Jesteśmy tylko ludźmi

Jesteśmy tylko ludźmi

Wiara nie może być jedynie powtarzaniem formuł, które odziedziczyliśmy Rozmowa z arcybiskupem Henrykiem Muszyńskim, metropolitą gnieźnieńskim – W wykładzie na temat przyszłości “Kościoła ludowego” w Polsce, wygłoszonym na międzynarodowym kongresie w RFN, ksiądz arcybiskup mówił, że skończył się w Europie okres masowości Kościoła. – Wyraziłem tam pogląd, że duszpasterstwo musi być nastawione na te masy, które mamy, ale jednocześnie musimy wyjść naprzeciw potrzebom duchowym grup, którym to duszpasterstwo nie wystarcza; intelektualistów, młodzieży. Wiążę wielkie nadzieje z tymi grupami nieformalnymi, które mamy w Kościele i które chcą żyć pełnym świadectwem chrześcijańskim. Jedną z wielkich bolączek jest rozdział między życiem a wiarą. Widzę w tym następstwo dogmatu komunistycznego, chociaż nie wyłącznie, że religia jest sprawą prywatną. Wielu w to uwierzyło. Tymczasem religia, zwłaszcza chrześcijańska, nigdy nie była sprawą prywatną. Mówimy “Ojcze nasz”, nie “Ojcze mój”. Zbawiamy się we wspólnocie. Bycie chrześcijaninem na wpół: w domu – tak, w życiu publicznym – nie, jest bardzo wygodne. Myślę, że coś, co trwa bardzo długo, staje się normalne. A ponieważ trwało to 50 lat, nawet najbardziej anormalne rzeczy stały się normalne, człowiek się do nich przyzwyczaił. Tutaj Kościół ma ogromnie dużo do zrobienia. Człowiek przed wyzwaniami – W Polsce minęły czasy oficjalnej polityki ateizacji społeczeństwa, marginalizowania Kościoła. Czy pozostałości dawnego myślenia o Kościele ciążą nadal na jego stosunkach ze światem polityki i vice versa? – Nie mam pretensji do polityków, że widzą Kościół wyłącznie w kategoriach politycznych, ponieważ jest to ich święte prawo. Natomiast oczekuję od nich, że będą mieli świadomość, że to nie jest najważniejsze. Ogromnie boli mnie to, że wszędzie widzą tylko wymiar polityczny. Rozumiem, że człowiek, który nie ma wiary, nie może pojąć tych treści. To jest inna płaszczyzna. Ale to nie jest tak, że wiara to ciemnota, ciemnogród. Wielu ludzi ma takie przekonania. To nie jest, jak nam często mówiono, odwracanie uwagi od świata, lecz przeciwnie – ukazanie pełniejszego wymiaru odpowiedzialności za świat. Nie tylko przed historią, nie tylko przed moim sumieniem. Także przed Bogiem. Wiara to poszerzenie rzeczywistości… o całe niebo. – Nie brak wypowiedzi ludzi Kościoła, które skłaniają do wniosku, że dziś, w pełnej wolności, misja Kościoła jest trudniejsza, niż była w PRL. – Kościołowi jest znacznie trudniej, ponieważ życie jest o wiele bardziej złożone. Dziś trzeba w sposób pozytywny promować wartości ewangeliczne i wiarygodnie o nich zaświadczać, podczas gdy za komunizmu wystarczyło tylko ich bronić. W czasach komunizmu zakwestionowano sens wiary w całości. Dzisiaj natomiast przed wyzwaniami staje każdy człowiek, każdy chrześcijanin, każda rodzina. Nie wystarczy już bronić Kościoła. Przeciwnie, jeśli broni się Kościoła, powstaje podejrzenie, że oto bronimy swoich interesów. I dlatego trzeba bronić dzisiaj tego, co papież nazywa opcją preferencyjną na rzecz ubogich, potrzebujących, krzywdzonych, bezrobotnych. Stoi przed nami ogromny problem etyczny. – Czy taki właśnie postulat ksiądz arcybiskup stawia wobec Kościoła w Polsce? – Myślę, że on jest dostrzegany. Proszę zwrócić uwagę, że w wielu przypadkach w wymiarze charytatywnym nasze możliwości są ograniczone, ale proszę zobaczyć, co się robi. W każdym miejscu mamy setki ludzi, których dożywiamy i to jest jakieś wyjście. No, miejsc pracy tworzyć nie możemy. Natomiast powinniśmy być z tymi ludźmi, aby nie utracili nadziei, żeby pokazać, że jako Kościół nie spisaliśmy ich na straty. – Kościół stara się w jakimś zakresie wyręczać państwo i samorządy w ich opiekuńczej roli… – To bardzo często opiera się na współpracy. Tam, gdzie możemy, akcją charytatywną obejmujemy nie tylko ludzi głodnych, ale także niepełnosprawnych. Tam, gdzie nie ma samorządowej instytucji, wchodzi Kościół. Np. nie ma takiej instytucji samorządowej jak dom samotnej matki – ona jest kościelna. Poszerzyliśmy to jeszcze o kobiety maltretowane, wyrzucane z domów. Jest to problem socjalny, ale zajmuje się nim Caritas. Opowiedzenie się Kościoła po stronie ubogich mogłoby być zapewne skuteczniejsze, gdyby towarzyszyła mu większa gorliwość w głoszeniu współczesnej nauki społecznej Kościoła. – Myślę, że dla celów politycznych wielu się na nią z różnych trybun powołuje, ale niewielu się do niej stosuje. Tymczasem encykliki społeczne Jana Pawła II spotkały się z nikłym zainteresowaniem nawet w naszych mediach katolickich.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 51/2000

Kategorie: Wywiady