Nie można mieć poczucia humoru, jeśli jest się głupim Rozmowa z dr. Edwardem de Bono Edward de Bono: Światowy specjalista od systemów myślenia i kreatywności, twórca koncepcji myślenia paralelnego i koncepcji mózgu jako samoorganizującego się systemu informatycznego. Urodził się na Malcie i tam ukończył Akademię Medyczną. Następnie przeniósł się do Oxfordu, gdzie studiował psychologię i fizjologię i gdzie zajął się badaniem ludzkiego mózgu i sposobami zarządzania informacją. Setki szkół na świecie, m.in. w Wielkiej Brytanii i USA, wprowadziły do programu nauczania naukę myślenia kreatywnego według jego koncepcji. – Kreatywność to ostatnio niesamowicie modne słowo. We wszystkich listach motywacyjnych i w języku potocznym. Jak pan by ją określił? – We współczesnym świecie najcenniejszym towarem są kompetencje, informacje i technologia. Możemy przyrównać je do składników potrawy, a osobę posiadającą te trzy rzeczy – do kucharza. Otóż kucharzy mających wszystkie te składniki na rynku jest coraz więcej i aby zakasować konkurencję, trzeba umieć z tych trzech składników wyczarować lepsze danie niż konkurenci. Zaskoczyć, rozbawić… – Czyli poczucie humoru ma coś wspólnego z byciem twórczym? Na swoich wykładach często nawiązuje pan do poczucia humoru, ale przecież nie każdy, kto sypie dowcipami, ma głowę pełną pomysłów. – W większości przypadków humor polega na zakłóceniu jakiegoś logicznego ciągu myślenia – mówię o poczuciu humoru, żeby pokazać, jak działa nasz system myślenia. Na pewno nie można mieć poczucia humoru, jeśli jest się głupim. Jednak nie chciałbym generalizować, że jeśli ktoś nie jest kreatywny, to nie może być dowcipny, lub że jeśli ktoś nie ma poczucia humoru, to nie może być twórczy. Jednak jest coś, co łączy kreatywność i poczucie humoru, a mianowicie – umiejętność spojrzenia na sprawę z innej perspektywy. – Powszechnie uważa się, że kreatywność to cecha wrodzona – albo się ma to coś, albo nie. Pan uważa, że jest inaczej. A jednak są ludzie-gejzery pomysłów i ludzie myślący sztampowo, a tych drugich mamy zdecydowanie więcej. – Kreatywność to umiejętność a nie talent. Jednak jest systematycznie zabijana przez system edukacji, tradycję i kulturę, w jakiej jesteśmy wychowywani. Kultura europejska opiera się na dokonaniach trzech myślicieli-filozofów. Sokrates rozwinął dysputę dialektyczną, porównywaną do współczesnych dyskusji sądowych nie prowadzących do rozwikłania sprawy, lecz zbierających dowody na poparcie z góry postawionej tezy. Drugim był Platon – przeciwnik demokracji, rzekomo zainteresowany poznaniem prawdy, jednak tworzący swoje teorie pod wpływem matematyka Pitagorasa, który skutecznie zastąpił twórcze myślenie logiką. Trzeci z nich to Arystoteles. Można o nim powiedzieć wiele, ale wystarczy, że przez całe życie wierzył, że kobiety mają mniej zębów niż mężczyźni, a chociaż miał dwie żony, nigdy nie pokusił się o sprawdzenie tego faktu. – Czy inne kultury mają lepsze podstawy, by myśleć i działać twórczo? – Nie powiedziałbym. Po prostu ich korzenie są inne. Zachód ma silną tradycję kłótni. Inne kultury, np. wschodnie, takie jak Japonia, nie mają takiej tradycji, łatwiej im więc dyskutować nad problemami. W niektórych kulturach – chociażby u Zulusów – język nie ma w ogóle odpowiednika naszego “nie”. “Yebo” oznacza “tak”, natomiast gdy Zulus chce powiedzieć “nie”, mówi “Yee…bo” – czyli “tak” z zawahaniem. Jednak nie są wcale w lepszej sytuacji, jeśli chodzi o kreatywność, bo ani wśród kultur Wschodu, ani wśród Zulusów indywidualizm i bycie twórczym nie są cenione. Nie ma takiej kultury, którą można dać za przykład, jak być twórczym i efektywnym. – Pańska nauka kreatywnego myślenia wchodzi w skład programu nauczania w wielu państwach na świecie. Czy może pan powiedzieć, jaka grupa wiekowa była najbardziej pojętna? – Ludzkie życie można podzielić na trzy okresy. Do piątego roku życia pytamy “dlaczego?”. Od piątego do dwunastego pytamy “dlaczego nie?”, zaś od dwunastego roku życia zaczyna się okres “dlatego, bo”. To okres, kiedy przyjęliśmy już zasady i reguły otaczającego nas świata i stojąc przed problemem, zadajemy sobie pytanie “co to jest?”, próbując dopasować go do zbioru naszych pudełek i szuflad. Edukacja ogromnie hamuje twórcze myślenie. Chodzi o to, by połączyć doświadczenie życiowe z ciekawością dziecka, a mówiąc krótko, zamiast pytać “co to jest?”, nauczyć się stawiać pytania “co to może być?”, “czym może się
Tagi:
Karolina Monkiewicz









