15 lat po zamachach z 11 września niepamięć walczy ze wspomnieniami Jest 10 września 2001 r. W Las Vegas trwa występ nestora amerykańskich komików George’a Carlina, który szlifuje materiał przed nagraniem kolejnego, 12. w ciągu niespełna 25 lat, specjalnego show dla stacji HBO. Program ma mieć tytuł „Lubię, gdy ginie wielu ludzi”, a tytułowy skecz – piętnujący fascynację mediów i publiczności tragicznymi wydarzeniami – opisuje radość George’a, gdy tornado czy trzęsienie ziemi niszczy budynki, zabija wielu ludzi i uniemożliwia odnalezienie zaginionych kotów. Inny skecz zawiera dowcip o samolotach eksplodujących na skutek nagromadzenia gazów trawiennych i niesłusznym obwinianiu o te tragedie Osamy bin Ladena. Chociaż Carlin znany był z łamania tabu, tego materiału już publicznie nie pokazał. Na potrzeby HBO szybko powstał nowy program. Nagrania z występu w Las Vegas opublikowano dopiero w tym miesiącu, osiem lat po śmierci autora. George Carlin to tylko jeden z twórców, którzy musieli szybko zmieniać przygotowany program – poprawki wprowadzano naprędce również do popularnego serialu komediowego „Przyjaciele”, gdy okazało się, że odcinek zawiera dowcipy o bombach na pokładzie samolotu. Nastąpił bowiem ranek 11 września. Fakty Przypomnijmy: tego dnia na trzech lotniskach na Wschodnim Wybrzeżu USA na pokład czterech liniowców pasażerskich mających lecieć do Kalifornii, należących do największych amerykańskich przewoźników (United Airlines i American Airlines), wsiadło łącznie 19 młodych ludzi. Najstarszy, pochodzący z Egiptu dowódca akcji Mohamed Atta, miał 33 lata. Najmłodsi ledwie ukończyli 20. rok życia. Prawie wszyscy pochodzili z Arabii Saudyjskiej. W składzie każdej grupy w każdym z samolotów była jedna osoba przeszkolona w pilotażu. Pozostali terroryści mieli opanować samoloty i umożliwić przejmującemu stery wykonanie zadania – samobójczego ataku na budynki symbole USA. Na cele wybrano Pentagon – siedzibę Departamentu Obrony i symbol amerykańskiej potęgi militarnej, dwie wieże World Trade Center – najwyższe budynki w Nowym Jorku i symbol siły amerykańskiej gospodarki, a także waszyngtoński Kapitol – siedzibę najwyższych władz politycznych USA i jedyny obiekt, którego terrorystom ostatecznie nie udało się zaatakować. Planowanie, przygotowanie i przeprowadzenie takiego ataku jak ten z 11 września 2001 r. wymagało czasu, pieniędzy, wiedzy i determinacji. Mogła to zapewnić tylko potężna organizacja, która miała też możliwość rekrutacji ludzi gotowych na wszystko. Była to Al-Kaida, globalna sieć powiązanych ze sobą komórek terrorystycznych, kierowana wówczas przez Osamę bin Ladena, powstała w 1988 r. na bazie grup mudżahedinów walczących w Afganistanie przeciw wojskom radzieckim. Gdy w 1996 r. jej kierownictwo rozważało przeprowadzenie zmasowanego ataku na cele w USA przy użyciu porwanych samolotów pasażerskich, nie miała jeszcze dużego doświadczenia w takich działaniach, co nie znaczy, że nie miała go wcale. W 1992 r. terroryści z nią związani zorganizowali nieudane ataki bombowe na hotele w Jemenie, w których mieszkali żołnierze amerykańscy. W jednym przypadku bomba wybuchła przedwcześnie, w drugim – żołnierzy już w hotelu nie było. Jednak w 1999 r., gdy przygotowania do ataku na USA ruszyły pełną parą, Al-Kaida miała za sobą udaną operację na dużą skalę – zamachy bombowe na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii w 1998 r., w których zginęło łącznie ponad 200 osób, a ponad 5 tys. odniosło obrażenia. Osobą nadzorującą przygotowania do zamachów wymierzonych w kontynentalne Stany Zjednoczone, a także zabezpieczającą ich finansowanie (w ocenie amerykańskich śledczych musiały kosztować ponad 400 tys. dol.), był Osama bin Laden. On też sformułował uzasadnienie ideologiczne operacji, a także całej działalności Al-Kaidy. W jego przekonaniu ataki na USA i zabijanie Amerykanów były konieczne jako reakcja na amerykańską politykę zagraniczną. Przede wszystkim na wsparcie udzielane Izraelowi, obecność wojsk Stanów Zjednoczonych w Arabii Saudyjskiej (dla bin Ladena była to okupacja najświętszych miejsc islamu przez niewiernych), sankcje przeciwko Irakowi po operacji „Pustynna burza”, a nawet samo utrzymywanie przez USA kontaktów z rządami „walczącymi z muzułmanami” (Rosji, Indii) czy sprzecznymi z muzułmańskimi interesami (chodziło o ówczesne prozachodnie reżimy na Bliskim Wschodzie). Poglądy Osamy bin Ladena i jego determinacja, by zaatakować Stany Zjednoczone, były doskonale znane amerykańskim służbom specjalnym, na długo zanim w 2000 r. pierwsi
Tagi:
11/09, Al-Kaida, Jan Misiuna, Nowy Jork, Stany Zjednoczone, terroryzm, USA, World Trade Center










