Singiel to ma klawe życie?

Singiel to ma klawe życie?

Tylko część z nich życie w pojedynkę wybrała na stałe. Reszta szuka uczuć i drugiej połówki

Kieliszek czerwonego wina albo kilkanaście pączków. Całonocne spacerowanie po uroczym Cyprze lub surfing. Pedałowanie 50 km i kolejna specjalizacja z chirurgii. Sobotnie porządkowanie biblioteczki z książkami ułożonymi wedle alfabetu lub koncert na świeżym powietrzu. Można wybrać najbardziej zwariowany wariant. Nikt nie będzie drwił, czekał, zamartwiał się. Życie szyte na miarę człowieka.
– Najfajniejsza jest możliwość samodzielnego podejmowania decyzji i odpowiedzialności za nią – nie kryje Mateusz Beźnic, młody, przystojny mężczyzna, za którym oglądają się kobiety. – Jeśli jesteś zadowolony ze swojej pracy, możesz się jej poświęcić. Jeśli chcesz się nauczyć języków, nie ma przeszkód.
I tylko czasem komuś wyrwie się: „Ale najlepiej robić to wszystko z kimś obok”. Gdy Dorota napisała te słowa podczas nocnej rozmowy singli na temat „czego ci brak” – przez chwilę nikt się nie odzywał. Bo Joanna dolała oliwy do ognia: „Mnie brak poczucia, że jestem komuś potrzebna”.
– Czy ja jestem waran, aby mnie pokazywać widowni? – odpowiada pytaniem na pytanie zagniewany i nieoczekiwanie pełen kompleksów mój znajomy. Młody, przystojny absolwent poznańskiego uniwersytetu, zawsze chętnie mówiący o wyższości życia w pojedynkę nad rodzinnym, majętny singiel „od zawsze”. – Może jestem nieśmiały? Może się przyzwyczaiłem? Może dostaję wysypki na myśl, że ktoś stale zajmowałby moją łazienkę?
Wstydzi się swojej samotności. Jak zdecydowana większość kobiet, które chętnie dyskutują na forum internetowym, gdzie chroni je anonimowość. Ale odmawiają, gdy proszę o rozmowę. Nie są koślawe, leniwe, brzydkie, głupie czy nijakie. Lecz mają swoje 25, 26 lat i rodziny „wiercą im” dziury w brzuchu, że pora wyjść za mąż. Niewiele ma takich rodziców jak Wiesia – przyjaciół akceptujących każdy wybór.

Wolność i bankowe kłopoty

Wiesia Pałkowska z Radiowej Agencji Fonograficznej Polskiego Radia w Warszawie ma porządek w maleńkim mieszkaniu. Lubi czystość. Jest perfekcjonistką. Już o siódmej rano siada na rower i 15 km pedałuje do firmy. Bez względu na deszcz, wiatr, słońce czy zimno. Ma uczucie absolutnej wolności, niezależności i mocy. Może gonić za marzeniami, a te skryły się gdzieś w uliczkach Krakowa, gdy po szkołach muzycznych współtworzyła sztukę przez duże S: koncerty, wernisaże, festiwale. Gdy mknie na rowerze, nikt nie rozpoznałby w niej tej pani, która czasem zjawia się w pięknej, czarnej, atłasowej, obcisłej sukni z odkrytymi ramionami w teatrze. Kobieta kameleon, nieosiągalna dla mężczyzn jak dla niej samej… własne mieszkanie. Od 13 lat z walizkami i rowerem pęta się po wynajmowanych kawalerkach Warszawy.
– Życie w pojedynkę to mój świadomy wybór – mówi. Krucha, sympatyczna blondynka w błękitnej kurteczce, białym podkoszulku i dżinsach. – Ale nie odczuwam z tego jakiejś szczególnej satysfakcji. Raczej mam kłopoty, bo dla banków single wciąż są za mało przewidywalne. I chociaż dużo pracuję, to wynajmując mieszkanie, ledwo wiążę koniec z końcem. – A może powinnaś wyjść za mąż za bogatego i bardzo starego człowieka? – Żartujesz. Bez miłości?
– Samotny jest niewiarygodny – dodaje Przemek Kamiński. – Stale musi walczyć z przekonaniem, że coś mu się nie udało, że coś z nim jest nie tak, że nie udowodnił swojej prawdziwej męskości czy kobiecości. To oczywiście anachroniczne społeczne konwencje, bo przecież żeby wziąć ślub czy zrobić dzieciaka, niekoniecznie trzeba mieć bardzo dojrzałą osobowość.
Wiesia Pałkowska pływa, „wariuje” na komputerze, umie naprawić gniazdko i wbić gwóźdź w ścianę. Gdy mija szaleństwo dnia codziennego (w drodze do pracy ma zawsze plecak z kilkoma koszulami i parą spodni), życiowych drogowskazów szuka w teatrze i literaturze. Nie ma tygodnia, by nie była na spektaklu.

