Kolor polskiego patriotyzmu

Zapiski polityczne 6 listopada 2002 r. Lada moment ukaże się w księgarniach dwutomowa praca o wielkiej doniosłości historycznej, jednakże zagrożona licznymi zaprzeczeniami i potępieniami smutnych prawd, jakie zawiera. Mówię o „Studiach” i „Dokumentach” wydanych przez Instytut Pamięci Narodowej, jako plon dwuletniej pracy 30 historyków i prawników z IPN, PAN oraz Uniwersytetu w Białymstoku. Rzecz dotyczy masakry Żydów urządzonej zaraz po wejściu wojsk niemieckich na tereny zajęte dwa lata wcześniej przez bolszewików, którzy uciekając w popłochu z terenów dawnej Polski, też urządzili więźniom straszliwą rzeź. Okres wchodzenia armii niemieckiej przebyłem w rejonie opisywanym teraz z inicjatywy IPN, za którą należy się profesorowi Kieresowi i jego współpracownikom gorące podziękowanie, chociaż przypuszczam, iż spotkają ich także sążniste obelgi. Mieszkałem w tamtych stronach wiele miesięcy po cudownym wyjściu z więzienia w Białymstoku, gdzie oskarżony o szpiegostwo spędziłem lato i jesień 1940 roku, a liczyłem sobie wszystkiego 16 niepełnych lat życia. Potem wraz z matką i młodszym bratem ukrywaliśmy się właśnie w okolicach, gdzie dopuszczono się straszliwych zbrodni, teraz dokładnie opisywanych. Ogólnie mówiąc, są to tereny wokół Łomży, Białegostoku, Grajewa. Sprawa nie jest całkiem nowa. Po wojnie sądzono i skazano wiele osób winnych tych zbrodni. Wykonano nawet jeden wyrok śmierci, ale zdarzenia były raczej przemilczane niż rozgłaszane. Fakt, iż zabijali, nieraz bardzo okrutnie Polacy, a nie tylko sami Niemcy, każe przyjrzeć się zdarzeniom z szerszej perspektywy, niż to będzie zawarte w samej dokumentacji. Znałem dobrze ludność tych okolic i zawdzięczam jej życie matki, brata i swoje. Ukrywali nas starannie, za co jedna z rodzin zapłaciła straszną cenę. Wywieziono ją na „białe niedźwiedzie” – gdzie zmarło im dwoje malutkich dzieci. Na tychże „białych niedźwiedziach” był także mój starszy brat, późniejszy żołnierz Andersa spod Monte Cassino. Ja pojechałem tam później z innego paragrafu jako podchorąży AK. Tragedia tamtych stron jest badana i opisywana dokładnie przez IPN. Nie potrafię wiele dodać. Może tyle, czy aż tyle, że te szlacheckie okolice miały ludność bardzo patriotyczną i cholernie antysemicką. To wiedziałem, ale nie przypuszczałem, że po moim wyjeździe z tamtych stron, w lipcu 1940 r., zacznie się czynne realizowanie prastarej fobii Polaków-katolików, czyli antysemityzmu. Odwiedzałem potem owe smutne okolice jako dziennikarz, wypytywałem o wiele spraw i natrafiałem jedynie na opowieści o oporze, jaki był stawiany – zaraz po wojnie i jeszcze przez dłuższy czas – nadanej ze Wschodu władzy ludowej. O zbrodniach wobec Żydów nie usłyszałem od dobrych znajomych nigdy ani jednego słowa. W świetle odkryć zespołu badaczy profesora Kieresa trzeba zadać pytanie zawarte w jednym słowie: dlaczego? Skąd ta wrogość posunięta aż do wspólnej z hitlerowcami zbrodni? I jeszcze jedno: dlaczego teraz trwa dość czynny opór przeciw przyznaniu się do jawnego ludobójstwa dokonanego rękami także i Polaków? Jest to w gruncie rzeczy pytanie o kolor polskiego patriotyzmu barwiący to ponure zjawisko aż po dzień dzisiejszy. Każdy fakt społeczny lub polityczny ma zawsze i wszędzie jakieś zabarwienie. Nazwa tego koloru nie musi być zaczerpnięta z oficjalnej palety barw rozeznawanej przez malarzy. Zabarwienie, o które warto zapytać, musi być określone w języku pojęć społecznych. Trzeba z żalem powiedzieć, że polski patriotyzm ma zabarwienie, czyli kolor antysemicki. To nie przychodzi znikąd. Profesor seminarium duchownego we Włocławku, poważny historyk, doktor UJ z habilitacją od Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, opracował małe dziełko, na podstawie dziejów dokumentów synodów Kościoła katolickiego, odpierające zarzuty, iż Kościół nie przeciwstawiał się zagrożeniu żydowskiemu. Ks. Morawski został zamordowany przez Niemców w obozie w Działdowie, jako jeszcze młody człowiek, a jego praca poszła w zapomnienie. Zawiera ona streszczenie uchwał synodów z kilku wieków, popieranych tekstami bulli papieskich, obrazujące dokładnie dzieje narastania polskiego antysemityzmu, gdyż zalecenia czy raczej postanowienia synodów i papieży były podawane milionom wiernych do wiadomości i wykonania surowych poleceń ograniczających – jakbyśmy dzisiaj powiedzieli – podstawowe prawa obywatelskie obywateli Rzeczypospolitej Wielu Narodów, czyli dawnej Polski, Litwy oraz Ukrainy. Przez setki lat padały z ambon słowa nienawiści wobec Żydów oskarżające ich o „zabicie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 45/2002

Kategorie: Felietony