Gen. Stefan Rowecki: Mamiono społeczeństwo mirażami zwycięstwa „Gdybyśmy byli lepiej przygotowani, a w toku kampanii lepiej dowodzeni, nie przyszłoby to Niemcom tak łatwo i tak szybko” [zwyciężyć w 1939 r.] – te słowa gen. Stefana Roweckiego są sprawiedliwą oceną rządów sanacji i naczelnego wodza Edwarda Rydza-Śmigłego. Napisane po klęsce wrześniowej w pełni oddają stan ducha Polaków, którzy oczekiwali odpowiedzi na pytanie: kto jest winny tak szybkiej przegranej. W szkicu „Czy wrzesień 1939 r. okrył niesławą naród polski?” przyszły dowódca Armii Krajowej dał, jeszcze przez klęską Francji w 1940 r., pierwsze, dość znamienne odpowiedzi na pytania, które nurtowały rodaków w początkowym okresie wojny. W ostatnim akapicie gen. Rowecki napisał, że sprawcy klęski wrześniowej staną przed specjalnym trybunałem i poniosą surową odpowiedzialność moralną i karną za konsekwencje prowadzonej polityki. Tak się jednak nie stało, choć część z nich została odsunięta (wielu bezzasadnie) przez ekipę gen. Władysława Sikorskiego i odizolowana na tzw. Wyspie Węży (szkockiej wyspie Bute). W Polsce Ludowej na mocy dekretu z 22 stycznia 1946 r. za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego w zasadzie zostali ukarani jedynie były premier i marszałek Sejmu Kazimierz Świtalski oraz płk Wacław Kostek-Biernacki, odpowiedzialny za Berezę Kartuską i stosowane w niej tortury wobec więźniów politycznych. Poniżej prezentujemy fragmenty mało znanego szkicu Stefana Roweckiego. Poza skrótami uwspółcześniono w nim pisownię. Cały dokument oraz inne materiały dotyczące przygotowań do wojny i jej początków znajdą się w książce „Kto odpowiada za klęskę wrześniową?”, która wkrótce ukaże się nakładem PRZEGLĄDU. Stefan Rowecki Czy wrzesień 1939 r. okrył niesławą naród polski? Tragiczne przeżycia września odżywają nieustannie we wspomnieniach. W obliczu dzisiejszej sytuacji, zdawałoby się uwłaczającej naszej godności narodowej, każdy z nas coraz częściej poczyna analizować przebieg i przyczyny wypadków wrześniowych. (…) Spróbujmy tedy i my – spokojnie i beznamiętnie – zastanowić się i bodaj chociażby z grubsza zanalizować wypadki września oraz przyczyny, które do nich doprowadziły. Przypomnijmy sobie na wstępie, jak brzmią te słyszane powszechnie pytania, a nieraz i wręcz zarzuty. Oto one: 1. Czy w ogóle dopuszczalna była bezwzględna stanowczość w odrzuceniu żądań niemieckich, jeśli nasze czynniki kierownicze nie miały pewności co do pomyślnych dla nas losów wojny? 2. Dlaczego społeczeństwo było w stanie ciągłego narkotyzowania go mirażami zwycięstwa, gdy rzeczywistość zapoznała je już tak rychło z gorzką prawdą ciężkiej klęski? 3. Kto ponosi odpowiedzialność, że Polska okazała się nieprzygotowaną, jeśli już nie do zwycięskiej wojny z Niemcami, to przynajmniej do stoczenia kampanii na tyle długiej, by nie doprowadziła do niesławnej porażki 33-milionowego narodu, poniesionej przy tym zaledwie w trzy tygodnie? 4. Wreszcie – kto zawinił, że nawet w czasie tej bardzo krótkiej wojny polsko-niemieckiej było tak wiele załamań duchowych u ludzi, którzy winni przykładem innym świecić? Czy były to tylko nieudolność, ignorancja i zła wola, czy też może i to najcięższe: przekupstwo i zdrada? Jeśli decyzja nieustępowania żądaniom niemieckim była słuszna i była wyrazem powszechnej woli narodu, to nie wolno nam zapomnieć jednak, że nastąpiła ona po długim okresie akcji dyplomatycznej, przedstawiającej Polskę na zewnątrz jako sojuszniczkę Niemiec. Akcja ta rozluźniła nasze sojusznicze stosunki z Francją i Anglią. Akcja ta rozbijała na Bałkanach sojusze przeciwniemieckie – Małą Ententę. Akcja ta podtrzymywała fikcję przyjaźni polsko-niemieckiej, waśniąc nas z naturalnymi sojusznikami Polski. Dyplomacja polska wewnątrz kraju sączyła przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych nastroje niechęci do Francji i Anglii, dowodząc społeczeństwu polskiemu konieczności przyjaźni z Niemcami. W zaślepieniu dopuszczono do zniszczenia Czechosłowacji, entuzjazmując się odebraniem skrawka Śląska. Osłabienie dyplomatyczne Dyplomacja polska głosiła zasadę bezpośrednich rokowań z Niemcami w sprawie Gdańska, lekkomyślnie odrzucając pomoc Zachodu i łudząc się, że te rozmowy bezpośrednie są jej sukcesem. W rezultacie tej polityki Polska została dyplomatycznie osłabiona na całym świecie. Tej fatalnej polityki ostatniego czterolecia nie dało się odrobić w kilkanaście tygodni przedwojennych. Osłabienie dyplomatyczne Polski to również jedna z przyczyn naszej katastrofy. Wola Narodu nakazała rządowi spełnienie historycznej roli podjęcia rękawicy, rzuconej przez Niemcy, jednak polityka zagraniczna rządów od roku 1935 zmniejszała stale znaczenie Polski jako czynnika antyniemieckiego, osłabiając naszą









