Jodłowa mafia

Jodłowa mafia

Na jednym kursie z gałązkami jodły na świąteczne stroiki czy wieńce hurtownik zarobi 5-6 tys. zł – Co to jest stroisz? – pyta zdziwiony przedsiębiorca. Gdy tłumaczę, kolejne zaskoczenie: – To na tym ludzie też robią pieniądze? – I to duże – potwierdza nadleśniczy Roman Wróblewski z Nadleśnictwa Chmielnik w Górach Świętokrzyskich. – To mafia stroiszowa! Nie obawiam się użyć takiego określenia. Potężny interes, zorganizowane grupy przestępcze. Są wśród nich tzw. żołnierze łamacze i hurtownicy. Ci pierwsi obłamują gałęzie jodłowe i wynoszą je na drogę, drudzy przyjeżdżają po nie w nocy busami. Łamaczom płacą grosze. Łamacze w akcji Nadleśniczy jest wściekły. To ta bezsilność. Las trudno upilnować, strażników mało, kilku na tysiące hektarów. Nie nadążają ze ściganiem złodziei drewna, a tu jeszcze kolejny problem – łamanie gałązek iglaków i niszczenie drzew. Niektóre jodły wyglądają jak kadłubki. – Jakby były bez rąk i płuc – nadleśniczy Krzysztof Karst z Nadleśnictwa Łagów wskazuje 18-metrową jodłę. Gałęzie oderwane, na boki sterczą ostre kikuty. Te z igłami pozostały tylko na czubku jodły. Łamacze bali się wspiąć wyżej. – Wejście i ścięcie gałęzi z tak wysokiej jodły wymaga niemal kaskaderskich umiejętności – ocenia Roman Wróblewski. – Ci ludzie ryzykują życie. Są dwie metody. Najczęściej łamacz po drabinie wchodzi na drzewo z piłą w ręku. Niektórzy „fachowcy” wspinają się na sam wierzchołek z ośnikiem. To narzędzie do korowania drzew. Ścinają gałęzie, taranując je z góry. – Musi zjechać cztery razy, z każdej strony jodły. Zostają ostre końcówki gałęzi – wyjaśnia Krzysztof Karst. – Grzybiarze muszą uważać. Można sobie oko wybić. Czy tak oskalpowane iglaki przeżyją? – Mają małe szanse, bo oderżnięto zbyt wiele gałęzi. To masakra. Gdy jodła straci 80% gałęzi, przy ekstremalnej suszy lub obfitych opadach uschnie niemal na pewno – nadleśniczy Roman Wróblewski rozkłada ręce. Już widać usychające igły. Będzie ich coraz więcej. Tak wygląda w tym leśnictwie co trzecia jodła. Leśnicy pokazują przydrożny młodnik. Same jodły samosiejki. Z drogi nie widać spustoszenia, tylko ścianę lasu. Dopiero gdy podchodzimy bliżej, do około półtorametrowej jodełki, widzimy, ile straciła gałęzi. Gdy w jednym okółku, czyli rozwidleniu pędu oznaczającym roczny przyrost, odciętych jest od trzech do pięciu gałązek, drzewko nie ma szans na przeżycie. – Krew mnie zalewa, gdy to widzę. Cały młodnik do niczego już się nie nadaje – mówi zdenerwowany Roman Wróblewski. – Łamali w różnych okresach. To ściemniałe odłamanie jest starsze. Ktoś musiał przyjść dwa-trzy razy. W sąsiednim leśnictwie Jeleniów ktoś porzucił sporą, gotową do transportu stertę świeżo oberwanych gałązek jodły. – Barbarzyństwo – twarz leśniczego Tadeusza Guza czerwienieje ze wzburzenia. – Ten stroiszowiec odłamał piękne, najzdrowsze gałązki. Porzucił je w lesie, tuż przy drodze. Musiał usłyszeć, jak nachodziliśmy nad ranem. Leśniczy pokazuje jeszcze jedną zdobycz po stroiszowcu – sekator z nożycami na kilkumetrowym drągu. Służy do obcinania gałęzi na wysokich drzewach. – Świeżo oderwane gałązki sprzedamy kwiaciarniom. Szkoda, żeby się zmarnowały – dodaje nadleśniczy Krzysztof Karst. Nawet ekolodzy tego nie czują Z jedliny zrobią wieńce, wiązanki. Popyt na nią jest ogromny, więc dla łamaczy nie ma świętości. Nie oszczędzają nawet iglaków w Świętokrzyskim Parku Narodowym. – Tu większość lasów leży w obszarze chronionym Natura 2000. Ale to dla złodziei nie ma znaczenia, też łamią – złości się Karst. Bo Świętokrzyskie to centrum kraju, blisko stąd do kwiaciarni i zakładów pogrzebowych w Łodzi, Warszawie czy Poznaniu. Jodła w Polsce nie rośnie wszędzie. Granicę naturalnego występowania tego gatunku wyznaczają lasy świętokrzyskie. Na północ od nich rośnie jedynie jodła wprowadzona sztucznie, np. w prywatnych uprawach. W lasach świętokrzyskich są lite drzewostany – pozostałości po Puszczy Jodłowej opiewanej przez Stefana Żeromskiego. Sporo jodły jest też na Roztoczu i w Bieszczadach. – Jodła to tylko 3% drzewostanu w Polsce. Najlepiej byłoby, gdyby w ogóle zakazano handlu stroiszem jodłowym – mówi zdecydowanie nadleśniczy Roman Wróblewski. – Co w zamian? – Sosna. Stanowi 70% drzewostanu, bez szkody można z niej uzyskać gałązki na wieńce czy do wiązanek.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 50/2013

Kategorie: Obserwacje