Dziejowa misja prezesa

Dziejowa misja prezesa

Nie doceniłem Kaczyńskiego, myśląc, że jest przede wszystkim cynikiem – jest wyrafinowaną mieszanką cynizmu i ideologii, a to najgorsze z możliwych połączeń. W prezesie poczęła narastać misja kulturowa i cywilizacyjna. Chce dokonać wielkiego dzieła. To obrona całej cywilizacji śródziemnomorskiej. Dla dobra tak wielkiej sprawy każda podłość jest usprawiedliwiona, szlachetny cel uświęca środki. Wraca rola Rzeczypospolitej jako przedmurza chrześcijaństwa. Prezes mówił na antenie radiowej Jedynki, że „nowa idea europejska niszczy tradycyjne wartości. To droga do zniszczenia naszej cywilizacji (…). Jeśli pomysł szaleńca zostanie zrealizowany, dojdzie do klęski, a zmanipulowani Polacy zostaną pozbawieni tożsamości. Dzieje się to przez rozbijanie tradycyjnych struktur społeczeństwa. (…) To starcie z bożkiem postępu, oni chcą rozbić pewne tradycyjne struktury z rodziną na czele i tradycyjne wartości. To pomysł szaleńca”, powtarza. Kto jest tym szaleńcem? Chyba duch czasu. Z nim nikt jeszcze nie wygrał, ale Kaczyński odwróci bieg dziejów. Polska pod jego przewodem wyprowadzi Europę z czasów mroku. Prezes ostrzega: „Będzie to rodzaj nieuświadomionego niewolnictwa. I to nie zwykłego niewolnictwa, tylko podwójnego. Od oferty składanej przez tych silniejszych i jednocześnie od własnych zmysłów. I to takich najbardziej prymitywnych można powiedzieć, bo tutaj zawsze w centrum tej całej propozycji jest seks”. Kaczyński nareszcie mówi o seksie, oczywiście kojarzy mu się on tylko z czymś prymitywnym. To, że seks wyszedł z mrocznego zaułka, jest wielką zdobyczą naszych czasów. U niektórych jednak nadal tkwi pod szafą, w strasznym stanie.
Wracam do naszej cywilizacji. Problem w tym, że prezes ma trochę racji. Ona ma też strony mroczne, ale inne, niż chce Kaczyński; zniszczyliśmy niemal naszą planetę, łakomi bez granic, pożarliśmy ją. I trwa ślepa pogoń za szczęściem za wszelką cenę. Tylko co prezes proponuje jako lekarstwo? Powrót do przeszłości? Do jakiej? Do zniewolenia kobiet, bicia dzieci, wsadzania do więzień homoseksualistów, do zakazu rozwodów, wyłącznie naturalnych metod antykoncepcji (by zwiększyć dzietność narodu)? Nie da się do tego już wrócić. To byłaby wędrówka do szafy, gdzie butwieją stare ubrania. A seks i prokreacja rozeszły się na zawsze, by tylko czasami do siebie się zbliżać. Wydaje mi się, że jakaś trauma seksualna stanowi o polskiej prawicy. Cnotliwi za dnia, nocą biegają do burdelików z pejczykiem w teczuszce. A prezes walczy o to, co nazywa powrotem do tradycji i wartości, za pomocą podłych narzędzi i ludzi bez wartości. Cały ten pisowski sztab jest odrażający. Są tam wierzący, ale też chmara cyników, których przyciąga władza.
PiS jak każda dyktatura ma swoją nowomowę. Sprawa uzależnienia wypłaty funduszy Unii od praworządności jest wciąż otwarta. Morawiecki powrócił do Polski z pieniędzmi i triumfuje, że w Brukseli, jak ktoś trafnie zauważył, pogrożono mu nie pałką, ale palcem. I dali jednak pieniądze. W nowomowie PiS najnowsze pojęcie to „tzw. praworządność”. Pisowska praworządność to praworządność, a ta, o której mówi Unia czy opozycja, to „tzw. praworządność”. Jest też tzw. prawda, tzw. Polacy, a tzw. Polacy chętnie używają tzw. prawdy. PiS traktuje Unię jak bankomat, który czasami złośliwie się zacina. Dawajcie forsę i łapy precz od Polski, tu prezes rządzi!

Zbigniew Ziobro, jak będzie miał okazję, przegryzie prezesowi gardło. Proszę go posłuchać, to już nie delfin, on chce być rekinem. „Stoi przed nami ogromne wyzwanie. Jeśli my tego teraz nie zrobimy, jeśli nie zajmiemy się edukacją, jeśli nie zajmiemy się sferą nauczania na uniwersytetach, jeśli nie zajmiemy się obszarem mediów, to przegramy bitwę o polskie dusze”. Komuniści w czasach stalinowskich też chcieli przerobić polską duszę. W tym celu konieczne było przejęcie uczelni. Nie było to proste, a czas gonił. Gomułka ubolewał z podobną jak Ziobro szczerością: „Musimy pracować przy pomocy tych profesorów, którzy są, bo nauki nie przerwiemy. Istnieją setki i tysiące sposobów, by na nich oddziaływać. (…) My dopiero musimy wychować naszych profesorów”. Ziobro mógłby się nauczyć „metod wychowawczych” od swoich „wielkich poprzedników”, on jakimś cudem wychowany przez nich.

Wydanie: 2020, 32/2020

Kategorie: Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy