Hydrinos superpaliwo przyszłości?

Hydrinos superpaliwo przyszłości?

Amerykański badacz zapowiada rozwiązanie problemów energetycznych świata

Sytuacja na globalnym rynku energetycznym staje się coraz bardziej napięta. Już za kilka lat popyt na ropę naftową i inne surowce organiczne będzie większy niż możliwości wydobycia. Ceny ropy, gazu, benzyny i oleju opałowego rosną nieustannie. Naukowcy wspierani przez rządy intensywnie poszukują alternatywnych paliw i źródeł energii.
Pewne jest, że energia odnawialna, słoneczna czy wiatrowa nie zaspokoi nawet niewielkiej części potrzeb. Jest po prostu za droga, wyprodukowanie ogniw słonecznych czy siłowni wiatrowych wymaga zresztą znacznej ilości energii uzyskanej ze spalania paliw organicznych, co stawia pod znakiem zapytania również ekologiczny sens takich przedsięwzięć. Wydajność baterii słonecznych jest ograniczona. Nawet gdyby pokryto nimi całą Saharę, z takiej siłowni nie popłynęłoby więcej prądu niż z jednej średniej wielkości elektrowni węglowej. Wielu ekspertów zaleca

powrót do energetyki nuklearnej,

lecz opór wobec nowych reaktorów jest bardzo silny. Widmo Czarnobyla wciąż skutecznie straszy.
Amerykański naukowiec Randell Mills twierdzi jednak, że zbudował prototypowe źródło energii, które emituje nawet tysiąc razy więcej ciepła niż zwykłe paliwo. Dzięki temu możliwe stanie się wyposażenie samochodów w akumulatory wielkości walizki, które umożliwią przebycie 1,5 tys. km z szybkością „autostradową” bez „tankowania”. Będzie to niezwykle tania energia. Według kalkulacji Ricka Maasa, profesora chemii z University of North Carolina w Asheville, jedna kilowatogodzina ma kosztować 1,2 centa. Dla porównania koszt kilowatogodziny energii „węglowej” wynosi 5 centów, nuklearnej zaś – 6. Zasoby potencjalnego surowca energetycznego XXI w. są w praktyce nieograniczone. To wodór, najlżejszy i najprościej zbudowany ze wszystkich pierwiastków, którego pełno jest na Ziemi, chociażby w oceanach. Ale bynajmniej nie zwykły wodór. Randell Mills zapewnia, że dokonał prawdziwej rewolucji naukowej – odnalazł świętego Graala fizyki, czyli „ogólną teorię wszystkiego”, będącą połączeniem teorii względności i teorii fizyki kwantowej.
Mills, syn farmera, nie przykładał się do nauki. Wydawało się, że nie skończy szkoły średniej, kiedy doznał poważnego wypadku. Chirurdzy operowali chłopaka przez pięć godzin i ocalili go. „Wtedy uświadomiłem sobie, że jestem śmiertelny. Postanowiłem, że skoro muszę kiedyś umrzeć, powinienem zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, powinienem poznać wszystko – od ludzkiego mózgu po zasady rządzące wszechświatem”, opowiada naukowiec. Mills z zapałem wziął się do nauki – ukończył wydział medyczny na Harvardzie oraz biotechnologię i inżynierię elektryczną w renomowanym Massachusetts Institute of Technology. Dziś niektórzy uważają go za geniusza na miarę Einsteina, inni – za niebezpiecznego szarlatana. Mills podał bowiem w wątpliwość teorię mechaniki kwantowej, od kilkudziesięciu lat obowiązującą w fizyce. Teoria ta opisuje procesy na poziomie subatomowym, na którym nie obowiązują prawa fizyki klasycznej. W widmowym świecie fizyki kwantowej cząstki mogą być także falami i istnieć w kilku stanach jednocześnie. W rzeczywistości fizyki klasycznej elektron w atomie wodoru krążący wokół protonu powinien wyemitować swą energię, a następnie opaść po spiralnym torze na proton (czyli jądro atomowe). Tak jednak się nie dzieje, elektron krąży nieustannie.

Fizyka kwantowa wyjaśnia ten fenomen,

zakładając, że istnieje tylko jedna orbita, po której krąży elektron – na niższą orbitę po prostu z zasady zejść nie może. Randell Mills uważa jednak taki pogląd za błędny. Jego zdaniem, teoria mechaniki kwantowej jest wymysłem naukowców, cały wszechświat zaś funkcjonuje jak gigantyczny zegar według jednolitych zasad fizyki klasycznej lub też „klasycznej mechaniki kwantowej”. Można zatem sprawić, aby elektron w atomie wodoru opadł na niższą orbitę, a przy tym wyemitował porcję energii. Mills dowodzi słuszności swej teorii poprzez doświadczenia. Jest właścicielem firmy BlackLight Power Inc. w Princeton w New Jersey, która zatrudnia około 30 naukowców i techników. BlackLight produkuje już jakoby „niskoorbitalne” czy też „zredukowane” atomy wodoru, które ambitny wynalazca nazwał hydrinos. Dr Mills przekazał swe niesamowite cząsteczki do badań innym laboratoriom. Hydrinos zrobiły w kręgach biznesu spore wrażenie. Mills pozyskał poparcie wpływowych inwestorów, w tym wielkiego energetycznego koncernu PacifiCorp. ze stanu Oregon, którzy przekazali mu kilkadziesiąt milionów dolarów. W pracowniach BlackLight woda rozkładana jest na tlen i wodór poprzez elektrolizę. Gazowy wodór utrzymywany jest pod bardzo niskim ciśnieniem. Wprowadzone do niego atomy gazowego potasu działają jak katalizator, pod którego wpływem elektrony wodorowe „schodzą” na niższą orbitę. Energia, wykorzystywana wcześniej na utrzymywanie wyższej orbity, jest uwalniana w postaci ultrafioletowego światła.
Wielu uważa te domniemane „osiągnięcia” za ewidentne fałszerstwo. „Jeśli możemy tak operować z atomem wodoru, oznacza to, że możemy także zmieniać procesy energetyczne zachodzące w Słońcu, a nawet samo życie. Oznacza to, że wszystko, co wiemy o wszechświecie, jest zbiorem nonsensów. Dlatego uważam, że to nieprawda”, deklaruje fizyk Phillip Anderson, noblista z Princeton University. Dr Robert Park z Amerykańskiego Towarzystwa Fizyków umieścił nawet teorię hydrinos w swej książce „Voodoo Science”, opisującej nonsensy i fałszerstwa naukowe. Sprawa jednak nie jest taka prosta. Johannes Conrads, długoletni dyrektor Instytutu Niskich Temperatur Fizyki Plazmowej uniwersytetu w Greifswaldzie, uważa, że Mills rzeczywiście odkrył coś dziwnego. Conrads przeprowadził eksperymenty z domniemanymi hydrinos i ze zdumieniem stwierdził, że doszło do emisji energii, której nie sposób wytłumaczyć. Co więcej, istnieje już około 40 substancji, w skład których wchodzi „niskoorbitalny” wodór. Przejawiają one zadziwiające właściwości. „Pokazano mi tworzywo sztuczne, które jest magnetyczne jak żelazo. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem”, opowiada prof. Conrads. Inna substancja, złożona z hydrinos i żelaza, odporna jest na utlenianie, może więc znakomicie chronić kadłuby statków przed korozją. Specjaliści z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA uważają, że hydrinos to potencjalne doskonałe paliwo do superszybkich silników rakietowych.

Niesamowity wodór

firmy BlackLight może zrewolucjonizować technologię XXI w.
Dr Mills uważa, że jego „ogniwa wodorowe” mogą zostać wykorzystane do ogrzewania domów już za trzy lata. Potem przyjdzie kolej na swoiste elektrownie wodorowe. Ich rdzeniem mają się stać 150-tonowe termosy, w których obecnie koncern lotniczy Lockheed Martin testuje części satelitów w warunkach próżni. Pokryte warstwą izolacji supertermosy będą jednak zatrzymywać energię wytwarzaną przez zainstalowane w nich ogniwa wodorowe. Te wodorowe reaktory zostaną użyte także do zwiększenia mocy elektrowni konwencjonalnych. Nie wytwarzają one żadnych odpadów czy szkodliwych gazów – reklamuje swą koncepcję dr Mills. Niedaleka przyszłość pokaże, czy tak rzeczywiście się stanie, ale właściciel BlackLight nie sprzedaje już akcji prywatnym inwestorom, chce bowiem zachować jak największy udział w zyskach.

 

Wydanie: 04/2006, 2006

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy