Imperium pana Smitha

Imperium pana Smitha

** FILE ** Sinclair Broadcast Group, Inc.'s headquarters stands Tuesday, Oct. 12, 2004 in Hunt Valley, Md. Sinclair Broadcasting released their quarterly report that is down due to fewer advertisements by auto makers and political commercials. (AP Photo/Steve Ruark, File)

Prawdopodobnie najniebezpieczniejsze przedsiębiorstwo, o którym nikt nie słyszał W oczekiwaniu na repolonizację mediów nad Wisłą warto się przyjrzeć rozwiązaniom stosowanym w innych państwach. Jak udowadnia przykład Stanów Zjednoczonych, brak pluralizmu mediów nie ma nic wspólnego z ich narodowością. Wręcz przeciwnie. Choć niemal wszystkie stacje telewizyjne, rozgłośnie radiowe i tytuły prasowe na tamtejszym rynku są w amerykańskich rękach, o różnorodność opinii coraz trudniej. Wszystko za sprawą Sinclair Broadcast Group – firmy, która wkrótce może samodzielnie kontrolować niemal wszystkie telewizje lokalne w USA. Kim oni są? „Sinclair jest prawdopodobnie najniebezpieczniejszym przedsiębiorstwem, o którym nikt nigdy nie słyszał”, przyznał Michael Copps, zajmujący się rynkiem mediów w administracjach George’a W. Busha i Baracka Obamy. Jako niezależny ekspert, ceniony zarówno przez republikanów, jak i demokratów, Copps zazwyczaj unika alarmujących sformułowań. Tymczasem na hasło Sinclair trudno mu powstrzymać emocje. „W portfolio nie mają żadnych znanych sieci telewizyjnych, lecz niedługo będą zarządzać ponad 250 stacjami w całych Stanach Zjednoczonych – ostrzegał przed tajemniczą firmą w wywiadzie dla „DemocracyNow!”. – Mają przy tym silnie spolaryzowane poglądy. Wytyczne, które pisze się w siedzibie w Maryland, będą następnie wprowadzane w całym kraju. Firma zamierza wchłonąć kolejne stacje”. Kim jest ten diabeł wcielony, przed którym ostrzega Copps, a którego „New York Times” nazywa „konserwatywnym gigantem”, „Washington Post” zaś „przedsiębiorstwem z długą historią wykorzystywania swoich stacji do wspierania konserwatywnych poglądów i polityków”? Oficjalnie wiadomo niewiele. Strona internetowa Sinclair Broadcast Group zachwyca grafiką i stylem, lecz zawiera niewiele konkretów. Co najwyżej można się dowiedzieć, że początki firmy sięgają roku 1971, kiedy to Julian Sinclair Smith uruchomił pierwszą stację telewizyjną w Baltimore. Obecnie do grupy należą 193 stacje. Śledztwa dziennikarskie nie przyniosły nowych informacji. Wciąż pozostaje zagadką, kto dokładnie kieruje rozrastającym się imperium medialnym. Niedawno, po 28 latach, z funkcji prezesa zrezygnował David Smith, jeden z synów założyciela. Zachował jednak (wspólnie z braćmi) pakiet kontrolny akcji. „Chcemy mieć tyle anonimowości, ile to możliwe”, przyznał w wywiadzie dla „Baltimore Sun” w 1995 r. Słowa dotrzymał i od tego czasu próżno szukać jego nazwiska w mediach. W kwietniu 2017 r. do grona osób decyzyjnych dołączył Boris Epshteyn, który dał się poznać jako rzecznik kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, a następnie członek korpusu prasowego Białego Domu. W Sinclairze ma szefować działowi analiz politycznych. Ostry skręt na prawo Nie wiadomo kto, ale wiadomo co i dlaczego. Do zeszłorocznych wyborów prezydenckich na amerykańskim rynku medialnym główną rolę odgrywały media liberalne, na czele z CNN, MSNBC, NBC, „New York Timesem” i „Washington Post”. Na przeciwległym biegunie znajdowała się stacja Fox News – głos konserwatywnej części społeczeństwa. Analiza zachowań użytkowników mediów podczas ostatniej kampanii wyborczej udowodniła jednak, że ten podział należy do przeszłości. Większość Amerykanów informacje o kandydatach czerpała z internetu i lokalnych stacji telewizyjnych. A wyborcy Trumpa uważali Fox News za tak samo kłamliwą jak CNN czy MSNBC. W nowej sytuacji doskonale odnalazł się za to Breitbart.com, strona, której wsparcie dla Trumpa i jego administracji można przyrównać do uwielbienia, jakim portal wPolityce.pl braci Karnowskich darzy PiS. O krok dalej poszedł Sinclair. Amerykanie cenią niezależność mediów, a każdą próbę ich przerobienia na propagandową maszynkę odbierają jako zamach na podstawowe wolności. Oficjalnie więc stacje telewizyjne wchodzące w skład grupy zachowują niezależność i działają pod własnymi szyldami. Faktycznie zaś komentarze i sposób przedstawiania wydarzeń powstają w jednym miejscu i są rozsyłane do wszystkich partnerów jako obowiązujące. „Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy – mówił John Oliver, gospodarz „Last Week Tonight” – że Sinclair nie tylko tworzy i rozsyła materiały dla swoich stacji. Pracownicy firmy piszą nawet skrypty dla lokalnych prezenterów”. Innymi słowy, widz lokalnej stacji z Nevady zobaczy i usłyszy to samo co widzowie z pozostałych stanów. Tak jednolity przekaz, docierający do milionów, stwarza możliwość zbudowania państwowego systemu propagandy. Tym bardziej że związki Sinclaira z administracją Trumpa wykraczają daleko poza zwykłe sympatie polityczne, stanowiąc sieć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 52/2017

Kategorie: Media