Kalendarz głupoty

Kalendarz głupoty

Kłamstwo katyńskie

Dalej jest już tylko gorzej. „Ukrywanie prawdy o Katyniu stało się (…) założycielskim kłamstwem PRL” – to fragment przemówienia Lecha Kaczyńskiego, które miało zostać wygłoszone 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Zmarły prezydent musi przewracać się w grobie, bo jego ukochany IPN nie tylko nie walczy z tym kłamstwem, ale wręcz je umacnia. Na kartach „Panien Niezłomnych” początek eksterminacji polskich oficerów w ZSRR przypada bowiem na 3 kwietnia 1943 r. Bezdyskusyjnie wynika więc z tego, że za spust pociągali Niemcy.

Kłamstwo katyńskie to potwarz dla tych wszystkich, którzy w imię prawdy ryzykowali pozycję, a nierzadko życie. Natomiast błędne podanie początku ludobójstwa na Wołyniu (według kalendarza 9 lutego 1942 r.) to cios w serce setek tysięcy osób, które do tej pory nie mogą się doczekać rzetelnej informacji o tym, co spotkało ich bliskich z rąk ukraińskich nacjonalistów w 1943 r. Twórcy kalendarza zapomnieli, że w Szczecinie i na całych ziemiach zachodnich i północnych osiedlili się mieszkańcy kresów. Tymczasem w przeddzień 70. rocznicy ich przybycia na te tereny spotkało ich coś takiego. Ból musi być tym większy, że nawet w poprawionej wersji kalendarza błędna data pozostała.

Poprawionej, bo kalendarz wydrukowano ponownie. Co jednak z tysiącem egzemplarzy, który już wcześniej trafił do zachodniopomorskich szkół? Na to pytanie dyrektor szczecińskiego oddziału IPN Marcin Stefaniak ma prostą odpowiedź: „Kalendarz nie jest publikacją naukową i nie pełni funkcji edukacyjnej. (…) Mamy nadzieję, że zainspiruje on do sięgnięcia po literaturę fachową, zaopatrzoną w odpowiedni aparat naukowy”. Co zatem sądzić o IPN, skoro sam dyrektor oddziału przyznaje, że poziom wydawnictw jest mierny i dopiero z prawdziwie naukowych opracowań można się czegoś dowiedzieć? Od lat piszemy na łamach „Przeglądu”, że publikacje IPN to nie prace naukowe, ale tania propaganda. Nie przypuszczaliśmy jednak, że tę ocenę podzieli funkcjonariusz Instytutu wyższego szczebla.

Współpraca Mateusz Lewicki

Strony: 1 2

Wydanie: 2014, 49/2014

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Pedro
    Pedro 17 grudnia, 2014, 07:57

    A czemu tu się dziwić? IPN jest przechowalnią prawicowych ekstremistów i miernot z prawicowych partyjek, które upadły albo za chwilę upadną, więc też poziom tej instytucji jest adekwatny do poziomu jej „pracowników”. Utworzenie IPN było największym błędem lewicy. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest likwidacja tego żenującego budżetowego darmozjada i powołanie w to miejsce instytucji rzeczywiście naukowej.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy