Dyplomacja i groby

Dyplomacja i groby

Jeńcy z pułku „Baszta”

Niedaleko zjazdu z autostrady w kierunku Klagenfurtu, na obrzeżach wsi St. Johann jest bardzo dobrze utrzymany cmentarz żołnierski, a tam cztery groby żołnierzy Armii Krajowej z powstania warszawskiego. – Polskie nazwiska niewiele mówiły miejscowym, brakowało informacji, kim są pochowani. W ubiegłym roku, traktując to jako kulminację obchodów 70-lecia wybuchu powstania, uroczyście odsłonięto tam tablicę informacyjną po polsku i po niemiecku. Sfinansowała ją Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Nasze działania wspierał Austriacki Czarny Krzyż i szef jego oddziału w Karyntii gen. Gerd Ebner. Najbardziej wzruszająca była obecność na uroczystości weteranów walczącego na Mokotowie pułku „Baszta”, z którego pochodzili ci czterej żołnierze AK, wywiezieni po powstaniu do obozu. Można powiedzieć, że jest to jedyne miejsce w Austrii opisane jako cmentarz żołnierski, gdzie spoczywają polscy żołnierze wymienieni z imienia i nazwiska, pseudonimu itd. Obok stoi niewielki obelisk radziecki, ale nie wiadomo, kto tam spoczywa – opowiada konsul generalny RP w Austrii Andrzej Kaczorowski. Miejscowa młodzież, a i starsi, którzy tyle lat dbają o te obce mogiły, teraz wiedzą o nich więcej.

Zapomniany „Stragan”

Więzienie w Stein nad Dunajem. Żołnierze AK, członkowie wiedeńskiej komórki wywiadu dalekiego zasięgu Komendy Głównej AK o kryptonimie „Stragan”, aresztowani w Wiedniu w 1943 r. Brutalne śledztwo w więzieniu w Margarethen. W marcu 1945 r. skazani musieli pieszo przejść ponad 70 km z Wiednia do więzienia w Stein. 15 kwietnia zostali rozstrzelani. Tego dnia rozstrzelano tam 46 więźniów przybyłych z Wiednia. Fakty znane niewielu, śladowo wspominane w publikacjach, w żaden sposób nieupamiętnione do kwietnia tego roku.

Rozstrzelanie naszych żołnierzy poprzedził słynny Hasenjagd, czyli „polowanie na zające”. 6 kwietnia 1945 r. Komendant więzienia w Stein nie miał czym karmić ok. 1,8 tys. więźniów, nie wiedział, co z nimi zrobić pod koniec wojny, umożliwił więc części ucieczkę… Członkowie SS, uzbrojonych bojówek i miejscowa ludność urządzili polowanie na więźniów – strzelano do nich jak do zajęcy. Zginęło 550-650 osób. – To bywa mylone, tymczasem są to dwie oddzielne historie. Tablica na tamtejszym cmentarzu poświęcona jest właśnie Kremser Hasenjagd, natomiast my w tym roku przy pomocy władz miejskich dokonaliśmy naszego upamiętnienia. Otrzymaliśmy bardzo ładną działkę na cmentarzu, zaraz przy wejściu. Stanął tam obelisk z piękną płytą z mosiądzu – tłumaczy konsul. 12 kwietnia obelisk został oficjalnie odsłonięty, były i władze miejscowe, i przedstawiciele premiera landu Dolna Austria. Powstał też dokument Piotra Szalszy „Bohaterowie Straganu”, pokazywany wówczas w więzieniu w Stein. Autor, pracując z Zofią Beklen nad filmem, dotarł do informacji, że wielu żołnierzy pochodziło z Zaolzia, z okolic Cieszyna. Część ich rodzin z całego świata, z Anglii, z Kanady, przyjechała na tę uroczystość. – Nie liczyli na to, że tą historią ktoś jeszcze się zajmie – przyznaje Andrzej Kaczorowski.

Polskie dzieci

Dużo dobrego w kwestii upamiętnień dzieje się w Górnej Austrii, widać zaangażowanie miejscowych i częstą obecność ambasadora RP Artura Lorkowskiego. – Niedaleko Wels, w Pichl, mamy takiego „pozytywnie zakręconego” Austriaka – mówi konsul Kaczorowski. Martin Kranzl-Greinecker od 2001 r. angażuje się w zachowanie pamięci o tzw. polskich dzieciach, jak nazywają je Austriacy, tych z zamku Etzelsdorf, a takich miejsc było wiele. Dzieci robotnic przymusowych były odbierane matkom i umieszczane w sierocińcach, gdzie dochodziło do niewyobrażalnych historii. Noworodki na dobę mogły dostać litr mleka i półtorej kostki cukru. Umierały średnio po siedmiu tygodniach, śmiertelność wynosiła 90%. Takich placówek w III Rzeszy było ok. 300. Jedna z opiekunek pisała w pamiętniku, że dzieci wyły i zawodziły jak wilki, dziko, nieludzko. Po jakimś czasie cichły. W Pichl jest tablica pamiątkowa, a Kranzl-Greinecker dba, by o tablicy i dzieciach nie zapominano. Prezydent Komorowski odznaczył Austriaka za to „pozytywne zakręcenie” na trudne tematy Złotym Krzyżem Zasługi.

– Wspólnie z Martinem Kranzlem-Greineckerem podjęliśmy inicjatywę upamiętnienia dzieci z sierocińca w Spital am Pyhrn. Na cmentarzu są piękne tablice, polska i austriacka, bo Austriacy się włączyli. Odsłanialiśmy je razem. Oni piszą ogólnie, my piszemy o polskich dzieciach – konsul opowiada o kolejnym punkcie na mapie pamięci. Odsłonięcie tablic poprzedziły długie dyskusje z miejscowymi władzami, uroczystość odbyła się ostatecznie w obecności ambasadora RP oraz premiera landu Górna Austria. Wątpliwości natomiast zgłaszał miejscowy ksiądz: – No, ja nie wiem, czy w ogóle warto społeczeństwo miejscowe informować o tym…

Właściciel budynku, w którym mieścił się sierociniec, a teraz jest schronisko młodzieżowe, sugerował, by nie wieszać tam tablic, jak początkowo planowano. – Może lepiej na cmentarzu, gdzie te dzieci spoczywają – mówił. I tak się stało. Na uroczystości obok premiera pojawili się z obowiązku burmistrz i ksiądz. Był też wspomniany właściciel schroniska, który nieoczekiwanie w odruchu serca zapewnił, że dla dzieci z dawnego sierocińca jego obiekt jest zawsze otwarty. – Wszystko pokażemy, gdzie co było, co wiemy, zdjęcia…

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2015, 44/2015

Kategorie: Świat

Komentarze

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy