Nowelizację prawa wyborczego w Georgii uznano za zemstę prawicy na czarnych mieszkańcach stanu, którzy dali zwycięstwo Joemu Bidenowi Georgia już raz w tym roku odegrała decydującą rolę w amerykańskiej polityce. Właśnie tam, w tradycyjnie sprzyjającym prawicy południowym stanie, demokratom udało się w styczniowych wyborach uzupełniających odbić Senat z rąk republikanów. Kampania, której przyglądała się cała Ameryka (i nie tylko), zakończyła się sukcesem ubiegających się o urząd z ramienia Partii Demokratycznej pastora Raphaela Warnocka i Jona Ossoffa. O ich zwycięstwie, podobnie jak o porażce Trumpa, zadecydowała rekordowa frekwencja wśród czarnych obywateli. W tamtej bitwie chodziło jednak o dużo więcej niż dwa mandaty dla senatorów – to dzięki Georgii i udanej kampanii tamtejszych demokratów ekipa Joego Bidena ma dziś większość do rządzenia. A nie można też zapominać o symbolicznym wydźwięku tego rezultatu w stanie Martina Luthera Kinga. Dawny niewolniczy stan głosami swoich czarnoskórych obywatelek i obywateli ostatecznie pomógł pokonać Trumpa i wysłał do Waszyngtonu innego pastora. W dodatku z tej samej co dr King parafii! Nie minęło jednak nawet sto dni i Georgia znów stała się polem bitwy o znaczeniu daleko wykraczającym poza jej granice. Historyczne zwycięstwo demokratów w styczniu i prawicowy kontratak dziś ściśle się ze sobą łączą. To nie przypadek, że o Georgii znów jest głośno. Setki poprawek i drobny druk W ostatnim tygodniu marca gubernator stanu Georgia, republikanin Brian Kemp, podpisał niemal stustronicową nowelizację prawa wyborczego, którą w błyskawicznym tempie przygotowali i przegłosowali wywodzący się z jego partii stanowi politycy. I choć hasło „poprawki do ordynacji wyborczej” może brzmieć nieciekawie, w USA prawo wyborcze zawsze jest kwestią głęboko polityczną i drażliwą. Duża część historii amerykańskiej polityki to przecież historia aktów prawnych, które włączały kolejne grupy do wspólnoty wyborców lub z niej wykluczały. Nie inaczej jest tym razem. Projekt przyjęty przez władze Georgii zmienia kilkanaście – nierzadko bardzo szczegółowych – przepisów, które mówią, jak można przyjmować głosy od wyborców i jak nie można. Ustawa określa dni i godziny, kiedy można oddać głos przedterminowo lub wziąć udział w korespondencyjnej formie głosowania. Opisane zostają nowe dokumenty i formularze służące do identyfikacji wyborców. Zmienia się urzędnik czuwający nad procesem głosowania, a więcej władzy w procesie rozpatrywania skarg zyskują stanowy wymiar sprawiedliwości i nominaci partyjni. Zmniejszy się liczba „skrzynek na głosy”, które w pandemii służyły mieszkańcom, a czas otwarcia lokali ponad urzędowe godziny w wypadku kłopotów technicznych – gdy np. zabraknie prądu albo dojdzie do awarii – zostanie ograniczony. Być może najbardziej kontrowersyjna poprawka zakazuje oferowania wody i posiłków w pobliżu lokali, choć wyborcy w Georgii nieraz zmuszeni byli stać w długich kolejkach na zewnątrz – i w upale, i w chłodzie. Olbrzymi skandal wybuchł, ponieważ prawo wyborcze zmieniają teraz jednostronnie republikanie – mają większość we władzach stanu – którzy właśnie przegrali najważniejsze wybory w Georgii od niepamiętnych czasów. A wprowadzone przez prawicę zmiany mogą pomóc zdusić frekwencję wśród czarnoskórych wyborców. Demokraci i ogólnokrajowe media oskarżają republikanów o voter suppression, czyli intencjonalne utrudnianie głosowania wprowadzane pod pozorem walki z nadużyciami czy fałszerstwami. Inni przypominają haniebną historię „ustaw Jima Crowa”, tysięcy rasistowskich przepisów, które jeszcze sto lat po zniesieniu niewolnictwa otwarcie lub tylnymi drzwiami wprowadzały dyskryminację i segregację rasową. Oburzenie oburzeniem, ale problem jest realny. I wielowymiarowy. Wyborcza matematyka dla zaawansowanych Jak pozornie rutynowe zmiany – w rodzaju określenia liczby sobót w miesiącu, gdy można oddać głos – mogą mieć rasistowskie konsekwencje? Diabeł tkwi w szczegółach. Amerykańskie partie i think tanki mają olbrzymie ilości danych i statystyk wyborczych. Wiedzą zatem, w jakim obwodzie, w jakich lokalach i w jaki sposób głosują ich sympatycy. Przykład? Wiemy, że w niedziele poprzedzające wybory głos oddają tłumnie wierni uczęszczający do licznych w Georgii czarnych i politycznie zaangażowanych kościołów. Prosta zmiana, która dokłada liczbę sobót kosztem niedziel, w które można oddać przedterminowo głos, już zaburza tę matematykę. Podobnie działa zmiana godzin










