Jak rozliczyć ludzi koalicji AWS-UW odpowiedzialnych za kryzys państwa?
Prof. Jerzy Jaskiernia, przewodniczący Klubu Parlamentarnego SLD, b. minister sprawiedliwości Instrumenty prawne powinny być zastosowane do wszystkich tych, którzy naruszyli prawo. Oczekujemy w związku z tym, że minister sprawiedliwości, stosownie do tego, co zaprezentowała na ostatniej konferencji prasowej, będzie konsekwentnie wyjaśniała wszystkie zjawiska o charakterze aferalnym i sprawiedliwość zostanie wyegzekwowana. Również w wymiarach prawno-konstytucyjnych, tam, gdzie powstałyby okoliczności dla tego typu wniosków, „weźmie się za nie” Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Ważne, by była w tym konsekwencja, i by w opinii publicznej nie pozostawało wrażenie, iż duże afery nigdy nie są do końca wyjaśniane. Można w tej kwestii liczyć na wsparcie sił parlamentarnych, co więcej, wydaje się, że napotka ona na porozumienie ponad podziałami politycznymi. Lech Nikolski, dyrektor gabinetu politycznego Prezesa Rady Ministrów Są tu dwie sprawy. Pierwsza to rozlicznie za wszystkie przypadki, gdzie w jakiś sposób naruszono prawo. Obowiązuje tutaj normalna procedura sądowa. Ważne, aby takie sprawy były wyjaśniane do końca i nie zniknęły po jakimś czasie. Druga kwestia to problemy wynikające z błędnych decyzji politycznych i przynoszących negatywne skutki, jak np. inwestycja Toyoty, która na skutek naszych zaniedbań jest realizowana w Czechach. Jerzy Jędykiewicz, b. wojewoda gdański Należy zdecydowanie rozliczyć, bo takie jest pragnienie większości społeczeństwa. Pytanie, jak daleko wyrzucić nieudaczników poprzedniej władzy? Trzeba to uczynić zgodnie z przepisami prawa, część spraw kwalifikuje się do Trybunału Konstytucyjnego, część należy ukarać w procesie sądowym za przestępstwa. Na razie jesteśmy w przededniu zmian kadrowych i wtedy uzyskamy poważniejszy wgląd w dokumenty. Z tego, co już udało się już stwierdzić, parę takich rzeczy znajdzie się również w Gdańsku. Mariusz Łapiński, minister zdrowia Należy ich absolutnie i bez wyjątku rozliczyć. Jeśli nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej, to przynajmniej ukarać za łamanie dyscypliny budżetowej. W raportach NIK są materiały dotyczące marnowania wielu milionów złotych. Takie sprawy trzeba kierować natychmiast do prokuratury. Ja już dwie takie skierowałem, a będą następne. Niektóre decyzje b. ministra Maksymowicza nadają się, moim zdaniem, do Trybunału Stanu, rozliczenia wymaga też sprawa marnotrawstwa przez wiceministra Wutzowa 150 mln zł. Śledztwo trzeba wszcząć i przeciwko innym byłym pracownikom resortu. Rozliczymy wszystko do spodu, bo przyjęło się, że marnowanie społecznych pieniędzy nie spotyka się z jakąkolwiek odpowiedzialnością. Skoro urzędy skarbowe ścigają dłużników, którzy zalegają z niewielkimi wpłatami, nie można zapominać o sprawach, gdzie zmarnowano wiele milionów. Bogdan Pęk, poseł PSL Kryzys polskiej klasy politycznej bierze się stąd, że utarło się w społeczeństwie przekonanie, iż grube błędy polityczne i gospodarcze, np. w polityce prywatyzacyjnej, pozostają bezkarne, o ile nie udowodni się bezpośrednich korzyści materialnych. Jestem innego zdania i proponuję wdrożenie śledztwa przed Trybunałem Stanu. 90 mld zł deficytu nie powstaje w ciągu pięciu minut, więc należałoby zacząć od Leszka Balcerowicza, głównego sprawcy tego „sukcesu”, bo to on przeforsował linię makroekonomiczną, która dała taki końcowy efekt. Postępowanie przed Trybunałem Stanu byłoby zrozumiałe dla społeczeństwa. Śledztwo w zwykłym trybie, w sądzie jest zbyt długotrwałe, czego przykładem jest sprawa FOZZ. Postępowanie w Komisji Parlamentarnej mogłoby mieć posmak polityczny. Zostaje więc Trybunał. Wojciech Mojzesowicz, poseł Samoobrony Rzeczywiście trzeba rozliczyć, ale nie tylko tych. Sprawa zasługuje na głębszą analizę, bo do tej pory nikogo jeszcze za nic nie rozliczono. Hasło jest słuszne, a rzeczywistość inna. Cała scena polityczna powinna odpowiadać, za to, co robi i ponosić konsekwencje. Skłonny więc jestem rozliczać polityków UW i AWS, ale grzechy, może nieco mniejsze, są i u innych. Niepokoi mnie np. sprytnie umacniane przekonanie, że od prezydenta państwa nic nie zależy, a przecież poprzednika Aleksandra Kwaśniewskiego rozliczono dość konsekwentnie. Jeśli nie będzie odpowiedzialności politycznej, grozi nam recydywa. Przykład senatora Tuska jest tutaj szczególny. Jako polityk Kongresu Liberalno-Demokratycznego współpracował z senatorem Rzeźniczakiem, który naciągnął wielu ludzi. A dziś Tusk siedzi w Senacie i mówi, że wszystko jest cacy. Może z punktu widzenia prawnego tak, ale jest jeszcze odpowiedzialność polityczna. Inna sprawa – wiarygodność składanych przez polityków oświadczeń majątkowych. Moim zdaniem, nie wystarczy podać, jaki jest stan majątkowych, ale także sprawdzić jego pochodzenie. Z taką inicjatywą zamierzam wystąpić. Tadeusz









