Dziewięć miesięcy snu

Dziewięć miesięcy snu

„Nie chcę tej rurki, chcę jeść buzią” – to były pierwsze słowa Paulinki Sztuckiej po wybudzeniu się ze śpiączki Z głębi domu dochodzi mocny, zdecydowany głos: „Ja chcę żyć! Dla mamy, dla taty, dla siostry Kingi i dla brata Artura!”. To Paulina, kiedy otwiera oczy, powtarza jak mantrę to, co przez wiele miesięcy powtarzali jej najbliżsi: – Pamiętaj, masz dla kogo żyć, dla mamy, dla taty… Właśnie minęły dwa tygodnie, odkąd dziewczynka niespodziewanie otworzyła oczy i wybudziła się ze śpiączki, po dziewięciu miesiącach. Śpiąca królewna – Dziwiłam się rok temu, kiedy Paulinka robiła sobie tyle zdjęć. Chodziły z przyjaciółką do parku, przebrała się nawet w wieczorowy strój i moje buty na obcasie, mówiąc: „Mamo, już są na mnie dobre. Tak ubiorę się na sylwestra”. Mamy wszystkie te zdjęcia Pauliny – Marta Sztucka przegląda fotografie kolorowe i czarno-białe ze śliczną długowłosą dziewczyną. To jej córka Paulina, miesiąc temu skończyła 15 lat. W jej imieniu świeczkę na torcie zdmuchnęła młodsza siostra, Kinga; koleżanki i wychowawczyni zaśpiewały jej „100 lat”. Paulina nie otworzyła nawet oczu, nie mrugnęła – leżała w śpiączce od listopada 2007 r. Przeszła wtedy bardzo niebezpieczną operację wycięcia guza mózgu. Nastolatka ledwo mieści się w łóżku, mimo choroby i śpiączki urosła. Piękne długie włosy, znane z fotografii, powoli odrastają. – Może Paulinka czuła, że coś złego ją spotka, może chciała zachować wizerunek sprzed choroby, stąd tyle zdjęć. Nie udało jej się przeżyć sylwestra, tak jak planowała, ale wierzę, że jeszcze się uda. Z przesunięciem czasowym, jak śpiąca królewna – z przekonaniem mówi pani Marta, drobna, niezwykle dzielna kobieta. Mając u boku męża Henryka, 19-letniego syna Artura i siedmioletnią żywiołową córkę Kingę, miała na kim wesprzeć się w trudnych chwilach. Choroba córki zmieniła całkowicie ich życie, ale nie dopuszczali myśli, że Paulina pozostanie w łóżku. Wierzyli, modlili się, szukali pomocy w wiedzy medycznej i nie tracili nadziei na cud. Wygląda na to, że cud się zdarzył. Paulina dwa tygodnie temu mocnym głosem zażądała: „Nie chcę tej rurki, chcę jeść buzią”. Wybudziła się po dziewięciu miesiącach śpiączki. Od razu z wilczym apetytem. Wkrótce zażądała maminych pierogów ruskich. – Nogi się pode mną ugięły, jak z waty. Potelepało mną, jakby prąd przeszedł, nie wierzyłam, że ona do mnie mówi – pani Marta nie próbuje nawet powstrzymać łez. Mąż, rosły mężczyzna, też płacze. Pozwalają płynąć łzom radości, czuję się uczestnikiem wielkiego szczęścia tej rodziny. Wciąż ktoś pisze SMS-y, dzwoni telefon z prośbami o rozmowę. Czuję, że zakłócam im prywatne przeżywanie powrotu Pauliny do pełniejszego życia, ale Sztuccy rozumieją, że cudem należy się dzielić. – Tylko powoli, Paulinka jest zmęczona, ona jest tu najważniejsza – proszą. – To jakby Paulina urodziła się na nowo. Czekała w śpiączce tyle miesięcy, może potrzebowała tego czasu jak wtedy, kiedy przyszła na świat – uśmiecha się pani Marta Sztucka. Sztuccy od czterech lat mieszkają w Głubczycach, przenieśli się spod Jarosławia na Podkarpaciu. Kupili tu stary dom, wyremontowali go, znaleźli pracę, dzieci zostały dobrze przyjęte przez nowych kolegów. Paulina jeszcze w podstawówce zaczęła się uskarżać na bóle głowy, trudno było ustalić ich przyczynę. Dziewczynka miała założoną zastawkę do odprowadzania płynu gromadzącego się w mózgu, ale prowadziła życie typowej nastolatki. Dobra, lubiana uczennica, raczej z zacięciem do przedmiotów ścisłych niż humanistycznych, pod opieką wychowawczyni Grażyny Skowron ukończyła w ubiegłym roku II klasę gimnazjum w Głubczycach. – Była taką „mamą”. Pracowałam na dwie zmiany, więc Paulinka bardzo mi pomagała w opiece nad młodszą Kingą: lubiła ją czesać, zaprowadzała do przedszkola, potem sama szła do szkoły. Czytała młodszej książki na głos. Są bardzo zżyte, dziewczynki mają wspólny pokój. Kindze brakuje dawnej siostry, teraz role się odwróciły – to ona czyta jej na głos, mówi do Pauliny, gładzi po głowie – wyjaśniają rodzice. Paulina lubi zwierzęta, najpierw namówiła rodziców

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 34/2008

Kategorie: Reportaż
Tagi: Beata Dżon