Coraz większa grupa Polaków żyje całkowicie na koszt państwa i tak wychowuje dzieci Anna Machalica-Pułtorak, socjolog Jest prezesem i założycielką Stowarzyszenia „Otwarte Drzwi”, przewodniczącą Ogólnopolskiej Sieci Współpracy Przeciw Bezrobociu. Stowarzyszenie, powstałe w 1995 r., stawia sobie za cel kreowanie przestrzeni dla indywidualnego rozwoju i samodzielności życiowej młodych ludzi, tworzy warunki sprzyjające kształtowaniu postaw obywatelskich i społecznikowskich. Ośrodek Resocjalizacji i Reedukacji prowadzony przez Stowarzyszenie „Otwarte Drzwi” usytuowano na warszawskiej Pradze, dzielnicy cieszącej się złą sławą. Wysoki poziom bezrobocia i przestępczości nie daje tutejszej młodzieży możliwości prawidłowego rozwoju. Stowarzyszenie znajduje się na liście innowatorów społecznych Ashoka. – Z raportu „Diagnoza 2003” wynika, że wzrasta liczba ludzi, którzy uważają, że za ich udane lub nieudane życie odpowiedzialny jest los, a nie oni sami. Dlaczego tak się dzieje? – System, jaki tworzymy od 1989 r., efektywnie działał w pierwszej połowie lat 90. Ale to była oferta nie dla wszystkich. Ci najaktywniejsi rzeczywiście się sprawdzili. Jednak większości ludzi nie stać na wielką samodzielność – chcą najzwyczajniej chodzić do pracy i dobrze ją wykonywać. Nie wszyscy jesteśmy „zaprogramowani na samodzielność”. Okres życia w PRL, który zapewniał nam bezpieczeństwo socjalne, też zrobił swoje. Poczucie, że „ktoś inny” jest winien, ma uzasadnienie w systemie politycznym, ekonomicznym i edukacji. Kiedy w pierwszej połowie lat 90. wprowadzano reformy, cały system pomocy społecznej ukierunkowano tak, byśmy mogli jakoś przeżyć szok ustrojowy. I on się sprawdził, jednak już w 1995 r. powinien zostać przeformułowany. Spóźniliśmy się z reformą edukacyjną, systemu obrony kraju, opieki zdrowotnej i tak dalej. Polska szkoła – oprócz niektórych uczelni – do tej pory nie dostosowała się do nowej rzeczywistości. – Polacy także „rozwiedli się z państwem”. Ocena własnego samopoczucia w ogóle nie ma nic wspólnego z oceną sytuacji kraju. – Chociaż w Polsce jest zarejestrowanych kilkanaście tysięcy organizacji pozarządowych, brakuje systemowego wsparcia ze strony państwa dla tych, którzy chcieliby coś zrobić dla innych. Przez 13 lat nie stworzyliśmy systemu wspierania Polski obywatelskiej i to jest główna przyczyna tego, że nie widzimy się na tle swojego państwa – bo to państwo o nas zapomniało. Nie dało nam szansy wspólnego budowania tożsamości narodowej. Dopiero obecnie została przez Sejm przyjęta ustawa o pożytku publicznym i wolontariacie – a to przecież właśnie źródło Polski obywatelskiej. Teraz dopiero pracuje się nad ustawą o zatrudnieniu socjalnym, tworzącą warunki do tego, by ludzie słabsi mogli być aktywni, na nowo budować nadzieję na swoje życie. Proszę popatrzeć nawet na nazewnictwo: dotychczas mieliśmy ustawę o zwalczaniu bezrobocia, a dopiero teraz pracuje się nad ustawą, która pomoże budować nowe miejsca pracy. Po wielu zmianach koniunkturalnych dopiero w tym roku rozpoczęły się prace nad ustawą o spółdzielczości. A spółdzielczość to najlepszy sposób na to, by ludzie chcieli być aktywni, bo przecież, jak mówi mądrość ludowa, w grupie łatwiej. Kraje skandynawskie i Włosi szczególnie wspierają spółdzielcze formy przedsiębiorczości i wiedzą, co robią. Jak widać, nie dostarczono nam żadnych instrumentów, których moglibyśmy użyć i walczyć na rynku – w innym przypadku zapewne kilkanaście procent polskich bezrobotnych wzięłoby sprawę w swoje ręce. Ale my nie mamy na czym grać. Może teraz zacznie się to zmieniać? – Potocznie się uważa, że ta współczesna bierność i apatia to wynik sytuacji w kraju. – Odwrotnie! Wszystkie nasze problemy ekonomiczne mają źródło w nieudanej polityce społecznej, zaniedbanej sferze duchowej i moralnej. Wszystkie zaniechania, o których tu mówimy, kładą się dziś ogromnym ciężarem – przede wszystkim na naszym samopoczuciu. Zachłyśnięci zmianami transformacyjnymi nie dostrzegaliśmy tego faktu. Zapomnieliśmy, że nasze samopoczucie społeczne jest takim samym faktem jak wskaźnik inflacji. – Co najgorzej wpływa na psychikę Polaków? – Najbardziej podkopuje poczucie bezpieczeństwa lęk przed bezrobociem. We wszystkich badaniach naukowych najczęstszą odpowiedzią na pytanie, czego boi się pani/pan najbardziej, jest właśnie utrata pracy. To od niej zależą nasza energia i nadzieja. – Statystycy i socjolodzy podkreślają, że w Polsce jest niższe bezrobocie, niż się mówi, bo należałoby od puli bezrobotnych odjąć tych, którzy wcale nie szukają pracy. Jaki procent bezrobocia zależy









