Europoseł, który został oskarżony o gwałt przez belgijską prostytutkę, miał w sobotę żenić się po raz drugi Hańba – poseł dziwkarz! Precz nam z oczu! – krzyczały z pierwszy stron polskie tabloidy, gdy ujawniono seksskandal z polskim europosłem w roli głównej. – Niektóre ugrupowania wysłały do europarlamentu dzicz, która nie potrafi się zachować i nas kompromituje – oburzał się wicemarszałek Sejmu, Bronisław Komorowski. Informacja o gwałcie wstrząsnęła Lesznem, w którym od lat mieszka europoseł. Znajomi podkreślają dramat rodziny, sąsiedzi dystansują się od wszelkich zażyłości z posłem, a współpracownicy milczą lub sugerują prowokację. Zażenowani są też mieszkańcy Łodzi, bo to dzięki nim Bogdan Golik został wybrany do europarlamentu. Dziś łodzianie kpią z haseł wypisanych na poselskiej witrynie, gdzie widnieje motto: „Człowiek, rodzina, praca, godne życie” i deklaracja: „Wolny czas poświęcam mojej rodzinie i wychowaniu trójki dzieci”. Aferę wywołała publikacja belgijskiego dziennika „Le Soir”, który opisał sprawę gwałtu na prostytutce. Z artykułu wynika, że pijany poseł zabrał dziewczynę taksówką z ulicy i zawiózł do wynajętego mieszkania. Wmawiał jej, że jest szwedzkim chirurgiem. – Na początku wszystko szło zgodnie z planem, potem zdjął prezerwatywę. Krzyczałam, aby przestał, ale był w takim stanie, że już nie panował nad sobą i zgwałcił. Gdy skończył, wyrzucił mnie z mieszkania. Nawet nie zapłacił, zdążyłam zabrać tylko jego komórkę – relacjonowała gazecie 28-letnia Carine, z pochodzenia Francuzka. Według dziennika, sprawa być może nie wyszłaby na jaw, gdyby nie lekarz, do którego w obawie przed wirusem HIV zgłosiła się prostytutka. To on zasugerował dziewczynie wizytę na komisariacie. Policjanci na podstawie telefonu ustalili tożsamość Golika. Dla pewności pokazali jej w internecie jego zdjęcia i zweryfikowali adres mieszkania, w którym doszło do gwałtu. Życie w gruzach Oskarżony poseł wszystkiemu zaprzecza. Najpierw tłumaczył, że to absurdalne nieporozumienie, potem całą sprawę nazwał prowokacją. W swoim oświadczeniu przekonywał, że to spisek zmierzający do jego dyskredytacji. Sugerował, że sprawa może mieć związek z jego sprzeciwem wobec budowy gazociągu Rosja-Niemcy. Po tej deklaracji na kilka dni przepadł. Nie odbierał telefonów i nie odpisywał na e-maile. Milczenie przerwał dopiero w czwartek. – Spotykam się z państwem dopiero dzisiaj, bo wcześniej byłem w szoku. Musiałem jakoś się pozbierać – mówił na konferencji do dziennikarzy. – Jestem niewinny. Czuję się zaszczuty i skrzywdzony. Moje życie legło w gruzach. Słowo prostytutki postawiono przeciwko mojemu i wydano bezwzględny wyrok – perorował. Zaprzeczył też, że kiedykolwiek zgubił telefon. Twierdzi, że jakiś czas temu zaginął mu jedynie notatnik elektroniczny i to pewnie nim posłużyła się w prowokacji kobieta. Tymczasem do prokuratury w Brukseli trafiło już oficjalne oskarżenie złożone przez francuską prostytutkę. Jos Colpin – rzecznik tamtejszej prokuratury – potwierdza, że w dokumencie tym pojawia się nazwisko Bogdana Golika. Zastrzega jednak, że w całej sprawie jest sporo niejasności. Z pewnością wiele z nich mógłby wyjaśnić sam europoseł, ale chroniący go immunitet uniemożliwia przesłuchanie. Wszystko wskazuje jednak na to, że Golik lada moment może go stracić. Jacek Saryusz-Wolski, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, tłumaczy, że jeżeli zarzuty stawiane posłowi potwierdzą się, na pewno zostanie on pozbawiony immunitetu, w sprawach kryminalnych bowiem taka procedura jest unijnym standardem. Marek Siwiec, szef delegacji polskich eurodeputowanych w grupie Europejskich Socjalistów, zapewnia jednak, że to nie będzie konieczne, gdyż jego frakcyjny kolega zadeklarował gotowość współpracy z belgijskimi organami ścigania i chce dobrowolnie poddać się czynnościom prawnym, które pozwolą wyjaśnić całą sprawę. Jeśli jednak prawdziwa okaże się wersja prostytutki, poseł znajdzie się w poważnych tarapatach. Za gwałt w Belgii grozi kara do pięciu lat więzienia, przy czym wyroki w zawieszeniu nie są raczej wydawane. Poza tym straci mandat europosła i zostanie wyrzucony z partii i frakcji, w których działał. Samoobrona dodatkowo zapowiada, że spienięży weksel, który podpisywali kandydaci tej partii przed wyborami. Dla Golika oznacza to utratę 690 tys. zł. Typ światowca W parze z konsekwencjami prawnymi, politycznymi i finansowymi idą także kłopoty osobiste. Znajomi Golika twierdzą, że w życiu prywatnym czeka go bodaj największa tragedia. Mimo że od dawna nosił na placu złotą obrączkę, w minioną sobotę planował wziąć swój drugi w życiu ślub… Udzielić go miał
Tagi:
Przemysław Pruchniewicz









