Można być z Krakowa. Znać języki i jak Jadwiga Emilewicz być protegowaną wicepremiera Gowina. Ale szpilek lepiej nie zakładać. Bo wyłazi z nich słoma. Minister przedsiębiorczości i technologii w rządzie PiS ma takie podejście do ludzi, że może być wizytówką „Soku z buraka”. Jeśli ktoś z tak malutkimi osiągnięciami jak Emilewicz robi cyrkowy numer z dr Alicją Adamczak, panią prezes Urzędu Patentowego RP przez prawie 18 lat, to wypada z obiegu cywilizacji łacińskiej. Emilewicz powinna wylecieć już wtedy, gdy wycięła numer, nie przychodząc na obchody 100-lecia Urzędu Patentowego. Z całego świata przyjechali najważniejsi ludzie z branży, a Emilewicz, której ten urząd podlega, strzeliła focha i nie przyszła. Dr Adamczak została zaproszona do resortu, gdzie dostała jakieś odznaczenie. A w drugim pokoju zwolnienie. Po tylu latach świetnej pracy i służby państwowej. Premierze Gowin, hadko jakoś. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









