Nowa normalność po włosku

Nowa normalność po włosku

Rome, ITALY - People jog and ride along in Rome during the country's partial lockdown in phase two aimed at curbing the spread of the COVID-19 infection, caused by the novel coronavirus. Italy has eased its movement restrictions after a two-month lockdown to tackle the coronavirus (COVID-19) pandemic. Around 4.4 million people have returned to work after being confined to their homes since early March. BACKGRID UK 8 MAY 2020, Image: 518562782, License: Rights-managed, Restrictions: RIGHTS: WORLDWIDE EXCEPT IN AUSTRALIA, CANADA, ITALY, NEW ZEALAND, UNITED STATES, Model Release: no, Credit line: IPA / BACKGRID / Backgrid UK / Forum

Aż 81% Włochów boi się kontaktu z drugim człowiekiem, a 73% cierpi na stres po lockdownie Korespondencja z Rzymu Nowa normalność rozpoczęła się we Włoszech 4 maja 2020 r. na mocy kolejnego dekretu premiera Giuseppe Contego. Włochy miały się otwierać powoli, w dwutygodniowych fazach – zgodnie z zaleceniami komitetu ekspertów wspierających rząd. Po 55 dniach zamknięcia w domach ludzie mogą wreszcie wychodzić na spacer do parku lub uprawiać sport na wolnym powietrzu. Można też złożyć wizytę rodzinie. Do 18 maja utrzymano obowiązek posiadania przy sobie oświadczenia o celu przemieszczania się: praca, zdrowie, rekreacja, odwiedziny bliskich. Nadal obowiązuje zakaz wszelkich zgromadzeń, zarówno w miejscach zamkniętych, jak i na wolnym powietrzu. W poniedziałek, 4 maja, do pracy wróciło 4,5 mln ludzi. Ruszył transport miejski i cały przemysł. Otwarto zakłady rzemieślnicze i handel hurtowy. Restauracje i bary rozpoczęły sprzedaż jedzenia na wynos. Zezwolono na organizację pogrzebów na wolnym powietrzu z udziałem maksymalnie 15 osób, obligując duchownego i żałobników do noszenia maseczek, mierzenia temperatury, zachowania bezpiecznej odległości. We wszystkich miejscach pracy (fabryki, biura, transport itp.) wprowadzono protokoły epidemiologiczne uzgodnione ze związkami zawodowymi, przewidujące kontrolę za pomocą termoskanerów, używanie maseczek i rękawiczek, dezynfekcję, zachowanie dystansu bezpieczeństwa. Dekret rządowy przewiduje, że od 18 maja ruszy handel detaliczny i zostaną otwarte sklepy. Otworzą się muzea i biblioteki. Zostaną wznowione treningi grupowe. Wszystko z zachowaniem zasad nowej normalności. Dopiero na 1 czerwca zostało przewidziane otwarcie barów, restauracji, salonów kosmetycznych i fryzjerskich, zobowiązanych do przestrzegania rygorystycznych obostrzeń, takich jak wydłużony czas pracy (fryzjerzy) i dystans między stolikami (restauracje). 17 czerwca mają się rozpocząć matury – tylko egzamin ustny. Powrót fizyczny uczniów do szkół i na uniwersytety jest przewidziany dopiero od września, choć myśli się o obozach letnich dla dzieci, które mają być próbą przed otwarciem żłobków i przedszkoli. Co do tego nie ma jeszcze konkretnych wskazań. Używanie maseczek jest obowiązkowe w transporcie publicznym, w sklepach, w każdym miejscu pracy, we wszystkich miejscach zamkniętych i w tych na zewnątrz, gdzie nie jest możliwe utrzymanie bezpiecznego dystansu. Również spotkania z najbliższymi muszą się odbywać w maseczkach. Do tej pory we Włoszech ich nabycie równało się z cudem. W pierwszym okresie kwarantanny nie można było kupić nawet maseczki chirurgicznej, FFP2 i FFP3 były tylko marzeniem. Później ceny stały się zawrotne. Włochy, tak jak inne kraje, nie produkowały akcesoriów sanitarnych już od lat, kupując je w Chinach. Zadanie zaopatrzenia kraju w materiały ochronne przeciwko COVID-19 powierzono specjalnemu komisarzowi, Domenicowi Arcuriemu. Wznowiono krajową produkcję. Szyciem maseczek i odzieży ochronnej dla sektora sanitarnego zajęły się wielkie marki modowe, takie jak Armani, Gucci czy Prada. Rozpisano też przetargi dla biznesmenów chcących importować je z zagranicy. Wybuchło kilka skandali, z których najgłośniejszy dotyczy Irene Pivetti, byłej marszałek izby niższej parlamentu, która próbowała sprowadzić 15 mln maseczek z nieodpowiednim certyfikatem. Od 4 maja w aptekach i innych miejscach miały się pojawić maseczki w cenie 0,50 euro za sztukę, ale nadal brakuje ich w wielu regionach kraju – zwłaszcza w najbardziej dotkniętej koronawirusem Lombardii. Czy to niewydolność komisarza Arcuriego, czy także wina spekulacji? Aptekarze przy cenie narzuconej przez rząd nie zarabiają. Pandemia COVID-19 to metaforyczna wojna na wielu frontach – zdrowotnym, gospodarczym, społecznym. Po włosku, czyli po swojemu Program odmrażania gospodarki przedstawiony przez premiera Contego 26 kwietnia wzbudził wiele protestów. Niektórzy oczekiwali, że nastąpi jeżeli nie całkowite, to przynajmniej większe otwarcie. Modele matematyczne rozwoju epidemii we Włoszech przewidują jednak, że gdyby otwarto wszystko od razu, wskaźnik zakażalności szybko wzrósłby do 2,25 (jedna osoba zarażałaby więcej niż dwie), czego wynikiem byłoby do końca roku 150 tys. osób wymagających intensywnej terapii. Na początku wszyscy pomyśleli, że to jakaś pomyłka. Jednak szef Krajowego Instytutu Zdrowia Silvio Brusaferro potwierdził, że takie dane przedstawił premierowi komitet naukowy. W tej chwili Włochy mają 9 tys. miejsc na oddziałach intensywnej terapii (przed wybuchem epidemii było 5 tys.) na 60 mln mieszkańców.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 21/2020

Kategorie: Świat