Imigrantki rodzą dziś mniej dzieci niż Dunki. Somalijki czy Turczynki mają inne priorytety Zarówno nasze, jak i światowe media w pesymistycznym tonie donoszą, że „Europa się wyludnia, a Polska i inne kraje regionu znajdują się w gronie poszkodowanych”. Ale należy pamiętać, że kilka krajów Starego Kontynentu ten niekorzystny trend omija szerokim łukiem. W 2022 r. najwyższy współczynnik dzietności w Unii Europejskiej (1,83) odnotowano we Francji. Wysoko, bo tuż za demograficznym podium, znalazła się Dania. Teoretycznie ta wiadomość powinna bogatych Skandynawów napawać optymizmem. Pojawia się jednak „ale”, coraz bardziej spędzające sen z powiek Duńczykom. To niewielkie skandynawskie królestwo w kwestii demograficznej boryka się z zupełnie innym problemem, zaskakującym dla niego samego. Dania należy do tych nielicznych europejskich krajów, w których od ponad 40 lat notujemy niewielki, ale stały wzrost liczby mieszkańców. Na początku tego roku królestwo miało 5,9 mln mieszkańców. Niewykluczone, że pod koniec roku przekroczone zostanie 6 mln. Demografowie są zgodni, że obecny trend zostanie zachowany także w najbliższych latach. W roku 2040 liczba mieszkańców Danii ma wynieść 6,2 mln. Wzrośnie również i tak już wysoka średnia długość życia. Portal Danmarks Statistik (dst.dk) podaje, że w marcu br. w Danii żyło 1210 osób powyżej 100. roku życia! Na papierze wygląda to optymistycznie. Ale czy wyliczenia te się sprawdzą, zależy od Dunek o innym niż biały kolorze skóry. Imigrantki wzięły przykład Tyle najbliższa przyszłość i statystyki. Cofnijmy się teraz do lat 70. i 80. XX w. Do bogatej i stabilnej gospodarczo Europy Zachodniej przybyły miliony migrantów z Afryki i Azji. Ich model tradycyjnie wielodzietnych rodzin transferowany był automatycznie do nowych, europejskich ojczyzn. Tak też było w przypadku Danii. W pierwszych latach pobytu w nowej ojczyźnie wyznające najczęściej islam kobiety z Afryki Północnej czy Bliskiego Wschodu rodziły znacznie więcej dzieci niż wyemancypowane Dunki. Ale to już historia, z roku na rok proporcje te coraz bardziej się zacierają. Tak bardzo, że od niedawna demografowie zaczęli zauważać zjawisko odwrotne: imigrantki rodzą teraz mniej dzieci niż Dunki! Duńscy socjolodzy twierdzą, że imigrantki dostosowały się do nowej rzeczywistości i zintegrowały ze społeczeństwem. Konkret24 TVN 24 pokusił się o nietypową, ale wymowną demograficznie mapę „Odsetek niebiałych urodzeń w Europie”. Na pierwszym miejscu, co nie powinno dziwić, znalazła się Francja (35%). Na drugim, co już może zaskakiwać – Bułgaria (30%). Miejsce trzecie zajęły Niemcy i Wielka Brytania (25%). Dania uplasowała się daleko. Tam urodzenia „niebiałe” stanowiły tylko 11% ogółu urodzin (w Szwecji 20%). A odsetek mieszkańców o obcych korzeniach przekroczył już w Danii 14%. My – co chyba nie dziwi – z wynikiem 1% znaleźliśmy się na końcu rankingu. Trend, iż imigrantki rodzą mniej dzieci niż Dunki, może być jeszcze silniej zauważalny także w tym roku. Dziś rodzą one 1,40 dziecka, podczas gdy Dunki 1,60! Warto zaznaczyć, że 30 lat temu wskaźnik dzietności u imigrantek w Danii wynosił… 3,40 dziecka! Duńczycy z jednej strony cieszą się, że to, na czym tak bardzo im zależało, czyli integracja do zachodniego stylu życia, przebiega prawidłowo. Z drugiej jednak ta sama integracja może spowodować, że kraj w kwestiach demograficznych cofnie się do lat 70. i 80. Dziś kobiety obcego pochodzenia w Danii mają inne priorytety: chcą zdobyć wykształcenie, a co za tym idzie status społeczny, wejść na rynek pracy i dopiero potem wyjść za mąż. Tak jak rdzenne Dunki. Na spadek dzietności imigrantek wpływ ma nie tylko ich dążenie do westernizacji. Na pewno wpływa na to również mocne zahamowanie fali emigracji z Syrii do Danii. Nie należy zapominać o działaniach rządu, które przyśpieszyły rzeczoną westernizację imigrantek. Władze wprowadziły zakaz zawierania związków małżeńskich między obywatelkami/obywatelami Danii a imigrantkami/imigrantami przed 24. rokiem życia. Oznacza to, że imigrantki, chcąc nie chcąc, same musiały zadbać o wykształcenie i znalezienie odpowiedniej pracy. Zatrudnienie wśród imigrantek wzrosło także po wprowadzeniu przez Kopenhagę ustawy, że wsparcie ekonomiczne dostaną jedynie te osoby, które w ciągu roku przepracują co najmniej 225 godzin. Diametralnie zmieniły się statystyki dotyczące edukacji (i to na wszystkich poziomach) wśród imigracji pierwszego









