Grill, kasztany, juwenalia

Grill, kasztany, juwenalia

Maj w rodzimej popkulturce Maj oznacza dziś początek sezonu na grilla. Zazwyczaj słodko odpuszczamy sobie pochody (1 maja), capstrzyki (3 maja) i parady z przytupem (8 maja). Mniej zadęcia, więcej zdrowia. Niech no tylko słoneczko przygrzeje, a już startuje grill nasz powszedni. Do niedawna polegał na zaparkowaniu samochodu nad wodą, włączeniu dis­co polo na całą epę, smażeniu kiełbasek na patyku i popijaniu piwa z puszki. A przecież w temacie „grill” notujemy ogromny postęp. Markety oferują zamykane ruszty do smażenia ryb, patelnie do befsztyków, a nawet siatki do grillowania owoców morza. Nowszą modą są rożny, a na działkę – gliniane wędzarnie. Model bawarski: kiełbasa, kaszanka, keczup i piwo, to już historia. Teraz smaży się sery owcze, kozie, camemberty i halloumi, panierowane cukinie i banany, o homarze czy languś­cie nie wspominając. Grilluje się wszędzie. W obejściach wiejskich to najczęściej kawałek sadu wyłożony w tym celu kostką Bauma. Na blokowiskach do grillowania służą balkony, w centrach miast – większe place. Jak komuś trudniej wyrwać się z roboty, grillowane mięsko dowiozą food trucki, swojsko zwane gastrowozami i gastrobusami. Nazwy własne znane ze słyszenia: Beef Brothers, Natural Born Grillers, Los Plackos. Jak miasto organizuje jeden czy drugi Street Food Festival, z miejsca przylepiają mu nazwę „Magda Gessler gastronomii ulicznej”. Najtrudniej mają przykuci do biurek pracownicy korpo, w okolicach warszawskiej ulicy Domaniewskiej. Ale i tam dotrze ze swym rusztem food truck Zapchaj Mordor. Były maje, były bzy O nadejściu maja najwcześniej dowiadujemy się z radia, bo tam zbiorowo przestawiają playlisty na repertuar wiosenny. Cóż tedy radio nam wyśpiewa? Najpierw – gdybyśmy mieli przegapić – że „zakwitną białe bzy”. O tym jest co druga piosenka, wliczywszy tę z „Rejsu”: „Treść jest krótka. Można ją umieścić w trzech zdaniach. Jestem sam. Nie mam dziewczyny. Jest mi niedobrze”. Gdyby to nie dotarło, doznania majowe bywają pogłębiane metodą wytrwałego powtarzania. „I wtedy przyszedł maj. / Zamieszał w moim sercu. / Zgubiłam cały żal. / Poczułam co to szczęście” (Varius Manx); „To był maj / Szalona wiosna przywitała nas / Prostym rytmem / Rytmem naszych serc” (Bajm); „To był maj, / szkoły miałem dość, / pachniało bzem. / To był błysk / i torba poszła w kąt / wyrwałem się!” (Universe); „Biały maj naszym losem gra / biały maj zbyt się śnieży. / Na mej drodze dziewczyna ta, / jak tu w miłość nie wierzyć” (Fantastic Boys). Niekiedy piosenka uszczegóławia doznania majowe. Czasem są to zupełnie zaskakujące detale. Maryla Rodowicz kojarzyła maj z białymi koszulami, które schną na sznurze w majowym wietrze, hulającym po Saskiej Kępie. Oczywiście schną po nic, bo kandydat prowadza się pod rękę już z inną. Ewa Bem z kolei poznawała maj po relacjach z angielskiego dworu królewskiego: „I znów księżniczka Anna spadła z konia. / To znak, że przybył nasz kolega maj”. A taki Chór Eryana jeszcze w latach 50. zajmował wobec maja postawę obywatelską: „Gwiżdże murarz warszawski / Śpiewa ptaszek warszawski / Nawet tramwaj poważny / Dzwoni weselej nam: / »Jedźcie, obywatele – / Dzwoni tramwaj swe trele – / Zwiedzać wiosenną Warszawę / Wnet się zrobi wesoło nam«”. No, w każdym razie wszystkim wszystko się ułoży, „niech no tylko zakwitną jabłonie”. Witaj, pierwszomajowa jutrzenko! Maj w filmie to impuls do radykalnej odmiany życia – niezależnie od ustroju. Weźmy PRL. W komedii Tadeusza Chmielewskiego „Wiosna, panie sierżancie” (1974) idolem mieszkańców nadwiślańskiego miasteczka jest – jakże by inaczej – sierżant MO (Józef Nowak, bo któż by inny). Lata tużpowojenne. Do awansu sierżantowi brakuje matury, więc w miasteczku obowiązuje cisza i zakaz picia w gospodzie, by miał warunki do zakuwania. Z tym że w przyswajaniu fabuły „Lalki” przeszkadzają sierżantowi nie miejscowe pijaki, lecz niejaka Hela, zmysłowa urzędniczka z poczty. Sierżant jakoś przebrnął przez temat „przedstawicieli klasy robotniczej w powieści Prusa”, ale Hela uciekła z konkurentem. Dokąd? Oczywiście do Nowej Huty.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2017, 2017

Kategorie: Obserwacje