50/2013
Czy wojna między partiami utrzymuje je przy życiu?
Prof. Hieronim Kubiak, socjologia polityki, PAN W dużym stopniu tak, bo współczesne partie stają się zwykłymi biurami pośrednictwa pracy dla swoich członków. Wielu z nich nie ma żadnego przygotowania zawodowego, więc jedyną szansą, by się utrzymać, jest
OFEra mydlana
Jak łatwo przychodzi naszym politykom deklarowanie poparcia dla europejskich aspiracji Ukrainy. Niestety, są to tylko gesty propagandowe i puste słowa. Bo gdyby było inaczej, zaczęliby od dwóch, bardzo konkretnych spraw. I to takich, które z pewnością są możliwe do zrealizowania. Jedna dotyczy
Bunt wagi superciężkiej
Nie chcę być złośliwy, ale nie umiem się powstrzymać. Jarosław Kaczyński z narażeniem życia ruszył na ulice Kijowa, aby wesprzeć bratni naród, który za wszelką cenę chce do Unii. Liczy na krótką pamięć? Znowu? Media przypominają, jakie okropieństwa prezes
Siad!
Niedobudzeni, w stanie egzystencjalnego drżenia wychodzimy z naszymi pupilami na poranną fizjologię. W miękkim błocie jesieni pełną gębą odchodzi siusianie, paskudzenie, brutalne znaczenie terenu. Zerkając na siebie, ukradkowo, solidarnie zbieramy do woreczka psi odchód. I tylko my wiemy, jak
Kiedy zazieleni się Polska?
Ponad 40 lat temu prof. Charles Reich opublikował książkę „Zieleni się Ameryka” będącą pochwałą ruchu protestu, kontrkultury i młodzieżowego buntu. Kiedy pisał tę pracę, jego studentem na Uniwersytecie Yale był Bill Clinton, późniejszy prezydent
Przychodzi polityk do seksuologa
Gdy w sejmie ktoś krzyczy o seksie, chce czegoś zakazywać i wsadzać do więzień, nie mam wątpliwości, że taki człowiek ma jakiś problem z seksem Część II Zrozumiałe, że wielu polityków miewa problemy seksualne wynikające z zaawansowanego wieku, pracoholizmu czy przeżywanych stresów.
O Lwowie bez uprzedzeń – rozmowa z prof. Stanisławem Sławomirem Nicieją
Lwów zauroczył mnie grubo ponad 30 lat temu i będę z nim związany do końca moich dni, bo jest on największą intelektualną przygodą mojego życia. Nie wiem, jak ono by się potoczyło, gdybym przypadkowo, jadąc po studiach na pierwsze w życiu wczasy do Bułgarii, nie znalazł się we Lwowie. Jerzy Janicki, przyjmując do wielkiej rodziny kresowian, nazwał mnie adoptowanym dzieckiem Lwowa – mówi historyk prof. Stanisław Sławomir Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego. I dodaje: – We Lwowie nigdy nie spotkałem się z jakąkolwiek agresją wobec mnie czy Polski, nikt mnie nie zaatakował za książkę o Łyczakowie. Coraz więcej Ukraińców rozumie, że nie ma sensu zwalczanie i wymazywanie polskich śladów na Kresach. Nastroje probanderowskie nie są tak głębokie, jak się nam wydaje. Są bardzo krzykliwe, ale nie mają szerokiej akceptacji społecznej.
Cóż to za łotr ten sędzia!
Ligowy sezon zaczyna się chyba wszystkim dawać we znaki. Kibice gubią się w natłoku meczów, piłkarze słaniają się na nogach, a sędziowie… Sędziowie się „zabawiają” – poraża niefrasobliwość, z jaką popełniają niemal seryjnie błędy. Podejmują decyzje, jak chcą i kiedy chcą. Do końca tegorocznych rozgrywek jeszcze sporo meczów, ale całkiem pokaźnej grupie rozjemców przydałby się już całkowity rozbrat z gwizdkiem, piłką, piłkarzami i boiskiem. Niewesołe refleksje nasuwają się po lekturze zewnętrznej oceny działalności Kolegium Sędziów PZPN. Nie ma dnia piłkarskich rozgrywek, by sędziowie nie popełniali ewidentnych błędów, które często wypaczają wynik meczu.
Jodłowa mafia
Co to jest stroisz!? – pyta zdziwiony przedsiębiorca. Gdy wytłumaczyłem, kolejne zaskoczenie: – To na tym ludzie też robią pieniądze?– I to duże – potwierdza nadleśniczy Roman Wróblewski z Nadleśnictwa Chmielnik w Górach Świętokrzyskich. – To mafia stroiszowa! Nie obawiam się użyć takiego określenia. Potężny interes. To są zorganizowane grupy przestępcze. Są wśród nich tzw. żołnierze, łamacze i hurtownicy. Obłamują gałęzie jodłowe, wynoszą je na drogę. W nocy przyjeżdżają po nie busami. Łamaczom płacą grosze.Nadleśniczy jest wściekły z bezsilności. Trudno upilnować las. Strażników mało. Kilku na tysiące hektarów lasu. Nie nadążają ze ściganiem złodziei drewna. A tu jeszcze kolejny problem – łamanie gałązek z iglaków i niszczenie drzew. Niektóre jodły wyglądają jak kadłubki.
Grechuta romantyczny
W piosenkach Marka Grechuty jest wyczuwalna nie tylko melancholia („ofiarowałem pani pęk czerwonych melancholii”), ale też jakaś logiczna konstrukcja, jak w budowlach, które podziwiał, jeżdżąc z występami po różnych kontynentach. Otoczony w Zamościu kobietami, był przez nie kochany. Obsługiwały go i rozpieszczały: mama, babcia, ciotka. Halina Marmurowska-Michałowska, dawna miłość Grechuty, wspomina: – Marek był chodzącym wdziękiem, romantyzmem i wrażliwością. Dyżurny artysta na wszystkich akademiach, śpiewał między innymi przeboje Paula Anki. Miał ogromne powodzenie. Dla Marka rozstanie z Haliną było jak sądny dzień. – Przeżył wstrząs – uważają jego bliscy.Teraz w Zamościu do rzekomej zażyłości z piosenkarzem przyznają się różne kobiety. Fragmenty książki Marty Sztokfisz „Chwile, których nie znamy. Opowieść o Marku Grechucie”.