Kaczyński gra na przesilenie – rozmowa z prof. Radosławem Markowskim

Kaczyński gra na przesilenie – rozmowa z prof. Radosławem Markowskim

Gdy kilka miesięcy temu mówiłem, że może polać się krew, zostałem wyśmiany, oskarżony o sianie paniki. Nadal podtrzymuję swoja opinię Prof. RADOSŁAW MARKOWSKI – pracownik Polskiej Akademii Nauk i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, socjolog polityki, bada m.in. postawy polityczne i zachowania wyborców. Rozmawia Krzysztof Pilawski Panie profesorze, najwcześniejsze wybory – do Parlamentu Europejskiego – odbędą się dopiero za dwa lata, tymczasem emocje są takie, jakbyśmy za dwa dni mieli decydować o nowym układzie władzy w kraju. Co się dzieje? – Opozycja PiS-owska nie pogodziła się z wynikiem ubiegłorocznych wyborów i prze do nowych. Nakręca koniunkturę na waśnie, wyprowadza ludzi na ulice, podgrzewa emocje, by doprowadzić do przesilenia. To przeciąganie struny wygląda na celowo zorganizowaną akcję, w której chodzi o to, by stało się coś naprawdę dramatycznego. PiS sprzyjają media, które nie mogą się powstrzymać od relacjonowania w duchu sensacji najbardziej prymitywnych form zachowania zarówno tłumu, jak i elit. Kamery stoją i są gotowe do zarejestrowania plucia, przepychanek i bicia. Niektóre osoby podające się za dziennikarzy usiłują wręcz kreować wydarzenia. Stefan Niesiołowski nie jest politykiem z mojej bajki, ale to, co zrobiła pani Ewa Stankiewicz, uważam za zwykłą prowokację. Takie „dziennikarstwo” w przeważającej części cywilizowanych krajów skutkuje wykluczeniem ze stowarzyszenia dziennikarzy… Mimo to wszystkie media nagłośniły sprowokowany przez nią incydent. Do tego jeszcze te ciągłe sondaże. W większości krajów świata nie do pomyślenia jest zadawanie tuż po wyłonieniu parlamentu pytania, na jaką partię zagłosowaliby obywatele, gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę. Dochodzi do absurdów – przed naszą rozmową telefonowali do mnie dziennikarze, prosząc o komentarz do wyników sondażu ulicznego przeprowadzonego przez studentów wśród przechodniów. Rzecz jasna, odmówiłem, ale oni pewnie w końcu znaleźli jakiegoś politologa. To wszystko nakręca atmosferę emocji, politycznej niestabilności. ZDRAJCA TO JUŻ ZA MAŁO A może tę atmosferę uzasadnia źle przyjęte przez zdecydowaną większość obywateli wydłużenie wieku emerytalnego? – Reforma jest niezbędna. Gdy w 1889 r. Bismarck nakazał wypłacanie emerytur po ukończeniu 65. roku życia, dotyczyły one niewielu osób, bo większość umierała wcześniej. W 2040 r., po pełnym wejściu w życie reformy emerytalnej uchwalonej przez Sejm, mieszkańcy Polski będą żyć przeciętnie pewnie 90 lat, czyli statystycznie pozostaną emerytami przez 23 lata. Wiek emerytalny wydłużono w ostatnich 20 latach w wielu krajach Europy, to naturalny skutek procesów demograficznych. Nie powinienem jednak wyręczać rządu – to on ma za zadanie wytłumaczyć obywatelom, dlaczego zdecydował się na podobny krok. Niestety, zamiast odbyć poważną rozmowę z obywatelami, władze ograniczyły się do pokazania głupich spotów w telewizji. To nie sprzyjało poziomowi dyskusji ani akceptacji tej ważnej i koniecznej zmiany. W sejmowej debacie nad ustawą też górę wzięły emocje. Rząd został oskarżony o dokonywanie eutanazji narodu, Jarosław Kaczyński zaś porównał Donalda Tuska do Adolfa Hitlera. – Jeden z dziennikarzy przekonywał mnie, że wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego sprowokował Donald Tusk, przypominając słowa Lecha Kaczyńskiego o konieczności podniesienia wieku emerytalnego. Ale tych dwóch wystąpień nie można stawiać w jednym szeregu! Wydaje mi się, że doszliśmy już do ściany, skoro szefowi PiS epitet zdrajca wydaje się za słaby, więc przywołuje Hitlera. W tym samym czasie związkowcy oblegający Sejm powiesili portret premiera na szubienicy, spalili podobizny ministrów, zablokowali wyjście z gmachu parlamentu – przebywali w nim m.in. ci, których symbolicznie wieszano i palono. – Nie wyobrażam sobie, żeby brytyjscy związkowcy mogli zablokować pałac westminsterski z deputowanymi i rządem Davida Camerona i pluć na wychodzących polityków. Gdybym przyszedł pod czyjeś mieszkanie, zabił deskami drzwi i opluwał lokatora próbującego się wydostać, natychmiast zgarnęłaby mnie policja. Brak zdecydowanej reakcji policji na zachowanie tłumu zebranego pod Sejmem to chyba bardziej przerażające zjawisko niż samo plucie przez tłum na przedstawicieli polskiego parlamentu. Ja na miejscu ministra spraw wewnętrznych poważnie bym się zastanowił nad dymisją szefa policji. Chyba że rządzący chcieli zrobić z siebie ofiary, licząc na współczucie obywateli. NIE CHOWAĆ GŁOWY W PIASEK Demonstrowanie słabości zachęca raczej do jeszcze większej agresji. – W latach 20. ubiegłego wieku drwiono z „pajaca z Wiednia”, „nieudanego malarza”. Coś tam

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 21/2012

Kategorie: Wywiady