Nowe OFE według Morawieckiego to jeszcze więcej rynku w systemie emerytalnym Dwa główne elementy zaproponowanego 4 lipca przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego Programu Budowy Kapitału, który stanowi część firmowanej przez Ministerstwo Rozwoju Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, dotyczą zmian w otwartych funduszach emerytalnych (OFE) oraz stworzenia pracowniczych planów kapitałowych (PPK) i indywidualnych planów kapitałowych (IPK), do których to planów docelowo byliby automatycznie włączeni wszyscy pracownicy przedsiębiorstw. Odnosząc się do tego drugiego elementu, warto nadmienić, że bardzo podobną koncepcję, dotyczącą pracowniczych programów emerytalnych, zaprezentował w styczniu 2015 r. w Pałacu Prezydenckim Ryszard Petru, obecnie poseł (patrz: www.tygodnikprzeglad.pl/druga-pulapka-ofe/). Przedstawiciele instytucji finansowych, w tym banków, firm ubezpieczeniowych, towarzystw funduszy inwestycyjnych i towarzystw emerytalnych, nie kryją zadowolenia, widząc, że także obecny rząd wychodzi naprzeciw ich oczekiwaniom. W realizacji przedstawionych przez wicepremiera propozycji instytucje te widzą nowe, wielkie możliwości zysków z rozwoju tzw. III filara emerytalnego. Obecnie wzbudza on znikome zainteresowanie Polaków, na co zresztą zwraca się uwagę w programie, wskazując, że w funkcjonujących od 1999 r. tzw. pracowniczych programach emerytalnych (PPE) uczestniczy 381 tys. osób (2,4% pracujących), indywidualne konta emerytalne (IKE) ma 850 tys. osób (5,3%), a indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) 590 tys. (3,7%). Liczby te wskazują, że III filar, mimo dość hojnych zachęt podatkowych, był dotychczas w stanie przyciągnąć pieniądze tylko nielicznych. Wynika to przede wszystkim z relatywnie niskich wynagrodzeń większości pracowników, niechęci do ponoszenia ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe i przekonania, że na rynku finansowym można zarobić, ale i stracić. OFE w nowej postaci OFE, czyli przymusowy II filar emerytalny, to owoc neoliberalnej, antyspołecznej reformy emerytalnej przeprowadzonej w 1999 r. W opinii wielu osób zyskały miano największego przekrętu ostatniego ćwierćwiecza. Nigdy nie powinny były powstać, a jak już powstały, to dawno trzeba było je zlikwidować. Węgry zlikwidowały swoje OFE w 2010 r. i społeczeństwo zdążyło już zapomnieć o tych funduszach. W Polsce OFE stały się przyczyną połowy przyrostu długu publicznego. Kolejne rządy musiały do tej pory zaciągać pożyczki, by pokryć ZUS ubytek składki emerytalnej idącej do OFE zamiast na wypłatę bieżących emerytur. W ten sposób z powodu OFE powstał nowy dług wynoszący na koniec 2013 r. ponad 300 mld zł. Gdyby nie zmiany wprowadzone w 2014 r., Polska nie byłaby już w stanie dźwigać ciężaru II filara. Można było ten ciężar złagodzić dzięki temu, że połowę aktywów OFE przeniesiono do ZUS, a 85% członków funduszy zrezygnowało z dalszego przekazywania do nich składek. Aktywa, które pozostały w OFE po tych zmianach (znajdujące się na kontach także tych osób, które wróciły do ZUS), drastycznie topnieją na skutek opłat za zarządzanie pobieranych regularnie przez powszechne towarzystwa emerytalne (PTE) i w efekcie trwających od kilkunastu miesięcy spadków na giełdzie. Część tych pieniędzy udaje się ratować dzięki mechanizmowi tzw. suwaka bezpieczeństwa, czyli stopniowego przenoszenia środków z OFE do ZUS (w ciągu 10 lat przed osiągnięciem przez daną osobę ustawowego wieku emerytalnego). Jednak proces zadłużania państwa z powodu OFE trwa. W 2016 r. rząd musi pożyczyć ponad 3 mld zł, by pokryć ZUS ubytek składki kierowanej do OFE przez 2,5 mln osób, które w 2014 r. zdecydowały się pozostać w funduszach. Osoby te mogłyby teraz podjąć decyzję o zaprzestaniu przekazywania składek do OFE, gdyż do końca lipca trwa tzw. okienko transferowe, ale rząd nie prowadzi żadnej akcji informacyjnej w tej sprawie. Same OFE też starają się, by było o tym jak najciszej, bo w przeciwnym razie więcej ludzi mogłoby wycofać się z funduszy, dowiedziawszy się, jak spadła wartość rynkowa zgromadzonych aktywów. Zaproponowane w programie zmiany w OFE nie tylko nie rozwiązują problemów finansów publicznych i systemu emerytalnego wynikających z istnienia II filara, ale w istocie mogą prowadzić do ich pogłębienia. O ile założone przeniesienie 25% aktywów OFE (obecnie to 35 mld zł) do funkcjonującego w ramach ZUS Funduszu Rezerwy Demograficznej jest dobrym posunięciem, o tyle niepokoić powinno postulowane przekazanie z dniem 1 stycznia 2018 r. 75% aktywów OFE (obecnie 103 mld zł) na indywidualne konta emerytalne (IKE), które zostałyby utworzone










