Pokazują, że mała ojczyzna jest dla nich ważna. Że można solidarnie powiedzieć „nie” lekceważeniu i brakowi szacunku ze strony władzy To pierwszy taki protest w Polsce: głodówka w obronie swojej małej ojczyzny, obywatelski krzyk rozpaczy. W Dobrzeniu Wielkim, 13 km od Opola, 26 grudnia ludzie podjęli głodówkę na rzecz społeczności potraktowanej przedmiotowo przez władze Opola i województwa oraz przez wiceministra Jakiego. Na widowni publiczność – bywa i 500 osób, czasami setka, zawsze jest kilka-kilkanaście. Młodzi, starzy, rodziny z maleńkimi dziećmi. Wielkie napisy na banerach: „Nie wyrzucajcie Polski z naszych serc!”, „Miało nie być arogancji władzy, kolesiostwa, układów”, „Nawet wolne zwierzęta żyją, gdzie chcą”. Na scenie Gminnego Ośrodka Kultury w Dobrzeniu Wielkim łóżka polowe z kocami; ludzie leżą albo siedzą, jedni dyskutują, drudzy są milczący, z bladymi twarzami, zmęczeni. Ktoś brzdąka na gitarze, do kogoś przyszła zaniepokojona żona, do innego – sąsiedzi. Butelki z wodą mineralną, termosy z kawą, herbatą, przynoszone przez troskliwych znajomych i nieznajomych. Tablica z napisanym kredą tekstem: „Strajk głodowy 161 h”. To nie przedstawienie, to rzeczywistość. Wizyta lekarza z tutejszego ośrodka, pomiary ciśnienia, poziomu cukru; pogotowie. Ksiądz z miejscowego kościoła słucha, prosi. Zagląda niepokojący się o zdrowie zdesperowanych mieszkańców wójt gminy Henryk Wróbel. Dwa dni przed końcem roku i w sylwestra przyjechał biskup opolski Andrzej Czaja. Poza wzywaniem do modlitwy podjął się negocjacji. 2 stycznia trzech protestujących spotkało się u niego z wojewodą opolskim. Szkoda, że tak późno zajęto się sprawą. Od maja odbyło się 30 protestów, ludzie prosili o rozmowę. Wiceminister Patryk Jaki i wiceprezydent Opola Mirosław Pietrucha przypisują zachęcanie do protestu Mniejszości Niemieckiej i wójtowi Wróblowi. – To jedno z wielu kłamstw, jakie w mediach mówi się o nas i o proteście. Na przykład TVP 3 prezentowała naszą głodówkę jako happening, sugerując, że świetnie się bawimy, w domyśle: z alkoholem – opowiadają jeden przez drugiego oburzeni protestujący. W tle popękane ściany budynku, miał być remontowany w tym roku, ale to były plany sprzed pocięcia gminy. Historyczna decyzja 4 maja 2016 r. wojewoda Adrian Czubak pozytywnie zaopiniował wniosek prezydenta Opola o poszerzenie granic miasta, choć ów wniosek obarczony był wadą prawną i nie powinien być rozpatrywany. Powinna go złożyć rada miasta, a ta wniosku nawet nie widziała. 19 lipca o godz. 17.40 Patryk Jaki, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, oznajmił triumfalnie na Twitterze dzień przed zapowiadaną decyzją: „Rada Ministrów podjęła dziś decyzję o powiększeniu Opola. Historyczna decyzja dla mojego regionu”. W ten sposób 9,5 tys. mieszkańców gmin Dobrzeń Wielki, Prószków, Komprachcice i Dąbrowa dowiedziało się, że zostaną opolanami. Na wadę prawną tej decyzji zwrócił uwagę rzecznik praw obywatelskich w piśmie do premier Szydło i w skardze do Trybunału Konstytucyjnego. 21 listopada 2016 r. ówczesny prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński zawiadomił rzecznika o wszczętym na połączone wnioski Rady Powiatu Opolskiego, Rady Gminy Dobrzeń Wielki, Rady Gminy Komprachcice, Rady Miejskiej w Prószkowie i Rady Gminy Dąbrowa postępowaniu dotyczącym rozporządzenia rządu, które zmienia granice miasta Opola. RPO miał 14 dni na decyzję, czy weźmie udział w postępowaniu i przedstawi swoje argumenty. Pismem z 2 grudnia rzecznik zgłosił udział w tym postępowaniu. Obok problemów prawnych istotna jest kwestia społeczna. Pominięto głos i los obywateli, mieszkańców wsi, by polepszyć szanse Opola, miasta mało atrakcyjnego inwestycyjnie, od dekad dotkniętego emigracją zarobkową, niespójnie zarządzanego. Nie widać tu konsekwentnego pomysłu na rozwój, władze nieumiejętnie korzystają z walorów regionu, którymi są choćby wielonarodowość i silne wspólnoty lokalne. Słowa przedstawicieli władzy i decyzja ministra spraw wewnętrznych i administracji o zmianie granic rozbijają więzi budowane przez potomków Kresowian i Niemców, Ślązaków i Polaków. Pod wpływem wypowiedzi wiceministra Jakiego i Jarosława Kaczyńskiego Mniejszość Niemiecka nawet lokalnie jest traktowana jako V kolumna, mroczne siły destrukcji przeciwko „miastu rządzonemu przez Polaków”, antagonizowane są lokalne społeczności. Antagonizowanie staje się nową specjalnością „dialogu” władzy z obywatelami i miasta Opola z wsiami, które wbrew woli mieszkańców są dzielone, wycinane z gmin, aby










