Irlandzka rozgrywka

Irlandzka rozgrywka

Korespondencja z Dublina „Być albo nie być” dla traktatu lizbońskiego Słowa „traktat lizboński” należą do najczęściej wypowiadanych przez polityków na starym kontynencie. Emocje rosną wraz ze zbliżaniem się 2 października, kiedy to Irlandczycy po raz drugi wypowiedzą się w powszechnym referendum w sprawie poparcia lub odrzucenia dokumentu z Lizbony. Mieszkańcy Zielonej Wyspy mieli 15 miesięcy na przemyślenia w tej sprawie, tyle bowiem upłynęło od pierwszego „lizbońskiego” referendum. Można jednak śmiało powiedzieć – cytując starą piosenkę zespołu Bank – „mija czas i nic”… Irlandczycy, podobnie jak zdecydowana większość obywateli Unii Europejskiej, mają wielkie problemy z odpowiedzią na pytanie, czym jest tak naprawdę traktat lizboński, co zmieni w skali całej Unii i jakie są jego podstawowe założenia. Z badań opinii publicznej wynika, że zadowalającą wiedzę na temat traktatu ma niespełna 8% obywateli. Od czerwca ub.r. Irlandia wciąż jest w centrum zainteresowania krajów Unii i Komisji Europejskiej. Bez zgody Irlandczyków na ratyfikację traktatu lizbońskiego cały dokument trafi do kosza. Tegoroczny czerwcowy szczyt w Luksemburgu przypadł na gorący okres tuż po wyborach do europarlamentu. W cieniu dyskusji, kto będzie jego przewodniczącym, a kto szefem Komisji Europejskiej, trwały rokowania z rządem Irlandii. Dublin nie ukrywał, że nie chce zrezygnować ze swojej niezależności w kwestii podatków. Zielona Wyspa ma jedne z najniższych w Europie stawki podatkowe dla przedsiębiorstw. Przed kryzysem inwestorzy zagraniczni mając dobre warunki do rozwoju i pomnażania kapitału, lokowali pieniądze właśnie w Irlandii. Rząd w Dublinie chciał także, aby protokół w sprawie polityki podatkowej raz na zawsze potwierdził, że traktat lizboński nie narzuca nowych regulacji w tych kwestiach. Podobnie było ze sprzeciwem wobec aborcji. Warto przypomnieć, że Irlandia ma gwarancje, że nie będzie włączona do unijnego sektora, który określa obszar wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości (freedom, security and justice). Oznacza to, że prawo irlandzkie stanowione w tych dziedzinach jest prawem nadrzędnym. Niemniej jednak Irlandczycy chcieli uzyskać pewność, że ani Karta praw podstawowych, ani polityka Unii nie wpłynie na irlandzką konstytucję w kwestiach rodzinnych. Do tego doszły żądania gwarancji samostanowienia w sprawach polityki obronnej i ewentualnego prawa weta w kwestii udziału żołnierzy z Zielonej Wyspy w konkretnych misjach czy działaniach zbrojnych. Przekonywanie Dublina Po długich rokowaniach, serii zabiegów dyplomatycznych, zarówno ze strony Dublina, jak i Brukseli, przedstawiciele 26 krajów Unii Europejskiej zaakceptowali wszystkie uwagi i zastrzeżenia Irlandii związane z traktatem z Lizbony. Premier Brian Cowen powiedział: – Mamy swój protokół do traktatu i mamy drugie referendum na początku października. Okazano nam zrozumienie i uszanowano nasze zdanie, które było odzwierciedleniem zgryzot i zmartwień Irlandczyków. To wielka rzecz! Irlandzkie media podkreślały, że protokół nie zmodyfikuje w żaden sposób treści traktatu lizbońskiego dla pozostałych 26 krajów stowarzyszonych. Przeciwnicy Cowena doszukują się jednak kolejnej nieścisłości. „Irlandzki protokół” zostanie dołączony do kolejnego traktatu unijnego i – ich zdaniem – dopiero wtedy nabierze mocy prawnej. Stanie się to najwcześniej z chwilą przyjęcia do Unii kolejnego członka. Mimo tych zastrzeżeń po zakończeniu szczytu w Brukseli aż 54% Irlandczyków opowiedziało się zdecydowanie za ratyfikacją dokumentu, grupa zaś wahających się zmalała do 18%. Komentatorzy ostrzegali jednak, że gwarancje same z siebie nie przesądzą o pozytywnym wyniku referendum. Te opinie się potwierdziły. We wrześniu tylko 46% mieszkańców Zielonej Wyspy chciało poprzeć traktat, a 29% głosować przeciw. Najbardziej entuzjastycznymi zwolennikami traktatu są wyborcy rządzącej partii republikańskiej Fianna Fail i największej partii opozycyjnej, centroprawicowej Fine Gael. Nieco bardziej powściągliwi w poparciu są sympatycy Partii Pracy. Zdecydowanie przeciw są zwolennicy Sinn Fein, ugrupowania będącego niegdyś politycznym skrzydłem Irlandzkiej Armii Republikańskiej. W ich gronie aż 66% wyborców zagłosuje przeciwko, a tylko 13% będzie za. Pocztówkowy zawrót głowy Irlandzki rząd rozpoczął ofensywę informacyjną na temat gwarancji, jakie uzyskała Irlandia, już w połowie czerwca. Oprócz standardowych broszur czy audycji do wszystkich gospodarstw domowych przed 2 października zostanie rozesłanych 1,9 mln kartek pocztowych, które mają objaśnić gwarancje prawne Irlandii w stosunku do zapisów traktatowych. Będą one również dostępne w formie audiowizualnej i druków

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 39/2009

Kategorie: Świat