Hera, koka, hasz, LSD

Hera, koka, hasz, LSD

Skończyła się era niewinnego ziółka, marihuana doprawiona dopalaczem może zabić

Pojawił się w lipcu w Łodzi – mieście niegdysiejszego „króla dopalaczy”. W wyniku akcji służb mundurowych zarekwirowano szary proszek, wyglądający dość nieatrakcyjnie. Kiedy pochylili się nad nim specjaliści z laboratorium kryminalistycznego, okazało się, że szara substancja to bardzo groźny nowy narkotyk, którego do tej pory w Polsce nie było. Etazen należy do grupy opioidów. Jest 60 razy silniejszy niż morfina. Może zabić w kilka chwil.

Główny inspektor sanitarny natychmiast na swojej stronie internetowej zamieścił ostrzeżenie publiczne. Żeby wszyscy wiedzieli, że jest już na polskim rynku narkotyk, który siłą działania, czy może raczej uśmiercania, przewyższa wszystkie znane do tej pory. A że w czasie wakacji eksperymentowanie w każdej dziedzinie ma zielone światło, sprawa jest tym bardziej dramatyczna.

Do kogo jest skierowane to ostrzeżenie? Do potencjalnych odbiorców, ludzi młodych i dojrzałych. Do rodziców. Do ratowników medycznych, którzy mogą uratować nieświadomego konsumenta etazenu, jeśli w porę podadzą mu odtrutkę. A właściwie do wszystkich. Bo nawet jeśli pierwsze spotkanie z etazenem nie zakończy się zejściem, to rokowania na przyszłość są niewesołe.

– W wyniku przedawkowania etazenu może nastąpić depresja oddechowa, czyli stan, kiedy dochodzi do zmniejszenia częstości i głębokości oddechów albo mózg odłącza funkcję oddychania – mówi Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. – Wszystkie środki pochodne opioidów są bardzo toksyczne i szybko uzależniają. Te środki są rozpuszczalne w wodzie i mogą się pojawiać w różnej postaci, np. jako susz do palenia czy sprej donosowy. Sami dilerzy dopalaczy mogą nie wiedzieć, jak niebezpieczną substancję rozprowadzają. A w wypadku czyjejś śmierci po zażyciu dopalaczy kary, które im grożą, są wyższe.

Śląska korrida

Dankowice Drugie. Śląska wieś w gminie Krzepice, w powiecie kłobuckim. Zaledwie 255 mieszkańców. Nie za wiele tu się dzieje, więc zdarzenie z 13 lipca na długo pozostanie w pamięci miejscowych. Wtedy to dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Kłobucku odebrał informację, że w Dankowicach Drugich doszło do niecodziennego napadu. 28-letni mieszkaniec gminy Krzepice zaatakował 34-letniego znajomego. Rozmawiali, kiedy nagle 28-latek zaczął rzucać w rozmówcę cegłami. A gdy zaatakowany schronił się w samochodzie, agresor zamiast cegieł użył metalowego pręta. Cisnął nim z całą siłą w przednią szybę samochodu, aż pręt przebił szkło i wbił się w siedzenie kierowcy. Gdyby 34-latek nie zrobił uniku, mógłby stracić życie.

Napastnik został zatrzymany. Policjanci stwierdzili, że miał przy sobie 50 działek dilerskich metamfetaminy. Jak powiedziała rzeczniczka prasowa KPP w Kłobucku Joanna Wiącek-Głowacz, wobec szokującego zachowania mężczyzny śledczy nabrali podejrzeń, że może on być pod wpływem jakiejś substancji psychoaktywnej. Na razie nie ma jeszcze wyniku testów. Agresywny mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, gróźb karalnych, a także posiadania substancji psychotropowych. Grozi mu nawet kara dożywocia. Ta historia pokazuje, że narkotyki trafiły i pod strzechy, skoro w niedużej wiosce można znaleźć dilera z 50 dawkami metamfetaminy, zwanej w narkotykowym slangu kryształem i piko, w kieszeni.

Inna sprawa lipcowa z narkotykami w tle. O tyle wyjątkowa, że w tle jest także europoseł. Samo zdarzenie miało miejsce w styczniu, lecz akt oskarżenia wpłynął do warszawskiego sądu niedawno. Dotyczył on Filipa J., znanego szerszej publiczności jako raper Filu Yaki. Zbieżność artystycznego pseudonimu z nazwiskiem europosła nieprzypadkowa. Otóż w styczniu br. Filu Yaki został zatrzymany przez policję, bo przeszedł przez ulicę niezgodnie z przepisami. Nie wiadomo, dlaczego funkcjonariusze uznali, że przechodnia trzeba przeszukać. Znaleźli niewielką ilość marihuany. Policjanci czy może prokurator zdecydowali, by w mieszkaniu rapera zrobić kipisz. Znaleziono 6 g marihuany. Filu Yaki oddał je dobrowolnie, przyznał się, że je posiadał, złożył wyjaśnienia. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności. Europoseł jednej z gazet powiedział, że jego brat został potraktowany tak jak każdy.

W statystykach Komendy Głównej Policji w 1999 r. odnotowano 15,6 tys. przestępstw z Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, w roku 2019 prawie cztery razy więcej – ponad 59,3 tys. Chodziło głównie o posiadanie niewielkiej ilości narkotyku.

Według ostatniego, z 2018 r., badania Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii i Kantar Polska najczęściej używanym narkotykiem w kraju była marihuana. Używało jej 12,1% populacji. Czy na popularność określonego narkotyku ma wpływ jego cena? Bez wątpienia. W 2018 r. najdroższymi narkotykami były heroina biała i kokaina – kosztowały 250 zł za gram, metamfetamina – 100 zł za gram, amfetamina – 40 zł za gram, haszysz – 22 zł za gram, marihuana – 20 zł za gram, a ecstasy – 20 zł za sztukę.

Tony narkotyków

Według danych z tego samego raportu w 2018 r. policja i straż graniczna zatrzymały 8,31 tony haszyszu, 4,26 tony marihuany, 1,32 tony amfetaminy, 31 kg metamfetaminy, 100 kg heroiny, 218 tys. tabletek ecstasy i 3,5 tys. listków LSD. Rok później komendy wojewódzkie i Komenda Stołeczna Policji zatrzymały 2,44 tony marihuany i 23 kg haszyszu, a w pierwszej połowie 2020 r., po ponad trzech miesiącach pandemii,1,66 tony marihuany i 20 kg haszyszu. Imponująca była liczba zatrzymanych tabletek ecstasy – w 2019 r. niemal 228 tys. sztuk, a w pierwszej połowie 2020 r. – 87 tys. sztuk.

W 2019 r. pod lupą Centralnego Biura Śledczego znalazło się 295 grup zajmujących się przestępstwami narkotykowymi. Zlikwidowano 28 fabryk narkotyków syntetycznych i 38 plantacji konopi indyjskich z prawie 11,5 tys. krzewów konopi. Zabezpieczono 7,25 tony środków odurzających i substancji psychotropowych, najwięcej kokainy – 3,65 tony, marihuany – 1,92 tony, amfetaminy – 0,94 tony, haszyszu – 0,49 tony, dopalaczy – 0,1 tony, a także ok. 50 tys. sztuk ecstasy i 134 litry GBL, czyli tzw. kropli gwałtu.

– Haszysz najczęściej jest sprowadzany z Azji i Afryki, marihuanę produkuje się w Europie Południowej i Zachodniej oraz w Ameryce Południowej, amfetaminę zaś w Europie Środkowej – mówi nadkom. Iwona Jurkiewicz, rzeczniczka prasowa CBŚP. – Jeśli chodzi o amfetaminę, to jest ona produkowana także w Polsce. Obecnie, ze względu na skuteczne akcje CBŚP i policji, coraz rzadziej produkuje się amfetaminę w dużych fabrykach. Organizuje się mniejsze zakłady, żeby w razie wpadki straty wynikające z zarekwirowania urządzeń i substancji używanych do produkcji były jak najmniejsze. Dzięki temu, że w 2018 r. wprowadzono zmiany w Ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, teraz można szybciej reagować na pojawiające się nowe substancje psychoaktywne.

Jedną z wielu akcji CBŚP było przejęcie 1,2 tony GBL, bardzo niebezpiecznej substancji psychoaktywnej. Już z pierwszych ustaleń wynikało, że narkotyk był przesyłany z Chin na Litwę, a następnie szlak tranzytowy biegł przez Polskę do Europy Zachodniej i Południowej oraz Wielkiej Brytanii. Efektem tej sprawy była delegalizacja GBL na Litwie. W Polsce jest on uważany za narkotyk.

Dopalacze w niełasce

Jak wynika z badania ESPAD dotyczącego młodzieży, zmniejszyło się zainteresowanie młodych ludzi dopalaczami. W 2011 r. kontakt z nimi miała co 10. osoba w wieku 15-16 lat, a w 2019 r. co 20. Jeśli zaś chodzi o 17-, 18-latków: w 2011 r. – 15,8%, a w 2019 r. – 5,3%.

Zaskakujące jest to, że aż 61,2% osób w wieku 15-16 lat zgodziłoby się spróbować marihuany lub haszyszu, a w grupie wiekowej 17-18 lat – 45%. Jeśli chodzi o dostępność poszczególnych substancji, młodzież twierdzi, że najłatwiej zdobyć leki uspokajające i nasenne. W 2011 r. po raz pierwszy zapytano o dostępność dopalaczy. Za dosyć łatwe i bardzo łatwe do zdobycia uznało je wówczas 40,5% 15-, 16-latków (na szczęście nastąpił znaczny spadek – w 2019 r. 22,5%) oraz 45,3% 17-, 18-latków (w 2019 r. – 26,0%). Spadek ów wynikał z tego, że dopalacze zostały zdelegalizowane, a sklepy stacjonarne zlikwidowano. Pytano też młodych ludzi, czy wiedzą, gdzie można kupić marihuanę i haszysz. W 2019 r. wiedziało to 37,8% 15-, 16-latków i 45,5% 17-, 18-latków. Najwięcej osób wskazało, że na ulicy lub w parku.

Raport głównego inspektora sanitarnego dotyczący zatruć środkiem zastępczym lub nową substancją psychoaktywną w Polsce informuje, że w 2019 r. śmierć poniosło 126 użytkowników dopalaczy. W ich ciałach stwierdzono w sumie 282 substancje psychoaktywne. To znaczy, że te osoby mieszały narkotyki – albo dla wzmocnienia efektu, albo nieświadomie. Często także łączyły narkotyki klasyczne lub leki z dopalaczami.

Odwyk

Stowarzyszenie Monar jest największą organizacją, która zajmuje się osobami uzależnionymi od narkotyków. Prowadzi w kraju 33 ośrodki dla uzależnionych od narkotyków lub od narkotyków i alkoholu. Poza tym w kraju są 42 monarowskie poradnie dla uzależnionych.

– Funkcjonują też placówki postrehabilitacyjne, np. hostele, w których mogą się zatrzymać osoby, które opuściły ośrodek. Tam pobyt jest bezpłatny lub opłata nie przekracza 400 zł miesięcznie – wyjaśnia Maria Banaszak, specjalista psychoterapii uzależnień, pełnomocnik Zarządu Głównego Stowarzyszenia Monar ds. badań i rozwoju. – Przez nasze ośrodki stacjonarne rocznie przewija się 3 tys. osób, a z poradni korzysta ok. 50 tys. Są to nie tylko osoby uzależnione, ale także eksperymentujące i ich rodziny. Teraz rzadko się zdarza, że człowiek jest uzależniony od jednej substancji. Zwykle są to dwie, a nawet trzy. Na przykład może to być uzależnienie od narkotyków różnego typu i alkoholu. Z moich obserwacji wynika, że jeśli chodzi o narkotyki, dominują marihuana i stymulanty, czyli np. amfetamina lub należący do nowych substancji psychoaktywnych mefedron.

Do ośrodków leczenia osób uzależnionych od narkotyków trafia się z własnej woli albo z nakazu sądu. Zazwyczaj są to ośrodki zamknięte, gdzie panuje rygor i dopiero po jakimś czasie, po spełnieniu określonych warunków, można wychodzić na zewnątrz. Zupełnie odmienny ośrodek Monaru funkcjonuje w centrum Warszawy. Krótkoterminowy Ośrodek Leczenia, Terapii i Rehabilitacji Uzależnień jest otwarty, a pensjonariusze nie tylko mogą, ale wręcz są zobligowani do opuszczania go od godz. 13 do 17.

Dyrektor Anna Pejas mówi, że trzeba było włożyć dużo wysiłku i zorganizować fundusze, żeby ośrodek reprezentował taki standard jak dziś. Łazienki elegancko wykończone, funkcjonalna kuchnia z jadalnią, gdzie codziennie rano spotykają się wszyscy podopieczni, żeby wspólnie zjeść śniadanie. Na parterze dwa pokoje czteroosobowe i jeden ośmioosobowy. Na piętrze pokój hostelowy na trzy miejsca. I najbardziej przestronna sala ośrodka, gdzie odbywają się terapie grupowe. Codziennie dwa razy.

– Praca terapeutyczna w ośrodku wymaga od leczących się sporego samozaparcia i samodyscypliny – wyjaśnia Anna Pejas. – Przebywają tu m.in. osoby, które wcześniej były w ośrodkach zamkniętych i tam nie wytrwały. U nas łamanie regulaminu zdarza się bardzo rzadko. Pacjenci mogą wychodzić do miasta, załatwiać swoje sprawy, np. wizyty u lekarzy, mogą uporządkować sprawy socjalne, prawne, mogą się kontaktować z rodziną. Ostatnio przybyły do ośrodka cztery nowe osoby. Dwie wytrwały, dwie odeszły. Jedna z tych, które odeszły, trafiła do nas po kilkunastu latach pobytu w więzieniu. Nie mogła się zaadaptować do nowych warunków, skierowaliśmy ją do stowarzyszenia specjalizującego się w pomocy postpenitencjarnej.

Anna Pejas potwierdza opinię Marii Banaszak. W tej chwili rzadko się zdarza, żeby ktoś był uzależniony od jednej substancji. Bywa, że uzależnieni biorą na zmianę substancje pobudzające i uspokajające, np. heroinę i amfetaminę. Wszechobecne są dopalacze i trudno trafić na kogoś, kto nie miał z nimi kontaktu. Jak mówi dyrektor Pejas, ludzie biorą teraz całą tablicę Mendelejewa.

Czystość wątpliwa

Elita, czyli ludzie na wysokich i eksponowanych stanowiskach, wybierają kokainę. Cena 250 zł za gram skutecznie ogranicza krąg odbiorców. Elita kupuje kokainę ze sprawdzonych źródeł, zwykły człowiek musi się liczyć z tym, że narkotyk, choć drogi, nie będzie czysty.

– Na rynku nie ma czegoś takiego jak czysta marihuana – zaznacza Maria Banaszak. – Po pierwsze, susz może być mieszany z różnymi substancjami, o których kupujący nie wie. Po drugie, obecnie hodowane konopie indyjskie mogą mieć dużo wyższą zawartość THC – związku odpowiedzialnego za psychotyczne działanie marihuany – niż miały kilkanaście lat temu.

Ponadto, co podkreślają inni specjaliści zajmujący się narkotykami, hodowcy konopi indyjskich zadbali o to, by nie zawierały one kannabidiolu, CBD, który nie powoduje działania psychotycznego. Kannabidiol obniża działanie THC i może skutecznie ochronić człowieka przed druzgocącymi skutkami jego działania. Skoro jednak go wyeliminowano, marihuana stała się jeszcze silniejsza i bardziej szkodliwa.

– To nie działa tak, że jeśli przyjmuje się narkotyk silniejszy, można go brać rzadziej – wyjaśnia Maria Banaszak. – Im narkotyk jest silniejszy, tym szybciej ludzie się uzależniają i częściej go biorą. I tym większe zmiany powoduje on w układzie nerwowym. W wyniku uzależnienia od marihuany można mieć silne stany depresyjne. Czy do Monaru zgłasza się więcej uzależnionych? Jeśli chodzi o liczbę osób uzależnionych od narkotyków, ok. 10 lat temu sytuacja się ustabilizowała. Ale nawet jeśli liczby są podobne, to skutki przyjmowania narkotyków są bardziej przerażające, bo stały się one bardziej toksyczne. Kiedyś ludzie brali narkotyki po kilkanaście lat, teraz po dwóch-trzech latach są zniszczeni psychicznie. Istotne znaczenie ma wiek, w którym zaczyna się przyjmować narkotyki. Im człowiek młodszy, tym większe spustoszenie sieją w organizmie.

Halo, pomóż mi

Ogólnopolski Telefon Zaufania Narkotyki-Narkomania 800 199 990 jest czynny codziennie w godz. 16-21. Prowadzi go Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii i ono ponosi koszty połączenia.

– Przed pandemią codziennie dzwoniło cztery-pięć osób, które poszukiwały pomocy. Teraz dzwoni średnio sześć osób dziennie – mówi Anna Twierdziańska, odpowiedzialna za funkcjonowanie telefonu. – W okresie pandemii zmalała liczba telefonów od niepełnoletnich, za to wzrosła od osób dorosłych. Przeważnie dzwonią bliscy lub rodzina osób uzależnionych od narkotyków. Telefony z prośbą o pomoc, bo partner zaczął brać narkotyki w czasie pandemii, raczej się nie zdarzały, bardziej chodziło o to, że branie się nasiliło. Osoby uzależnione stanowią ok. 20% dzwoniących, w większości to ludzie dorośli. Telefonują z całego kraju i z zagranicy.

– Warto zwrócić uwagę na fakt, że pandemia nie miała dużego wpływu na rynek narkotyków – twierdzi Artur Malczewski, kierownik Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii w Krajowym Biurze ds. Przeciwdziałania Narkomanii. – Ceny narkotyków od października do kwietnia były stabilne. Występowały jedynie lokalne problemy w podaży. Na początku pandemii brakowało dopalaczy w Krakowie. We Wrocławiu z powodu zamknięcia granicy z Czechami brakowało przez jakiś czas metamfetaminy. Bez wątpienia pandemia wpłynęła na populację uliczną użytkowników narkotyków, której część żyje np. z kradzieży i żebractwa, bo większość ludzi była zamknięta w domach i trudniej było zdobyć pieniądze na narkotyki. Dlatego programy redukcji szkód, w ramach których rozprowadza się igły i strzykawki oraz gaziki alkoholowe, zostały rozszerzone o dystrybucję płynów dezynfekcyjnych, maseczek i rękawiczek jednorazowych, jak również o dostarczanie jedzenia. W programach metadonowych, w których wcześniej uzależnieni otrzymywali codziennie dawkę metadonu, podczas pandemii dostawali zapas na dwa tygodnie, żeby nie musieli często wychodzić z domu. Z powodu utraty źródeł zarobku w dramatycznej sytuacji znalazło się wiele osób uzależnionych od heroiny i morfiny. One zgłaszały się do programów substytucyjnych. Mam nadzieję, że po zakończeniu pandemii część ludzi już nie wróci do narkotyków.

W Krajowym Biurze ds. Przeciwdziałania Narkomanii nie ma jeszcze danych, czy z powodu pandemii uzależnieni częściej sięgali po narkotyki. Są natomiast dane pokazujące, że ośrodki pomocowe przystosowały się do nowych warunków. – Aż 85% placówek wdrożyło nowe metody pracy z osobami uzależnionymi za pomocą systemów teleinformatycznych – mówi Malczewski. – Terapia indywidualna i grupowa oraz poradnictwo były prowadzone przez internet. Początkowo były problemy, jak zweryfikować tożsamość osoby, która korzysta z pomocy, a od tego zależy refundacja z NFZ. Ale poradzono sobie z tym. Sądzę, że przynajmniej w części placówek pomoc online będzie kontynuowana po zakończeniu pandemii. To szczególnie ważne dla osób z małych miejscowości, które na terapię musiały dojeżdżać wiele kilometrów.

W badaniu ESPAD 2019, udostępnionym w czerwcu br., spytano młodzież m.in. o oczekiwania wobec narkotyków. Jeśli chodzi o marihuanę i haszysz, spodziewanymi efektami były zwiększenie intensywności doświadczeń, radości, otwartości, mniejsza nieśmiałość. Tych, którzy wierzą, że marihuana i haszysz to cudowne źródło radości, wkrótce czeka rozczarowanie.

Fot. Policja.pl

Wydanie: 2020, 31/2020

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy