Golizna ocenzurowana

Golizna ocenzurowana

W Lublinie radni walczą z plakatami, na których można zobaczyć kawałek grzesznego ciała

Naga, odwrócona tyłem kobieta o rubensowskich kształtach przegląda się w lustrze. Autorem obrazu jest Fernando Botero, współczesny kolumbijski malarz i rzeźbiarz. Jego prace wystawiane są w największych muzeach na świecie.
Na plakacie wiszącym w Lublinie znajduje się reprodukcja tego obrazu. Ale kobieta zamiast w lustrze przegląda się w glazurze. Plakat informuje o dniach płytki ceramicznej odbywających się w Centrum Budownictwa Gala i wisi na budynku Centrum. Na plakacie pupa kobiety zaklejona jest czarnym paskiem, na którym napisano: „Ocenzurowano, kw § 141”.
Paragraf 141 kodeksu wykroczeń stanowi, że „Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenia, napisy lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany”.
– Co o tym sądzicie? – pytam młodą parę, która zatrzymała się przed plakatem.
– Niezły chwyt reklamowy – dziewczyna puszcza do mnie oko. – Każdy zechce zobaczyć, co ocenzurowano.
– To nie chwyt reklamowy. Naprawdę ocenzurowano pupę – mówię.
– Pani żartuje! – oboje wybuchają śmiechem, a chłopak dodaje z udawaną powagą, że pewnie dlatego, iż modelka jest trochę tłustawa.
– Nie. Dlatego, że goła pupa obraża waszą moralność – powtarzam za cenzorem.
– Naszą? – oboje robią wielkie oczy.
Danuta Domańska-Adamek z działu marketingu Gali wyjaśnia: – Przyszło do nas dwóch panów ze straży miejskiej. Powiedzieli, że interweniują w imieniu wiceprezydenta Lublina, Zbigniewa Wojciechowskiego, do którego dzwonią oburzeni mieszkańcy miasta. Ponieważ plakat obraża opinię społeczną, panowie ze straży miejskiej nakazali, abyśmy w ciągu 24 godzin zdjęli go albo coś z nim zrobili. Zdecydowaliśmy się zakleić jego część, informując jednocześnie, że zostaliśmy do tego zmuszeni.
– Nie jestem cenzorem – stwierdza wiceprezydent Wojciechowski. – Muszę jednak bronić interesu mieszkańców, którzy wiele razy zwracali się do władz miasta z prośbą o interwencję.
Komendant straży miejskiej informuje przez telefon, że to dyżurny przyjmuje zgłoszenia, między innymi związane z art. 141 kodeksu wykroczeń. Wysyłany jest wtedy patrol i jeżeli strażnicy uznają, że plakat narusza ten artykuł, nakazują jego zdjęcie.
A więc strażnik miejski decyduje o tym, co kogo obraża i czy jest to naruszenie art. 141 kodeksu wykroczeń.
– Czy mogłabym obejrzeć rejestr takich zgłoszeń od mieszkańców, bo podobno jest ich dużo? – zapytałam komendanta.
– Nie prowadzimy listy interwencji. Dyżurny zapisuje je na kartkach – słyszę.

A gdyby to była córka
prezesa?
Dwa miesiące wcześniej Lublinem wstrząsnęła plakatowa akcja cenzorska, zafundowana przez rajców miejskich. Tym razem prym wiodła radna Jadwiga Mach, przewodnicząca Komisji do spraw Rodziny, która grzmiała: „Ten plakat w odrażający sposób obraża godność kobiety. Zestawienie kobiecego ciała i piwa jest dla mnie nie do przyjęcia. Chętnie zapytałabym prezesa Browarów Lubelskich, czy zaakceptowałby go, gdyby znajdowała się na nim np. jego córka. Jestem pewna odmownej odpowiedzi.
– Spotkałem się z panią radną Mach – mówi Wojciech Szczepaniak, prezes Browarów Lubelskich. – Odpowiedziałem, że nie miałbym nic przeciwko temu, aby na naszym plakacie znalazła się moja córka zamiast modelki. Na wiosnę rozpoczęliśmy kampanię reklamową, której głównym elementem było oddziaływanie na wyobraźnię klientów poprzez skojarzenie jakości piwa z pięknie rzeźbionym ciałem kobiety. Przed rozpoczęciem kampanii zleciliśmy Pentorowi przeprowadzenie badań konsumenckich, przekazując pod ocenę kilka wersji plakatu. Proszę sobie wyobrazić, że zostały wybrane bardziej „ostre”, pokazujące np. odsłonięte piersi. Ale znając nasze lubelskie społeczeństwo, wybraliśmy wersję łagodniejszą. Tymczasem okazało się, że i ona wywołała burzę. Poza akcją pani radnej Mach jedynie raz, przed Świętami Wielkanocnymi, jedna z organizacji katolickich zwróciła się do nas z prośbą o zdjęcie plakatu z miejsca, w którym miały się odbyć uroczystości kościelne. No więc go zdjęliśmy. Poza tym żadnych innych interwencji lublinian nie było.

