Mariusz Chmiel, wójt Redzikowa: Tu jest jeszcze wiele osób, które albo same dla wojska pracują, albo ich krewni. Boją się, że komuś się narażą Premier jest zadowolony, prezydent też, nawet większość ich współobywateli. Tylko redzikowianom nie podoba się tarcza, którą buduje się im pod nosem. Czują się oszukani i upokorzeni. Nie przez Amerykanów, lecz własne władze. Zielona tablica informacyjna wygląda całkiem zwyczajnie, uważa robotnik, który obok układa właśnie rury gazowe. Tak jak wszędzie w Polsce. Tyle że nigdzie indziej ludzie nie robią sobie zdjęć z takim szyldem. – Chyba coś z nimi nie tak? – pyta, obserwując turystów. Auta się zatrzymują, pasażerowie wysiadają, idą w ruch aparaty. Mężczyzna, który na posesji obok kosi trawę, stuka się w głowę. „Redzikowo” – głosi napis na szyldzie, tylko kilka metrów przed nim inny szyld informuje, że właśnie opuszcza się Słupsk. Droga tu dobra, dwupasmowa, nic dziwnego, że samochody nadrabiają tu szybkością. Do niedawna nikt nie zwracał uwagi na osiedle przy drodze. – Od tygodnia tak jest – opowiada robotnik kładący gazociąg. – Ludzie se fotki przed tablicą robią od rana do wieczora – śmieje się. – Takie sławne Redzikowo się zrobiło. Bo kiedyś Redzikowo już było sławne. Za sprawą jednostki lotniczej. – Najlepszej w Polsce – mówią z dumą mieszkańcy. – Jak przyjeżdżali tu na pokazy i ćwiczenia piloci z całego świata, to mówili, że drugiej takiej nie ma. Ale przez Amerykanów jednostkę zlikwidowano, wierzy kadra. A właściwie kadra emerytowana. Inną przeniesiono do Malborka, Mińska Mazowieckiego i gdzie tam jeszcze. – Wszystko po to, by Amerykanie mogli sobie tu tarczę postawić – mówi emerytowana kadra, obecnie właściciel kiosku. Bo dziwnym trafem, przekonuje, już po ostatnich wspólnych ćwiczeniach lotniczych w 1993 r. Amerykanie zaczęli się tu coraz częściej pojawiać. Oglądać, badać grunt. A jak w 1999 r. rozwiązali jednostkę, to pomiary zaczęły się na całego. Mieszkańcy Redzikowa wiedzą więc, że tak naprawdę to Amerykanie już dawno zagięli na nich parol. – A to lepszy teren znajdą? – były wojskowy jest pragmatyczny. – Zawsze była tu jednostka. Najpierw Luftwaffe. Stąd leciały eskadry na Polskę we wrześniu 1939 roku. Została po nich stara wartownia, a nawet rury dawnej łaźni, płytko pod ziemią, zaraz obok kiosku. – Pas startowy mają, budynki też, nawet ten hotel na terenie jednostki wyremontowali na tip top. Kiedyś Niemcy mieli tu lotnisko, potem my, teraz Amerykanie. Spytany o tarczę pokazuje osiedle. Trzypiętrowe bloki w pastelowych kolorach. Różowy, seledynowy, kremowy, nowe okna, terakota przy wejściach, anteny satelitarne na balkonach. Przed domami jarzębina, róże i ławeczki. Pojemniki do segregacji śmieci: papier, szkło, makulatura. Dzieci na rowerkach, mamy z wózkami, emeryci z zakupami. To osiedle wojskowe Redzikowo, w odróżnieniu od Redzikowa-Wsi. Za ostatnim blokiem brama i wartownia dawnej jednostki. „Zakaz wstępu” – głosi tablica na płocie. – Znowu będziemy celem – mówi pani Teresa. Jej blok przylega do płotu. – Z własnych pieniędzy wyremontowaliśmy te domy przed rokiem, jak założyliśmy wspólnotę mieszkaniową. Za wojska były tu slamsy. Nareszcie miał być spokój i wygoda. A teraz? – pyta pani Teresa. Nazwiska podać nie chce. „Te, gwiazda”, pozdrawia ją ktoś co chwila. To po wczorajszej rozmowie w telewizji. Mówiła, że tarczy nie chce, że całe osiedle jej nie chce, a w „Teleexpressie” ktoś przyciął jej słowa i wyszło, że niby chce, bo Rosjan się boi. I jeszcze na końcu „no nie” zostawili. – Jak jakąś wieśniarę mnie pokazali – oburza się. Teraz więc już nic nie powie. A mogłaby dużo, bo jako jedna z niewielu otwarcie wyraża swoją opinię. Anonimowe badania wykazują, że w Redzikowie ponad 60% jest przeciw. Ale kiedy rozmawia się z ludźmi, spotyka się obojętność albo raczej zrezygnowanie. – Wśród swoich, to wszyscy są przeciwko. Tylko przed obcymi się boją – pani Teresa denerwuje się. Czego? Nie odpowiada. – Tu jest jeszcze wiele osób, które albo same dla wojska pracują, albo ich krewni. Boją się, że komuś się narażą – uważa wójt Mariusz Chmiel. – Wiele razy
Tagi:
Agnieszka Hreczuk









