Amerykański sędzia: Na zeznaniach łajdaka nie da się zbudować sprawiedliwości Sędzia Arlander Keys, który rozpatrywał wniosek polskiego rządu o ekstradycję Edwarda Mazura, nie ukrywał zdumienia. W czasie kilkunastoletniej kariery nie spotkał wniosku tak niespójnego i niewydarzonego. „Nie ma znacznego prawdopodobieństwa, że Edward Mazur popełnił zarzucane mu czyny”, mówił sędzia. A potem w 69-stronicowym uzasadnieniu swojej decyzji ośmieszył wniosek. Punkt po punkcie miażdżył go, wyciągając błędy, przeinaczenia i niespójności. Sędzia podkreślił, że oskarżenie Mazura opierało się de facto na jednym filarze – były to zeznania płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, ps. „Iwan”, który w więzieniu odsiaduje wyrok. Nic oprócz tego nie było. Co więcej, polski rząd nie przesłał do USA zeznań, lecz tylko wyciągi z nich, w formie oświadczeń. Czyli wcześniej wybrane fragmenty. Było to 14 oświadczeń zebranych w okresie około czterech lat. „Kiedy czyta się je razem – mówił sędzia Keys – widać, że zawierają tyle niespójności, iż trudno uwierzyć, że rząd pomyślał, że one wystarczą [do ekstradycji]”. Arlander Keys szedł dalej: „Dodatkowo zeznania Zirajewskiego podważa to, że on sam przyznał, że kłamał pod przysięgą, że właściwie wymyślił relację między Mazurem a Papałą albo że przyznaje, iż udziela informacji w zamian za zmniejszenie wyroku za zabójstwo”, mówił. Zeznania Zirajewskiego miały być poparte zeznaniami innego gangstera, Andrzeja Z., „Słowika”. Tymczasem, jak skonstatował sąd, „Słowik” zaprzeczył słowom Zirajewskiego. Sąd zmiażdżył również inny „dowód” strony polskiej – materiał z okazania Mazura Zirajewskiemu, podczas którego miał on rozpoznać w polonijnym biznesmenie osobę, która nakłaniała do zabójstwa Papały. Podczas okazania Mazur miał czerwoną kurtkę, krawat i koszulę wizytową, czym wyraźnie odróżniał się od stojących obok mężczyzn. „Równie dobrze mogliby dać mu kartkę z napisem ťwybierz mnieŤ – komentował amerykański sędzia. – To okazanie nigdy nie przeszłoby w tym kraju”. Podobnie było z innym „dowodem” – według zeznań Zirajewskiego, Mazur miał się spotkać w gdańskim hotelu z bossami trójmiejskiego podziemia, by planować zamach na Papałę w dniach 4 i 12 kwietnia. Tymczasem w tych dniach Mazur był z rodziną na Kajmanach. „W ciągu 12 i pół roku pracy – dodawał Keys – nigdy nie odrzuciłem prośby o ekstradycję, nigdy nawet nie byłem temu bliski. Ale ten sąd nie jest tylko pieczątką do zatwierdzania decyzji zagranicznego rządu. W naszym systemie prawnym o każdej sprawie decyduje się na podstawie przedstawionych dowodów. A w tej sprawie są one niewystarczające”. I kończył: „To prawda, że sąd nie może stwierdzić o wiarygodności świadków, ale to nie oznacza, że sąd ma przyjąć bez pytania zeznania, które są niespójne i przeplatane kłamstwami”. Pytania po decyzji chicagowskiego sądu cisną się więc same. Dlaczego polski rząd domagał się ekstradycji Mazura na podstawie tak słabych poszlak? Czy polscy prokuratorzy nie potrafią ocenić materiału dowodowego? Dlaczego Zbigniew Ziobro i Janusz Kaczmarek – ten ostatni jeszcze w czasach, gdy był zastępcą prokuratora generalnego – opowiadali na lewo i prawo, że dowody, które przedstawili Amerykanom, są mocne? Na co liczyli? Że amerykański sąd nie złapie ich za rękę? Skąd brał się ich upór, że Zirajewski, morderca, który sam przyznał, że mówi po to, by wytargować złagodzenie kary, jest wiarygodny? Dlaczego godzili się na złagodzenie mu kary, mimo że wciąż powtarzają, że kary powinny być wyższe, zwłaszcza za morderstwa? Dlaczego tak uparcie oskarżali Mazura? Czy wierzyli w jego winę, czy też w tym jest jakieś drugie dno? Dlaczego w całej sprawie skompromitowały się media, tak chętnie powtarzając wersję Ziobry? Bez żadnej weryfikacji? Dlaczego dały się oszukiwać? Co dalej wreszcie z poszukiwaniem mordercy gen. Marka Papały? Śmierć generała 25 czerwca minęło dziewięć lat od zabójstwa gen. Marka Papały. Papała przed śmiercią przygotowywał się do wyjazdu do Brukseli, gdzie miał być oficerem łącznikowym polskiej policji. Kilka miesięcy wcześniej został zwolniony z funkcji komendanta głównego policji. Powód był oczywisty – Papała na to stanowisko był powołany przez Leszka Millera, a ówczesny premier Jerzy Buzek oraz minister spraw wewnętrznych, Janusz Tomaszewski, chcieli mieć osobę cieszącą się ich zaufaniem. Niemal natychmiast po śmierci Papały policja rozpoczęła gigantyczne śledztwo. Przesłuchano ponad tysiąc osób – krewnych generała, sąsiadów,
Tagi:
Robert Walenciak









