspólnoty Europejskiej. Eurokorpus nie ma na koncie wielkich akcji, może z wyjątkiem operacji pokojowej w Kosowie, nie ma swojej armii, swoich sił zbrojnych. Ma natomiast rozbudowaną kwaterę główną pod Strasburgiem, tam jest nieustanne planowanie, szkolenie na użytek Unii Europejskiej, teraz i w przyszłości. Polska ma tam niewielu oficerów, ok. 120. Kosztuje to też niewiele, ale stanowi symbol polityczny. Wycofanie się z tej struktury, będącej zalążkiem armii europejskiej, jest dla Polski bardzo niekorzystne, z punktu widzenia zarówno naszej pozycji w kwestii obronności Unii Europejskiej, czyli wspólnej polityki obronnej, jak również NATO. Polexit krok po kroku Dlaczego niekorzystne? – To kolejny sygnał skierowany do państw Unii – że wycofujemy się z wszystkich działań o charakterze przyszłościowym, rezygnujemy ze współdziałania, i to w momencie Brexitu. Nawet jeśli zostawimy w Eurokorpusie kilku oficerów i przyjmiemy formułę państwa stowarzyszonego, nie zatrze to złego wrażenia. Które można określić: nie jesteśmy wami zainteresowani… – W tej sytuacji oni także nie będą nami zainteresowani. Błędem jest też zupełnie niedyplomatyczna forma wyjścia, niestety, typowa dla obecnej formacji rządzącej w Polsce. Polega ona na nieprzewidywalnych, zaskakujących ruchach, na braku profesjonalizmu. Te dwie cechy są najniebezpieczniejsze, a zostały tu zaprezentowane z takim rąbnięciem w stół. Z przytupem, żeby każdy usłyszał i zapamiętał. – Polska nikomu nie wytłumaczyła, dlaczego wychodzi, jakimi motywami się kieruje. Złożono tylko oświadczenie, że wycofujemy oficerów i rezygnujemy z bycia państwem ramowym. Zrobiło to okropne wrażenie. Że jesteśmy nieprofesjonalni, że nie można z nami załatwiać żadnych spraw. Rezultat będzie taki, że zaczną nas obchodzić, nie będą się nas radzić. Potraktują jak dziwaka, nieprzewidywalnego i nieprofesjonalnego, w gruncie rzeczy – niepotrzebnego. A do tego mogą dochodzić uzasadnione z ich punktu widzenia obawy, że od nas mogą iść przecieki gdzie indziej, np. na wschodnią stronę. Przecież Polska prezentuje się jako kraj antyrosyjski! – A jednocześnie sam pan widzi, że ta werbalna antyrosyjskość nie przeszkadza w różnych działaniach zbliżających Polskę do modelu rosyjskiego. Mamy poza tym różne sygnały, że Rosjanie operują w Polsce bardzo swobodnie. Takie są obawy na Zachodzie, silne, może nawet przesadne, ale będą istnieć. W ten sposób w dziedzinie wspólnej polityki europejskiej bardzo się osłabiamy. Ale chyba nie w sprawach NATO, będącego czymś innym niż Eurokorpus? – Osłabienie Polski w NATO postępuje już od dosyć długiego czasu. Nie mamy tutaj takich funkcji, jakie potrafiły uzyskać Chorwacja czy inne, mniejsze od nas kraje. Nie ma Polaka pełniącego wysoką funkcję w cywilnym sekretariacie Sojuszu. A mieliśmy – Adam Kobieracki był zastępcą sekretarza generalnego NATO. Po jego wyjściu nie potrafiliśmy uzyskać podobnej pozycji. Nie mówię, że natychmiast, ale mija już osiem-dziewięć lat, jak nie mamy tam żadnego funkcjonariusza wysokiego szczebla, co jest absolutnie nie do przyjęcia, choćby z uwagi na nasz potencjał. Jesteśmy siódmą-ósmą armią NATO. – Za USA, Wielką Brytanią, Francją, Niemcami, Turcją, Hiszpanią, Włochami, może też Kanadą. A mieliśmy ambicje być w czołowej szóstce, jeżeli nie liczyć Turcji. Uczciwie trzeba powiedzieć, że niewiele brakowało, byśmy w 2010 r. mieli wysokiego przedstawiciela wojskowego w sekretariacie Sojuszu Północnoatlantyckiego. Chodzi mi o gen. Gągora, który był świetny i który niestety zginął. Nikt nie mógł go zastąpić? – Nie mamy ludzi znających języki obce. Mimo że w Polsce generalnie poprawia się znajomość angielskiego, to jeśli chodzi o wojsko, choć formalnie sytuacja nie wygląda źle, jak zaczyna się rozmawiać – a rozmawiałem z wieloma dowódcami, generałami, oficerami średniego szczebla – praktyczna znajomość angielskiego na ogół nie jest zachwycająca, mówiąc bardzo delikatnie. Inny przykład – od listopada, czyli za chwilę będzie pół roku, Polska nie ma ambasadora przy