Uczucia z sieci

Mateusz Beźnic – wyższe wykształcenie plastyczne, właściciel firmy i społecznościowego serwisu (tylko dla singli) CafeOcean.pl – skupia się na szlifowaniu języka angielskiego i rozmowach z ludźmi, którzy wybrali życie w pojedynkę. Cholernie trudne, bo przemysł w Polsce nie odkrył jeszcze, że życie w pojedynkę może być źródłem zysku. Tylko nie wolno pakować po 15 sztuk parówek, sprzedawać cukru jedynie w kilogramowych torebkach i dziwić się, że atrakcyjny mężczyzna prosi o dwa plastry sera. Ale i on zatęsknił do „przyjaznej duszy”. Mateusz znalazł ją, tworząc serwis. Użytkownicy dzień zaczynają jak zakochane pary: około 8 rano mówią sobie dzień dobry, by w czasie „kawowym” (w południe) wymienić uwagi: o dniu, ludziach, sprawach. – Pewnie, że miło jest wyjść do kina czy na ślub we dwoje. Ale może być z tym kłopot i na platformie możemy o tym swobodnie porozmawiać. I o ciotkach, które przypominają, że trzeba żyć normalnie – dorzuca Mateusz.
Przemek Kamiński jest człowiekiem renesansu. Studiował ekonomię, astronomię i kulturoznawstwo. Gra na akordeonie. Gotuje. Fotografuje. Podróżuje. Lubi współczesną muzykę poważną. Prowadzi klub badmintona. Pół roku temu założył firmę StrefaSingli.pl. Śmieje się, że jego hobby to po prostu życie.
– Lubię życie – mówi. – Lubię siebie. Pewnie jestem nietypowy, bo powtarzam, że człowiek nie wybiera życia w pojedynkę – jest pojedynczy od urodzenia. Od tego momentu ma rodzinę i przyjaciół, pojawiają się nowi znajomi. Ale jest sam. W którejś chwili swojego dorosłego życia może zdecydować się na życie we dwójkę, może założyć własną rodzinę. Ale to właśnie życie w parze wymaga podjęcia poważnej decyzji, deklaracji! Życie w pojedynkę – nie.
– Bycie singlem nie zawsze jest wolnym wyborem – zwraca uwagę Monika Leksowska, psycholog, autorka pracy o singlach, która powstała na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Wyniki moich badań zaprzeczają wizerunkowi singli kreowanemu w mediach. Istnieje nie tylko osoba podążająca za modą – singiel wielkomiejski, ale również ten, któremu coś nie pozwala nawiązywać trwałych relacji z innymi osobami. Myślę tu o cechach osobowości – większy poziom neurotyzmu oraz mniejszy poziom ekstrawersji. Single to osoby, które reagują w większości wypadków emocjami silniejszymi, niż wymaga tego sytuacja, w której się znalazły. Są też bardziej podatne na odczuwanie negatywnych emocji i trudniej radzą sobie ze stresem, gniewem czy smutkiem. Natężenie tych cech nie pozbawia singli szansy poznania kogoś ani stworzenia związku, ale jest utrudnieniem.

