Gdy o kimś śpiewam, mogę spojrzeć na świat jego oczyma Z Suzanne Vega rozmawia Agata Grabau – Jak zareagowałaś na wiadomość o śmierci Michaela Jacksona? – Cóż, to był szok dla wszystkich… Kiedy usłyszałam tę informację, byłam w podróży, spieszyłam się na samolot. Wszyscy wokół byli poruszeni i smutni, nie przestawali o tym mówić. Dla mnie to bardzo poruszające, Michael Jackson był tylko o rok starszy ode mnie, ale debiutował dużo wcześniej. Przypomniało mi się dzieciństwo. Kiedy byłam jeszcze w szkole, uwielbiałam go. Wszyscy go wówczas kochaliśmy, bo był wspaniałym artystą, zwłaszcza jak na kogoś tak młodego. Całemu światu będzie go brakować, Ameryka już opłakuje go i tęskni. Trudna branża – Twoja muzyka jest bardzo tradycyjna, grasz na gitarze akustycznej, śpiewasz a cappella, ale z drugiej strony jesteś związana z nowoczesną technologią. Mówi się o tobie jako o matce MP3, dawałaś koncert w wirtualnym świecie gry komputerowej „Second life”. Czujesz się bardziej związana z tradycją w muzyce czy z nowymi technologiami? – Staram się łączyć jedno i drugie. Lubię grać tradycyjną muzykę i ją unowocześniać. Mój ojczym grał na gitarze, a moja mama jest programistką, więc nawet w latach 70. miałam do czynienia z komputerami. Mama miała już wtedy komputer w domu – ogromny, dużo większy niż dzisiejsze. Dorastałam w otoczeniu muzyki i technologii jednocześnie, więc połączenie tych dwóch rzeczy było dla mnie zupełnie naturalne. – Uważasz się bardziej za poetkę czy piosenkarkę? – Najpierw piszę, później śpiewam, więc w naturalny sposób poezja będzie pierwsza… Tak, uważam się przede wszystkim za poetkę. Kocham poezję i poetów i to wśród nich chcę być. Myślę zresztą, że jestem lepszą poetką niż piosenkarką. – Masz 15-letnią córkę, która w czasie twoich podróży zostaje w domu – bardzo za tobą tęskni, kiedy wyjeżdżasz? – Pewnie tak, ale ma wielu przyjaciół i jest bardzo niezależna. Przyzwyczaiła się, że wciąż podróżuję. Kiedy była mała, zabierałam ją ze sobą, ale teraz ma swoje życie i swoich przyjaciół i woli zostawać z nimi, niż podróżować ze mną dookoła świata. Oczywiście jesteśmy cały czas w kontakcie, ale Ruby zawsze była niezależna, chciała żyć własnym życiem. – Ale i ona interesuje się sztuką. Myślisz, że będzie piosenkarką? – Zobaczymy. Ruby pięknie śpiewa, bierze lekcje muzyki w szkole, chodzi do szkoły artystycznej i radzi sobie świetnie. Czy zostanie muzykiem? Nie wiem. Jeśli pozostanie w branży muzycznej, może też robić to, co jej ojciec, który jest producentem. Sama jestem ciekawa, co wybierze. – Nie próbujesz jej podpowiedzieć, żeby poszła w twoje ślady? – Myślę, że sama zdecyduje. Biznes muzyczny jest bardzo trudny i ona to widzi. Powiedziała mi kiedyś, że nie chciałaby być oceniana wyłącznie za sposób, w jaki akurat się zaprezentuje. W tej branży często nie chodzi o to, czy masz talent. Osoba bardzo zdolna, z wielkimi możliwościami, może akurat nie trafić w gust publiczności, zaprezentować dobry materiał nie tak, jak się od niej oczekuje, i nie odniesie sukcesu. Inni, którzy mają mniej talentu, ale lepiej potrafią się pokazać, zwyciężają. Świat muzyczny jest czasem dziwaczny, a Ruby to bardzo wrażliwa dziewczyna. Ma wielkie zdolności do muzyki, ale nie wiem, czy będzie chciała zostać gwiazdą. Może być na scenie, a może robić coś innego w tej branży… Wybór należy do niej. Czas zmian – W twoich piosenkach i wypowiedziach często pojawia się Nowy Jork. Poświęciłaś miastu, dotkniętemu tragedią 11 września, płytę „Beauty & Crime”. Czy po ośmiu latach, które minęły od zamachów, możesz powiedzieć, że Nowy Jork zmienił się nieodwracalnie? – W pewnym sensie na pewno tak, bo jego mieszkańcy się zmienili. Ci, którzy tam byli i doświadczyli tej tragedii, stracili bliskich: przyjaciół, rodzinę, nigdy nie zapomną. Ale samo miasto ciągle się przekształca, budynki można odbudować, więc w jakimś sensie udało się naprawić i zapomnieć więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Ludzie nie mówią już o tym tak wiele jak wcześniej. Na pewno temat powróci z wielką mocą przy dziesiątej rocznicy zamachów. Ja sama, jak wiele innych osób, nigdy nie zapomnę o tych wydarzeniach. – A Ameryka bardzo się zmienia
Tagi:
Agata Grabau









