Generałowie zza biurka

Generałowie zza biurka

Nowi dowódcy ministra Klicha mają mniej doświadczenia wojskowego niż pułkownik z jednostki liniowej Na oficjalnej stronie internetowej Ministerstwa Obrony Narodowej 13 września pojawił się komunikat, że minister Klich podjął szereg decyzji kadrowych dotyczących obsady wielu ważnych stanowisk w Siłach Zbrojnych RP. W zasadzie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo wyznaczanie i zwalnianie żołnierzy ze stanowisk służbowych znajdujących się w gestii ministra to przecież jeden z jego podstawowych obowiązków. Można by więc przejść nad tym faktem do porządku dziennego, gdyby nie nazwiska, które przy tej okazji się pojawiają. Znając wielu z grona wyznaczonych oficerów, pozwolę sobie zwrócić uwagę Czytelników na niektórych z nich. Zacznę od najwyższego stanowiska w strukturach Wojska Polskiego, które zostało decyzjami z dnia 13 września obsadzone. Na zwalniane przez odchodzącego do cywila generała broni Mieczysława Stachowiaka stanowisko pierwszego zastępcy szefa Sztabu Generalnego WP minister Klich wyznaczył z dniem 1 października gen. dyw. Mieczysława Gocuła. Generał ten dotychczas był szefem Zarządu Planowania Strategicznego P-5 Sztabu Generalnego. W swojej karierze dowodzenie zakończył na szczeblu batalionu, a w linii był ostatnio na stanowisku szefa pionu szkolenia brygady. Potem tylko służba w sztabach, kursy i studia (oczywiście zagraniczne, w Wielkiej Brytanii). Choć nie dowodził brygadą, jako sztabowiec w 2007 r. uzyskał awans na stopień generała brygady, a następnie, już po niecałych dwóch latach, służąc bez przerwy w Sztabie Generalnym, nigdy nie dowodząc dywizją, otrzymał w maju 2009 r. nominację na stopień generała dywizji. To niewłaściwa praktyka w polityce kadrowej, z którą jeszcze kilka lat temu skutecznie walczono, ale jak widać, wszystko obecnie wróciło do starej normy. Jako szef Zarządu P-5 Sztabu Generalnego gen. Gocuł był autorem wszelkich programów rozwoju sił zbrojnych wraz z aneksami, czyli krótko mówiąc, autorem m.in. planów przenosin, łączenia, restrukturyzacji i likwidacji jednostek wojskowych i całych garnizonów, a więc tego, co łatwo zaplanować za biurkiem, a co w terenie budzi kontrowersje i wywołuje tyle emocji. Ostatnio dotarły do mnie sygnały z wielu miejsc w Polsce, że realizacja owych planów została wstrzymana. Może to przygotowania polityków do kolejnych kampanii wyborczych, a może ktoś doszedł do wniosku, że gen. Gocuł po prostu się mylił? Tylko dlaczego zostaje awansowany na tak wysokie stanowisko (a w listopadzie pewnie nominowany, po raz trzeci w ciągu trzech lat, do stopnia generała broni)? Czyżby to był „kopniak w górę”? Takie podejrzenia są tym bardziej uzasadnione, że jak wieść w armii niesie, powstał nowy ośrodek planistyczny skupiony wokół gen. Kozieja w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, który ma weryfikować wszystko to, co Sztab Generalny wymyślił, i tworzyć nowe koncepcje rozwoju Sił Zbrojnych RP (sic!). Pożyjemy, zobaczymy. Niepokoi jednak to, że gen. Gocuł jako pierwszy zastępca będzie każdorazowo dowodził Siłami Zbrojnymi RP w czasie nieobecności gen. Cieniucha, a przecież między tymi oficerami jest prawdziwa przepaść w zakresie wiedzy i doświadczenia (oczywiście na korzyść szefa sztabu). Powstaje pytanie, kto obejmie zwolnione przez gen. Gocuła stanowisko szefa jednego z najważniejszych zarządów, jakim jest Zarząd Planowania Strategicznego P-5. Czyżby miał to być doświadczony generał, który dowodził na szczeblu taktycznym i operacyjnym, przeszedł ostrą szkołę w sztabach szczebla operacyjnego i strategicznego, uczestniczył w wielu ćwiczeniach i manewrach? Nic z tego. Na to stanowisko wyznaczony został gen. dyw. Anatol Wojtan, dotychczasowy szef Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych Sztabu Generalnego P-2. To typowy sztabowiec, z wykształcenia wojskowego artylerzysta, który kontakt z dowodzeniem utracił na poziomie baterii i zastępcy dowódcy dywizjonu 24 lata temu. Był jeszcze 16 lat temu krótki, roczny epizod zastępcy dowódcy skadrowanej brygady artylerii i na tym kontakt z „linią” gen. Wojtana się kończy. Oprócz tych momentów resztę kariery wypełniała służba w sztabach. Szczególnie w Sztabie Generalnym w ciągu ostatnich trzech lat wykonał swoisty slalom, ale cały czas pod górę. Służył już w Zarządzie Planowania Strategicznego P-5 jako zastępca szefa i tam w listopadzie 2007 r. otrzymał nominację na stopień generała brygady. Po dwóch latach poszusował w ramach sztabu na wyższe stanowisko szefa Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych P-2, gdzie w listopadzie 2009 r. otrzymał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 38/2010

Kategorie: Kraj