Jestem silną babą

Jestem silną babą

Marta Scislowicz Fot. Marek Zawadka /zdjecia udostepnione bezplatnie/

Bardzo mnie niepokoi, że Stary Teatr został wzięty pod lupę. Dlaczego ktoś miał weryfikować nasze spektakle?! Marta Ścisłowicz – aktorka Starego Teatru w Krakowie, publiczności telewizyjnej znana m.in. z ról w serialach „Strażacy” (TVP 1) i „Lekarze” (TVN). „Ciągły ruch. Bezpośredni kontakt. Kontrola. Dyscyplina. Przekraczanie wszelkich ograniczeń. Brak oporów. Podejmowanie ryzyka. Wyraźny cel. Przejrzysty projekt. Żadnych kompromisów. (…) Żadnej dla siebie litości. Żadnego respektu dla cudzych kodeksów. Idealny człowiek bierze siebie w swoje ręce. Idealny człowiek nie podlega żadnym frakcjom. Idealny człowiek nie podlega konfliktom tragicznym. Idealny człowiek zarządza żądzą. Dobrze?”. To otwierający twoją stronę internetową cytat z „Carycy Katarzyny” wystawianej w Kielcach. Twój manifest? – Tak. Chciałam uciec od banału: urodziłam się, uczyłam się… życiorysik, który nic o mnie nie mówi. A ten fragment mówi! Chciałabym, żeby to była definicja nie tylko mojego aktorstwa, ale i mnie samej, bo właściwie ciągle nie wiem, gdzie jest granica między aktorstwem a moim życiem – na pewno jest to dla mnie bardzo cienka linia. Życie też trochę traktuję może nie jak teatr, ale jak sztukę. Ciągle staram się nadawać mu jakość. W „Carycy Katarzynie” byłaś, powiedzmy, naga. Namawiałaś, a nawet zmuszałaś widzów, żeby włożyli rękę za „kurtynkę” i dotknęli twoich piersi. – Zgodziłam się na to, bo tematem spektaklu jest ciało, władza; kariera, którą robiła caryca Katarzyna II. Zdobywała władzę, używając ciała. Trzeba więc było potraktować ciało jak język tej sztuki, narzędzie. Ciało jest przecież jednym ze środków aktorskich. A scena z „kurtynką” przedstawia zdobywanie przez Katarzynę władzy – równocześnie pozyskiwanie publiczności przez aktorkę – ciałem. Wszystko zanurzone w temacie. Gdyby „Playboy”, który już nie publikuje aktów, działał po staremu, zgodziłabyś się na rozbieraną sesję? – Chyba nie. Po co? O „Carycy” było dość głośno – nie chciałabym być kojarzona wyłącznie z tym środkiem wyrazu. Jeśli się rozbierać, to po coś. Więc serial „Strażacy” jest dla ciebie idealny? Ubrana jesteś po czubek nosa. – To prawda. Może nie zawsze do końca. W pierwszym sezonie była scena erotyczna… Szefujesz w „Strażakach” pięciu facetom. Testosteron buzuje. Jak się czułaś wśród samych chłopaków? – Fantastycznie! Chyba również dlatego, że – mam wrażenie – jest we mnie pierwiastek siły i niezależności. Co zresztą bardzo w sobie lubię. Na pewno cię podrywali. – Ale ja ich też! To był taki rodzaj wzajemnego nakręcania się, gry. Uwielbiam flirt, co nie znaczy, że w życiu prywatnym zdarza mi się przekraczać granicę – tej akurat linii przekroczyć nie chcę. To mi się zdarza wyłącznie na scenie czy przed kamerą i tylko wtedy, kiedy służy sztuce. To twoja pierwsza główna rola w filmie. Cieszysz się na myśl o popularności? – Przedtem rzadziej mnie rozpoznawano na ulicy i odczułam tę różnicę. To bywa fajne, choć nie zawsze. Ale jest wpisane w mój zawód. Do tej pory nie miałam z tego powodu kłopotów, może raz ktoś za mną łaził, ale to bardziej miało związek z teatrem. Bo praca w teatrze też może być powodem stalkingu, teatr przyciąga także oszołomów. Szczególnie gdy się gra takie role jak ja ostatnio – kiedy publiczność nie do końca wie, czy to postać, którą gram, czy ja – Marta. Ludzie często ulegają tej iluzji, gubią rzeczywistość. Nie wierzę, spotykasz się ze stalkerami? – To był jeden przypadek. Spotykam się z widzami, którzy o to zabiegają i czasem to bywa bardzo miłe. Mówią: niech pani taka zostanie, oglądamy panią, lubimy panią. Mam też frajdę z fanpage’u na Facebooku. Widzowie piszą do mnie mejle, komentują to, co robię na scenie czy przed kamerą. Informacja zwrotna jest dla mnie ważna. Widz przestaje być wtedy abstrakcją. Przecież trudno sobie wyobrazić dwumilionową publiczność. Ten dialog z widzami dodaje mi sił. Często ktoś miło zagada w sklepie, na ulicy czy w teatrze, kiedy siedzę na widowni. Fajnie, że chce ci się z widzami rozmawiać. – Po to zostałam aktorką, żeby być w kontakcie z ludźmi. Zwłaszcza jeśli się zdecydowałam grać w serialu, to do czegoś zobowiązuje. Zdecydowałaś się na serial ze względu na popularność czy pieniądze? – Nie oszukujmy się,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2016, 2016

Kategorie: Kultura