Samotne poranki, choroba, święta

Irek Podwojski prowadzi portal dla ludzi samotnych – Wyjść.pl. – Nie jestem singlem, ale rośnie liczba osób, które deklarują się jako single i wybierają ten sposób życia albo są singlami z tzw. odzysku – mówi. – To ludzie dojrzali, nierzadko z przykrymi doświadczeniami, którzy nie chcą i nie mają odwagi wchodzić w nowe związki. Staram się ich zintegrować. Ale nie łączyć czy wysyłać na randki. Nic na siłę – takie jest oczekiwanie.
Julia (lat 27, znak zodiaku Baran) siebie nie lubi. Nie znosi porannego wstawania w weekend, gdy nie wie, co będzie robiła. Już nie chce się jej na siłę planować dnia: rano wystawy w Zamku Książąt Pomorskich, obiadu w Ibisie, popołudnia z przyjaciółmi w centrum handlowym. Potem wieczorem sączenie radiowej Trójki i prasowanie rzeczy na cały tydzień. Bo jej wielka zastępcza miłość to idealna czystość w domu. – Nie znoszę bylejakości – opowiada. – Nie zgodziłam się wyjść za mąż za chłopaka tylko dlatego, że on mnie kochał, a ja w swoim miasteczku byłam już starą panną. Rodzice prosili, błagali. Są starzy, rozumiem, ale przecież bycie samemu nie jest dramatem.
– Byłam z wieloma mężczyznami – dodaje. Niechętnie, z dystansem do samej siebie. – Nie wyszło. Byłam z nimi, a ciągle brakowało mi czułości, ciepła i ramienia, na którym mogłabym się oprzeć. To oni chcieli, bym była ich podporą. Wolałam więc odpuścić.
– Samotne poranki, choroba, święta – wylicza Mateusz Beźnic – wtedy człowiek czuje się nieswojo. – Gdy rano nie budzi się przytulony do drugiej osoby – dorzuca Julia.
Beata Pawlikowska, znana podróżniczka, pisarka i dziennikarka, singiel po rozstaniu z Wojtkiem Cejrowskim, dziś znów zakochana (czego nie planowała), miałaby radę dla Julii: – Nie ma nic gorszego niż pielęgnowanie w sobie żalu, rozczarowania i słabości, które przerzuca się potem na drugą osobę w związku. Moim zdaniem każdy powinien najpierw poznać siebie, nauczyć się lubić siebie i szanować. Mieć marzenia i starać się je zamienić w rzeczywistość. Pracować nad sobą, uczyć się, mieć pozytywne nastawienie do siebie i innych. Sam powinien kreować swój świat i nauczyć się być szczęśliwym.

Samotnikiem nikt się nie rodzi

Dla Wiesi Pałkowskiej szczęściem są rodzice, przyjaciele, znajomi. – Na swej drodze wciąż spotykam osoby, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że praktycznie wszystko jest możliwe – wyjaśnia. – Wspaniali rodzice, na których zawsze mogę polegać, całkiem spore grono znajomych.
Tyle że polega na sobie.
– Single są świadomi swojego wyboru – podkreśla Mateusz Beźnic. Zaraz przestanie być singlem. Odpukuję w niemalowane drzewo. Dla jego szczęścia we dwoje. Bo sam jest pełen obaw, czy to się uda. – Ludzie samotni, tu i teraz, przez chwilę, nie są singlami.
„Na to, żeby żyć w pojedynkę, bardzo ciężko pracowałem. Przez całe lata. Samotnikiem nikt się nie rodzi. Zostaje się nim albo z wyboru, albo z przypadku. Podjąłem taką, a nie inną decyzję dwadzieścia lat temu. Kiedy mogłem się ożenić i mieć dzieci, tak jak moi bracia czy siostra, to zaciskałem zęby i mówiłem, że to jeszcze nie czas, bo mam za dużo rzeczy do zrobienia. A potem jak te rzeczy zrobiłem… to już mi się nie chciało…”, tłumaczy Justynie Jancewicz swój wybór Marek Niedźwiecki na łamach portalu Wirtualna Polska. Serwis dla kobiet, rozmowa pod tytułem „Singiel całkiem oddany”.
A jednak niełatwo jest rozpocząć dzień. Przemek Kamiński próbuje żartować: – Trudny poranek jest wówczas, kiedy nie wiem, czy dobrałem dobry krawat. A tak poważnie to brak kogoś, do kogo mogę się uśmiechać. W lustrze wyglądam tylko jak uśmiechnięty singiel. I nic więcej.
Rafał Jędrzejewski, partner Beaty Pawlikowskiej, był pewien, że dłłuuggoo będzie singlem. – Każde z nas najpierw udowodniło sobie, że potrafi żyć samodzielnie – mówi. – Nie znając się jeszcze, zakończyliśmy poprzednie związki. Przeprowadziliśmy się do nowych mieszkań. Byliśmy szczęśliwymi singlami. Każde z nas wiedziało więc na pewno, że jeśli decydujemy się znów z kimś związać, to nie z konieczności czy strachu przed samotnością, ale z wyboru.

Nie ma portretu singla

W nocnej rozmowie singli Patrycja napisała: „Chcę bliskości. Chcę się dzielić swoimi przeżyciami”. Wie to równie dobrze Przemek Kamiński. Dlatego zdecydował, że Strefa Singli wyjdzie z wirtualnej sieci. – W którymś momencie internet przestaje wystarczać – dorzuca. – Dlatego z grupą moich przyjaciół tworzących Strefę mamy okazję do wybrania się na świetną imprezę, potańczenia czy wyjechania na weekend. Przychodząc na naszą imprezę, nikt nie ma przymusu deklarowania się, po co przyszedł. Każdy wieczór jest jak nowe rozdanie kart – być może nie dostanę „króla” czy „damy” swojego serca, ale mogę spotkać kogoś interesującego, przyjaciółkę czy partnera, z którym założę nowy biznes. Bo w internecie nie mają szans osoby, które nie potrafią wypowiadać się intrygująco. Mogą mieć tysiąc zalet, ale nikt się nie dowie, jak się uśmiechają, jaki mają tembr głosu; jak pachnie upieczone przez nią ciasto, jakie ma dłonie, czy potrafi być mądra i czuła.
Na późną starość Przemek Kamiński zamierza zbudować otwarty Dom Wesołej Starości dla przyjaciół, znajomych oraz ludzi, którzy nie mają rodziny. Będą jeździć na rolkach, robić głupie żarty i czytać Hrabala. Dlaczego Hrabala? A dlaczego nie?
– Wbrew medialnemu wizerunkowi nie wszyscy single są w maksymalnym stopniu nastawieni na imprezowanie, nawiązywanie coraz to nowych znajomości i uprawianie ekstremalnych hobby – podkreśla psycholog Monika Leksowska. – Nie można oczywiście wszystkich zaklasyfikować do tej grupy, ale badania są rzetelne pod względem statystycznym i przeprowadzone zostały za pomocą testu NEO-FFI z Polskiego Towarzystwa Psychologów. Liczba przebadanych osób pozwala na uogólnienia. Wiedząc jednak, jak szybko rośnie liczba ludzi żyjących w pojedynkę, odżegnywałabym się od narysowania portretu singla.
– Nie, nie mogę nic więcej powiedzieć – odżegnuje się Mateusz Beźnic. – Jestem singiel prawie z odzysku. A moja sytuacja jest… w trakcie.
– W trakcie czego? – powtarza pytanie Julia. – Jestem w trakcie szukania miłości. Miłości do samej siebie albo podzielenia jej na pół.

———————————————————————————————————-

Singielki radzą sobie lepiej

Życie w pojedynkę daje wolność, niezależność i mobilność. Życie we dwoje wymaga poświęcenia, uzgadniania planów, odpowiedzialności za drugą osobę

Dr Julita Czernecka z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego

– Na świecie rośnie liczba osób wybierających życie w pojedynkę. Ich rodzina to rodzina zastępcza – „turecka” – złożona z przyjaciół, znajomych, osób, z którymi pracują. W naszej kulturze „singiel” wciąż brzmi jakoś negatywnie. Dlaczego?
– Często singiel jest utożsamiany z osobą egoistyczną i egocentryczną. Bywa, że sami single nie lubią się tak określać i nie identyfikują się z tym pojęciem. Myślę, że to wynika z tego, że w życiu Polaków konkurują dwa systemy wartości: kolektywistyczny, w którym centralną rolę nadal odgrywa rodzina i tradycyjne wartości, oraz indywidualistyczny, w którym najważniejsze jest to „nastawienie na siebie”. Często podkreśla się, że indywidualizm preferuje uwzględnianie kalkulacji zysków i kosztów zarówno przy planowaniu życia osobistego i kariery zawodowej, jak i stosunków międzyludzkich w ogóle. Ten skrajny indywidualizm, którego ucieleśnieniem stał się singiel, kojarzony jest zatem z bardzo egoistycznym podejściem do życia, którego Polacy do końca nie akceptują.
– Czy istnieje jasne określenie, kto to jest singiel?
– Wbrew powszechnej opinii jest to pojęcie bardzo trudne do zdefiniowania. Stereotypowo przedstawiani w mediach single to młodzi ludzie koło trzydziestki lub po trzydziestce, którzy żyją w wielkich miastach i dla których życie w pojedynkę jest wyborem. I faktycznie w zachodnich badaniach, szczególnie amerykańskich, ten wybór jest w definicji jak najbardziej uwzględniany. W Polsce przy próbie definicji pojawia się szereg wątpliwości, ponieważ jedni przyznają, że taki styl życia jest ich wyborem, a inni, że to raczej konieczność lub los, do którego się przyzwyczaili.
– Czy można zauważyć cechy dla singli wspólne, np. wykształcenie, miejsce zamieszkania, światopogląd, wiek itp.?
– Do swoich badań wybrałam grupę w bardzo celowy sposób. Były to osoby mieszkające w wielkim mieście (ponad 500 tys. mieszkańców), w wieku 25-40 lat, bezdzietne, niemające partnerów w sensie cywilnoprawnym. Wszystkie osoby miały przeważnie wyższe wykształcenie i wykonywały tzw. wolne zawody. W tej grupie znaleźli się m.in. dziennikarze, naukowcy, właściciele firm, artyści, nauczyciele, pracownicy dużych korporacji. Większość miała bardzo liberalne poglądy, ale co ciekawe znalazły się także osoby bardzo konserwatywne, dla których najważniejsze były wartości tradycyjne.
– Z badań prowadzonych na świecie wynika, że przybywa singli. Dlaczego?
– Badania prowadzone są już od lat 70., szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Jest to zjawisko związane z krajami wysoko rozwiniętymi lub szybko rozwijającymi się. Dotyczy wielkich miast, w których znajdują się liczne ośrodki naukowe, miejsca związane z kulturą i rozrywką, a przede wszystkim jest tam atrakcyjny rynek pracy. Przyszło nam żyć w czasach, które każdemu obiecują możliwość przeżycia ciekawego życia, pod warunkiem że weźmie los w swoje ręce i wykaże się dużą aktywnością w dążeniu do samorealizacji. Wielu młodych ludzi migruje do miast, bo tam mogą kształcić się na dobrych uczelniach, potem znaleźć satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę i po prostu korzystać z życia. Dla wielu osób najważniejszą wartością staje się ciekawe życie, pełne wrażeń, emocjonujących chwil, które zapewniają choćby imprezy, podróże, wyzwania zawodowe. Życie w pojedynkę daje wolność, niezależność i mobilność – dzisiaj mieszkamy w Warszawie, jutro w Londynie czy Nowym Jorku. Życie we dwoje wymaga poświęcenia, uzgadniania planów, odpowiedzialności za drugą osobę. Posiadanie stałego partnera czy rodziny jest utożsamiane z utratą wolności, którą tak bardzo cenią sobie single.
– Czy w naszym społeczeństwie łatwo będzie zmienić stosunek do osób, które decydują się być same?
– Stosunek do singli, wbrew stereotypowej opinii, wcale nie jest taki negatywny. Większość singli przyznała, że ich rodzice i przyjaciele akceptują ich styl życia. Nieliczni, którzy mówili, że czują presję na poszukiwanie partnera lub partnerki, podkreślali, że to głównie matki namawiają ich do stałego związku ze względu na to, że chcą mieć wnuczęta. Czasami jakieś przykre uwagi pochodziły ze strony osób z dalszej rodziny, szczególnie ciotek, to akurat łatwo wyjaśnić, bo starsze osoby bardzo często reprezentują przywiązanie do tradycyjnego modelu rodziny. Brak presji na życie we dwoje staje się jedną z przyczyn życia solo. Większość singli w swoim kręgu znajomych i przyjaciół ma też osoby żyjące w pojedynkę, co dodatkowo może przyczyniać się do braku mobilizacji w poszukiwaniu partnera (na zasadzie „skoro inni żyją w pojedynkę, to ja też mogę”). Poza tym wiek nie stanowi zmiennej, która każe poszukiwać partnera. Presji poddawani są młodsi single przed trzydziestką i w okolicach trzydziestki. W powszechnej opinii jest to odpowiedni wiek do zakładania stałych związków i własnych rodzin. Osoby po 35. roku życia – jak same mówią – „już” nie odczuwają presji, co zgadzałoby się z opinią demografów, że statystycznie po przekroczeniu tego wieku szanse na wejście w stały związek są bardzo małe.
– Dlaczego inaczej oceniamy wolne kobiety niż wolnych mężczyzn?
– Dlatego że mamy inne oczekiwania, które opierają się na głęboko zakorzenionych kulturowych, historycznych i społecznych źródłach. Jeśli kobieta osiąga wysoką pozycję zawodową, jest niezależna finansowo, może decydować o tym, jak chce żyć, to często jest postrzegana jako ta, która stanowi zaprzeczenie stereotypowej kobiecości. Kobiecości utożsamianej raczej z delikatnością, słabością, zależnością od mężczyzny, służeniem innym. W powszechnej opinii kobiety mogą osiągnąć wyższą pozycję społeczną, tylko wiążąc się z partnerem o wyższym statusie społecznym. A singielki osiągają tę pozycję same. Kojarzone są więc z męskimi cechami, władzą, samostanowieniem, bo dla mężczyzn celem pierwszoplanowym jest właśnie zachowanie niezależności, kompetencji i indywidualności. O ile singlowanie wydaje się naturalne dla mężczyzn, o tyle staje się zaprzeczeniem prawdziwej natury kobiety.
– A która płeć radzi sobie lepiej z własnym wyborem?
– Moje badania wskazują, że zdecydowanie lepiej radzą sobie kobiety. Wynika to m.in. z różnic w procesie socjalizacji. Mężczyźni są raczej wychowywani „na siebie”, a kobiety na samodzielność i nastawienie na innych. Kobiety są zaradniejsze życiowo, bo były tej zaradności po prostu uczone, większość regularnie pomagała rodzicom chociażby w codziennych obowiązkach domowych. Natomiast męskie singlowanie jest wspierane przez matki, które pomagają synom, szczególnie jedynakom, w codziennych obowiązkach takich jak sprzątanie, pranie, gotowanie. Być może opóźnianie decyzji o wejściu w tzw. poważny związek w przypadku mężczyzn będzie spowodowane zwyczajnie ich wygodnictwem i uzależnieniem od korzystania z pomocy rodziców. Natomiast w przypadku kobiet ich samodzielność rodzi w nich przekonanie, że same potrafią dobrze funkcjonować w życiu codziennym, podejmować decyzje, a bycie w związku może oznaczać pewnego rodzaju zamach na ich niezależność i samostanowienie.
– Czy rzeczywiście możemy mówić o świadomym wyborze, czy też – w znaczącej części – o przypadku? Czy nie jest tak, że szukamy, ale z nieznanych nam powodów nie znajdujemy tej drugiej połowy? Jak to wygląda w badaniach?
– Dla większości singli życie w pojedynkę jest konsekwencją podjętej decyzji ze względu na nieudany związek rodziców, obserwowanie nieszczęśliwych związków przyjaciół czy wreszcie negatywne doświadczenia z własnych związków. Życie w pojedynkę determinowane jest też brakiem czasu na poszukiwanie swojej połówki czy pielęgnowanie związku, bo single zwykle silnie angażują się w pracę zawodową, rozwój kariery i kształcenie. Powoływanie się na wybór może także świadczyć o silnej potrzebie racjonalizacji życia solo. Badani przede wszystkim mówią o zaletach życia w pojedynkę, takich jak wolność, niezależność i możliwość robienia wszystkiego, na co w danej chwili mają ochotę. Życie we dwoje postrzegają często jako rodzaj uzależnienia od drugiej osoby i utratę autonomii, ale wielu swoje singlowanie traktuje jako tymczasowe i deklaruje, że w przyszłości chcą mieć stałych partnerów i założyć rodziny. Jednak im są starsi, tym silniej idealizują cechy potencjalnego partnera i upatrują przyczyny swojego singlowania w braku możliwości znalezienia odpowiedniej osoby. Dotyczy to zarówno kobiet, które czekają na księcia z bajki, jak i mężczyzn, którzy szukają swoich księżniczek. Jednak o ile singielki mówią, że i bez swojego królewicza będą czuły się szczęśliwe i spełnione, o tyle mężczyźni wydają się większymi romantykami, którzy bez wymarzonych kobiet nie widzą możliwości satysfakcji z życia.
– Czy dobrze być singlem w Polsce?
– Większość singli, z którymi rozmawiałam, jest bardzo zadowolona ze swojego życia, szczególnie że wielu otrzymuje od najbliższej rodziny i przyjaciół silne wsparcie emocjonalne, poczucie bezpieczeństwa, pewności, że nie pozostaną sami w obliczu trudnych sytuacji życiowych, że mogą podzielić się swoimi problemami. W wielu przypadkach rodzina zapewnia singlom także pomoc materialną i finansową oraz pomoc w organizacji życia codziennego, polegającą na wyręczaniu ich np. w obowiązkach domowych. Singlom jest po prostu wygodnie żyć, korzystając z pomocy bliskich, ponieważ ułatwia im to codzienną egzystencję. Życie w pojedynkę w opinii badanych nie jest trudne, szczególnie że single z reguły mają bardzo liczne grono znajomych i przyjaciół, tym samym mają z kim spędzać wolny czas, a co za tym idzie, mniej odczuwają osamotnienie i mają mniejszą potrzebę bycia w związku.

 

Wydanie: 2007, 35/2007

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy