Największe kolejki ustawiają się do urządzenia, które symuluje trzęsienie ziemi o sile 6 stopni w skali Richtera Robert Firmhofer – z wykształcenia historyk filozofii. Współtwórca Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Od 2004 r. szef zespołu projektowego, a od 2006 r. dyrektor CNK. Współtwórca i organizator Pikniku Naukowego – pierwszej w Europie Środkowej i największej w Europie plenerowej imprezy popularyzującej naukę w interaktywny sposób. W latach 1994-2004 jako zastępca dyrektora Radia Bis współtworzył program edukacyjny Polskiego Radia, a w latach 2004-2005 był w Polskim Radiu redaktorem naczelnym Redakcji Popularyzacji Wiedzy. Podobno Centrum Nauki Kopernik pęka z dumy, bo nikt nie przewidział, że w ciągu trzech lat będzie miało aż 3 mln odwiedzających. Czy to rzeczywiście zaskoczenie, czy trochę spodziewaliście się takich efektów, bo poprzedziła je ciężka praca? – Jedno i drugie. Zaskoczenie było bardzo duże, ponieważ przed otwarciem CNK założono, że powinniśmy się liczyć z 350 tys. zwiedzających rocznie. Okazało się, że przychodzi ich trzy razy więcej, i to już trzeci rok. Jeśli porównamy się z innymi europejskimi ośrodkami o podobnej skali, nasz wynik będzie jeszcze bardziej zaskakujący. Oczywiście do sukcesu przyczyniła się ciężka, ale bardzo satysfakcjonująca praca. Trzy lata, 3 mln gości Co otrzymał w nagrodę trzymilionowy zwiedzający? – Roczny bilet do centrum. Bardzo trafny prezent, bo była to już czwarta wizyta tego młodego człowieka wraz z rodziną. Od sponsora, firmy Samsung, dostał też smartfona. No i udzielił ok. 30 wywiadów dla mediów. Ilu osobom można gratulować takiego sukcesu frekwencyjnego? – W zespole CNK jest ok. 220 osób. Nie wszyscy zajmowali się obsługą zwiedzających, bo część pracuje nad projektami o znaczeniu ogólnopolskim lub międzynarodowym, co także jest częścią naszego sukcesu, choć bezpośrednie efekty są widoczne w różnych miejscach kraju. Do tego dochodzi grupa animatorów – studentów, doktorantów, również seniorów. Nie są naszymi pracownikami, ale współpracują przy zadaniach związanych z obsługą publiczności. Można ich poznać po kolorowych koszulkach. To ludzie bardzo kompetentni i życzliwi, którzy także przyczynili się do imponującego wyniku. Największą grupę zwiedzających stanowią dzieci w wieku od 7 do 12 lat. Następni pod względem liczebności są ludzie w wieku 36-45 lat. Czyżby gimnazjaliści, licealiści i studenci omijali Kopernika szerokim łukiem? – Nie, młodzieży 13-, 16-letniej jest prawie tyle samo co dorosłych z grupy 36-45 lat. W CNK reprezentowane są wszystkie grupy wiekowe, choć w różnych proporcjach. Największa, stanowiąca jedną trzecią, to młodzież ze szkół podstawowych, ale ta przestrzeń i czekające tutaj doświadczenia nie są tylko dla dzieci. Wszystko zostało tak zaprojektowane, aby przekaz był uniwersalny. Wiemy jednak, że obecność grup uczniów czasami zniechęca dorosłych – tych, którzy unikają hałasu i bieganiny. Dlatego stworzyliśmy niedawno nową ofertę. W trzecie czwartki miesiąca o godz. 19.00 zaprasza „Kopernik po godzinach” – tylko dla dorosłych. W programie nie ma żadnych treści obscenicznych, proponujemy natomiast trochę inny kontekst dla tych samych doświadczeń oraz dużo dodatkowych atrakcji – m.in. teatr improwizowany i muzykę. I okazuje się, że na takie zwiedzanie tylko dla dorosłych przychodzi jednorazowo od 700 do 1,5 tys. osób. Jak długo trzeba czekać w kolejce, aby zwiedzić centrum? Czy tyle, ile na wizytę u np. ortopedy? – Na pewno nie tak długo. Istnieje możliwość rezerwacji internetowej zarówno przez indywidualnych zwiedzających, jak i grupy. Tym pierwszym jest trochę łatwiej, ale każdy bez trudu może się tu dostać. Większy napływ grup jest w maju lub czerwcu, czyli w okresie zielonych szkół. Indywidualni goście liczniej przybywają w wakacje. Rezerwacji w internecie trzeba dokonać przynajmniej z jednodniowym wyprzedzeniem. Ale jeśli ktoś przyjdzie bez zapowiedzi, to najwyżej trochę zaczeka. Od grup wymagamy wcześniejszej rezerwacji, aby nie dopuścić do spiętrzenia wizyt i przykrych rozczarowań, jeżeli budynek jest wypełniony. Bilet kupuje się zawsze na określony dzień i konkretną godzinę. Kosmos na topie Jakie urządzenia centrum zwiedzający psują najczęściej? – Nie powiedziałbym, że zwiedzający psują eksponaty. One przecież mają zachęcać do przeprowadzania doświadczeń, a eksperymentując z naszymi eksponatami, szukając dla nich różnych zastosowań, naturalnie się je zużywa. Dzieci często nas zaskakują, bo nie potrafimy przewidzieć,
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz









