Generałowie

Generałowie

Polscy dowódcy wobec wojny z terrorystami Być generałem to cel każdego oficera. W wojsku nie ma miejsca, co zdarza się coraz częściej poza światem koszar i sztabów, na strukturę o charakterze poziomym. Hierarchiczna struktura armii i zasada bezwzględnego podporządkowania podwładnych przełożonemu sprawiają, że jeżeli człowiek chce znaczyć więcej niż inni, musi awansować, piąć się nieustannie po drabinie służbowych zależności. Lampasy i wężyki są w tej optyce i celem samym w sobie, i symbolem osiągnięcia stanu dominacji nad pozostałą częścią wojska. Jesteś generałem, mówią między sobą wojskowi, to znaczy, że wiesz już wszystko i zawsze masz rację. Polscy generałowie roku 2001 odnoszą się jednak do zaprezentowanej powyżej formuły z pewną dozą pobłażliwości. W nowoczesnej armii, jaką z mozołem od początku lat 90. tworzymy, nawet najwyżsi dowódcy pozbywają się stopniowo właściwego dla starych czasów poczucia wyższości. Odbywa się to także dzięki dokonującej się w minionych latach zmianie pokoleniowej w generalskim korpusie. Nie ma już w nim generałów, którzy nosiliby dłużej lampasy w czasach PRL niż RP, coraz więcej na stanowiskach ludzi relatywnie młodych – jeśli wziąć pod uwagę długą drogę od świeżo upieczonego podporucznika do generalskich wężyków – czyli mających około pięćdziesiątki.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 42/2001

Kategorie: Kraj