To z zazdrości
Fragment protokołu XXXVII sesji Rady Miasta Lublina z 17 maja br.: „Radna Jadwiga Mach zapytała: »Czy znikły wszystkie reklamy obrażające godność kobiety, przedstawiające ją w sposób niedopuszczalny, karygodny, na tle reklamy piwa«. W odpowiedzi usłyszała, że niektórych z nich już nie ma, chociażby tej naprzeciwko Ratusza. Wtedy radna powiedziała, że reklamy znajdują się również przed domami kultury i szkołami. Setki kobiet są oburzone takim użyciem obrazu kobiety do reklamy piwa”.
Stoję przed najnowszym, kolejnym z serii plakatem piwnej Wenus z opadającym na pierś warkoczem i dzbanem, z którego leje się złocisty płyn. Przechodzą dwie starsze, elegancko ubrane kobiety. – Czy panie obraża takie pokazanie ciała kobiety w zestawieniu z piwem? – pytam.
Przyglądają się plakatowi przez chwilę. – Mnie się plakat bardzo podoba – mówi jedna. – Nie jest wulgarny. Dziewczyna z warkoczem ma piękne ciało i figurę. Miło popatrzeć.
Druga kobieta energicznie łapie mnie za rękę: – Ja pani powiem prawdę. Każda z nas chciałaby wyglądać jak ta na plakacie, ale cóż, lata lecą. Niektóre kobiety nie mogą się z tym pogodzić, więc stają się zgryźliwe. A nie daj Boże, jeżeli taka malkontentka ma jakąś władzę. Lublin, choć jest miastem pięciu uczelni, to wciąż ciemnogród.

Cenzorskie bojówki
Przed seansem „Księdza” pod kinem zjawiła się cenzorska grupa składająca się ze starszych pań. Na pytanie, czy któraś z nich oglądała film, odkrzyknięto: „My czegoś takiego nie oglądamy”.
– W gablocie prezentującej „Dogmę” informowaliśmy, że film jest kontrowersyjny i osoba, która decyduje się na jego oglądanie, bierze na siebie odpowiedzialność – mówi kierownik jednego z kin.
– Podobnie zrobiliśmy przy anonsowaniu repertuaru filmowego w lubelskich gazetach. Nic nie pomogło. Akcja cenzorska ruszyła. Obrażanie uczuć religijnych, obrażanie moralności to hasła na tyle pojemne, że mieszczą się w nich wszelkie fobie, jakie tylko mogą przyjść do głowy nawiedzonym pseudoobrońcom wiary i moralności.
Z protokołu sesji Rady Miasta Lublina: „Wniosek radnego Marka Czachorowskiego do władz Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej: »Zwracamy się z prośbą o rezygnację z organizacji Kozienalii (wiosenna impreza studencka organizowana corocznie od kilkudziesięciu już lat – red.) w dotychczasowej formie, ponieważ jest to okazja do poważnego zakłócania spokoju mieszkańców Lublina i rozpowszechniania patologicznych zachowań wśród młodzieży«. Wiceprezydent Lublina, Zbigniew Wojciechowski: »W pełni zgadzam się z panem radnym. Natomiast musimy wiedzieć, że uczelnia ma pełną autonomię«. Radny J. Krzyżanowski: »Nie mamy nic poważniejszego do rozważania?«”.

 

Wydanie: 2001, 33/2001

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy