Głowa boli

Głowa boli

W tym roku mamy choinkę z naszego ogrodu. Przez lata iglaki nam urosły, m.in. świerk duszony przez sosny, więc do wycięcia. Trochę żal, ale też miło, że będzie choinka za darmo i do sufitu. Dla dzieci jest zawsze ważne, aby sięgała sufitu. I musi mieć czub, jak Pałac Kultury iglicę. Za czasów mojego dzieciństwa wielką atrakcją było klejenie łańcuchów na choinkę, robienie zabawek z wydmuszek po jajkach, ale komu teraz się chce, dzieci wolą gry komputerowe. Do ubierania choinki też się nie palą. Gry tak atrakcyjne, że zabijają ciekawość materialnego świata, dlatego są tak niebezpieczne. I pomyśleć, że to dopiero początek, że wirtualna nierzeczywistość będzie coraz bardziej atrakcyjna i pochłaniająca. Trudno jest ocenić, jakie wspomnienie z dzieciństwa jest pierwsze, ale to na pewno należy do moich najwcześniejszych: jakiś szelest, jakiś zgiełk, wbiegam do pokoju, choinka leży, upadła w brzęku bombek i w szumie włosów anielskich. Poczucie wielkiej katastrofy, biegnę do rodziców i krzyczę, siedzą w kuchni, u nas jadało się w kuchni, to była chyba Wigilia. Teraz drugiego dnia świąt mieliśmy gości z psem, przewracał co jakiś czas Frania i wylizywał go jak pies Pluto, po czym zainteresował się choinką. Nagle pociągnął z całej siły gałąź i drzewko runęło. Poczułem grozę, taką samą jak

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 04/2021, 2021

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun