Handel roszczeniami trwa

Handel roszczeniami trwa

Senatorowie postulują również uniemożliwienie zwrotu nieruchomości ważnych ze względu na ich użyteczność publiczną (np. szkół, urzędów czy obiektów sportowych). Zmiany pozwolą również na odmowę zwrotu budynków, które zostały zniszczone podczas wojny w ponad 66% i odbudowane przez państwo.

Duży problem w Warszawie stanowią również tzw. roszczenia uśpione. Chodzi o roszczenia zgłoszone przed wielu laty, w sprawie których nic nie zrobiono i utracono kontakt ze spadkobiercami. Budynki objęte takimi roszczeniami niszczeją. Miasto nie chce przeprowadzać w nich remontów, ponieważ boi się, że lada moment po odnowiony obiekt zgłosi się właściciel. Projekt nowelizacji zakłada, że miasto będzie zmuszone wezwać spadkobierców do odnowienia wniosku. Jeśli po pół roku nikt się nie zgłosi, umorzy roszczenie i przejmie nieruchomość. – Praktyka jest taka, że roszczenia się nie przedawniają, ale jeśli ktoś się spóźni ze zgłoszeniem (w co wątpię, ale załóżmy), będzie mógł wystąpić o odszkodowanie. Gdzieś musi być granica. A co, będziemy czekać 100 lat, aż kamienica się zawali w imię prawa własności? – tłumaczył na łamach „Gazety Wyborczej” senator Borowski.

Mała ustawa reprywatyzacyjna już zaraz?

Senatorowie zaakceptowali projekt 9 lutego 2015 r. Zyskał on też przychylną opinię rządu. 3 marca projekt skierowano do pierwszego czytania w Sejmie, które odbyło się 19 marca. Posłowie wszystkich klubów zagłosowali za tym, by projekt przesłać do dalszych prac w Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz Komisji Skarbu Państwa.

Jak zatem postępują prace? – Szczerze mówiąc, nie wiem – odpowiada senator Pociej z PO, jeden z senackich sprawozdawców projektu. – Prace w Sejmie obserwuje senator Borowski. Ja spodziewałem się, że koledzy posłowie będą procedowali sprawniej, ale nie wykluczam, że to normalny tryb i wszystko idzie zgodnie z planem. My w Senacie zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy.

Od pierwszego czytania do zajęcia się projektem w komisjach sejmowych minęły już jednak prawie dwa miesiące. 14 maja połączone komisje Skarbu Państwa i Samorządu Terytorialnego powołały nadzwyczajną podkomisję, która miała dalej pracować nad projektem. Co ciekawe, tylko jedna z dziewięciu zasiadających w niej osób to poseł z Warszawy. We wtorek 9 czerwca członkowie nadzwyczajnej podkomisji przedstawili sprawozdanie ze swoich prac, a dzień później sprawozdanie przedstawiła komisja. Posłowie proponują m.in., by miasto nie miało prawa pierwokupu w tych transakcjach sprzedaży roszczeń, które zostaną zgłoszone przed wejściem w życie nowelizacji.

Wiele osób przewiduje, że posłowie nie zdążą przegłosować zmian przed końcem obecnej kadencji Sejmu. Co to znaczy dla Warszawy? – Warszawiacy nadal będą tracili dach nad głową, a bogacić się będą ludzie, którzy nie mają nic wspólnego ze spadkobiercami. To zahamuje też rozwój stolicy, ponieważ z powodu roszczeń część inwestycji zostanie zablokowana – komentuje Sebastian Wierzbicki, szef stołecznego SLD. Wierzbicki chwali zaproponowaną przez senatorów zmianę przepisów, dzięki której miasto będzie miało prawo pierwokupu części roszczeń. Pytany o obawy, że i tym razem może nie starczyć czasu na wprowadzenie jej w życie, podkreśla: – W Sejmie i Senacie większość ma PO. Nie ma żadnych powodów, żeby parlamentarzyści nie zdążyli z uchwaleniem tego projektu. Zarazem przyznaje: – W tej kwestii wewnątrz PO trwa spór ideo­logiczny. Część posłów broni świętego prawa własności. Uważają, że uregulowaniem tej kwestii mogą być tylko odszkodowania, czego skarb państwa nie udźwignie.

Senator Marek Borowski uspokaja: – Projekt faktycznie długo leżał w Sejmie, ale interweniowałem w jego sprawie. 23 czerwca, na kolejnym, 95. posiedzeniu Sejmu powinno się odbyć jego drugie i trzecie czytanie. Wówczas ponownie trafi on do Senatu, gdzie – jak sądzę – szybko go przegłosujemy.

Strony: 1 2 3 4 5 6

Wydanie: 2015, 25/2015

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy