Komisarz przyszedł nocą

Warszawski zamach samorządowy “Pod osłoną nocy pan premier Buzek dokonał zamachu na samorząd Gminy Centrum i jako zamachowiec powinien ponieść konsekwencje” – to komentarz Leszka Millera do decyzji o powołaniu komisarza w warszawskiej Gminie Centrum. “Jeżeli premier zdecyduje się na wprowadzenie komisarza, to nadużyje prawa tylko po to, aby utrzymać swoich kolegów z Akcji przy władzy” – mówił z kolei prezydent Warszawy Paweł Piskorski na kilka godzin przed całym wydarzeniem. “Najbardziej mnie boli, że samorządność łamie Akcja Wyborcza Solidarność, a broni jej SLD” – to słowa komentarza z “Gazety Wyborczej”. Pomińmy bóle dziennikarzy. Nocne wprowadzenie komisarza do Gminy Centrum, i to w sposób będący wręcz szyderstwem z prawa, jest na pewno wydarzeniem, które przynosi niebagatelne konsekwencje. Nie chodzi tu o groźby Unii Wolności, że czas wyjść z koalicji. Konsekwencje polegają na tym, że AWS, wciąż największa siła polityczna w kraju, rezygnuje z demokracji jako sposobu sprawowania władzy i wybiera drogę na skróty. Drogę, która – na dobrą sprawę – gwarantuje jej władzę w mieście maksimum na kilka miesięcy. Mamy więc siłę, niepohamowaną wolę utrzymania ze wszelką cenę władzy i myślenie w perspektywie paru tygodni czy miesięcy. Zresztą rzecz nie dotyczy tylko stolicy i samorządu gminnego. Wariant z komisarzem, wprowadzonym choćby prawem kaduka, można przecież stosować i przy innych okazjach – w telewizji publicznej, w publicznym radiu, we wszystkich instytucjach, wobec których Marian Krzaklewski i AWS poczują Bożą wolę ich zdobycia. De facto więc premier Buzek, powołując komisarza i próbując rządzić za pomocą komisarzy, wypowiedział wojnę strukturom państwa i młodej demokracji. A na przykładzie Warszawy widać to szczególnie brutalnie – AWS, która miała w stolicy władzę podaną na talerzu, najpierw poobsadzała swoimi ludźmi wszystko, co było do obsadzenia, potem skłóciła się tak, że doszło do paraliżu miasta. Więc władzę, na własne życzenie, utraciła. A teraz chce ją odzyskać metodami siłowymi. Akcja zjada Akcję Przypomnijmy parę faktów. Po wyborach samorządowych w Warszawie powstała koalicja AWS-u i Unii Wolności. Prezydentem miasta i burmistrzem Gminy Centrum został Paweł Piskorski z Unii. Obie partie musiały dopuścić do cząstki władzy również SLD – bo Sojusz, wychodząc z sali, mógł zrywać obrady z powodu braku kworum. Poza tym AWS i Unia podpisały umowę koalicyjną, dzieląc się dokładnie gigantyczną liczbą stanowisk. Gigantyczną – bo Warszawa ma chorą strukturę administracyjną, działa tu pięć szczebli samorządowych – co powoduje bałagan, biurokrację i nieustanne spory kompetencyjne. Tym większe, że AWS po wyborach natychmiast się podzieliła na dwie zwalczające się frakcje. W jednej mieliśmy SKL i związek zawodowy “Solidarność”, w drugiej ZChN, RS AWS i pozostałe drobne partie prawicy. Czyli chętnych na stanowiska było odpowiednio więcej. Rok później, 17 listopada 1999 roku, weszła w życie nowelizacja ustawy o ustroju Warszawy, która nakazywała rozdzielenie funkcji prezydenta Warszawy i burmistrza Gminy Centrum. Teoretycznie wydawała się być dla AWS dobrodziejstwem – nowa ustawa nie wymagała kworum dwóch trzecich przy wyborze władz, można więc było SLD odesłać do stuprocentowej opozycji. Poza tym ustawa rozdzielała funkcję prezydenta miasta i burmistrza Gminy Centrum, więc stwarzała AWS-owi szansę na objęcie jednego z dwóch najważniejszych stanowisk w mieście. Albo tego dającego prestiż i polityczne możliwości – czyli prezydenta miasta. Albo też tego dającego dostęp do tzw. konfitur – czyli burmistrza Gminy Centrum, najbogatszej gminy w Polsce. Nowa umowa koalicyjna rychło została zawarta – Unia wybrała prestiż, AWS wziął konfitury. I… I okazało się, że umowa jest tylko świstkiem papieru, bo niektórzy radni Akcji nie zamierzali jej przestrzegać i podczas wyboru prezydenta regularnie głosowali przeciwko ustalonej wcześniej kandydaturze Pawła Piskorskiego. Akcja bez Akcji W tej sytuacji Paweł Piskorski podjął rozmowy z SLD. Tym sposobem w stolicy zawiązała się nowa koalicja – Unii Wolności i SLD. Na mocy tego układu Unia zachowała stanowisko prezydenta miasta, a SLD miało otrzymać Gminę Centrum. Pierwsza część kontraktu została zrealizowana – Piskorski został wybrany prezydentem Warszawy. A co do drugiej… Kiedy radni na sesji w pierwszych dniach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 21/2000

Kategorie: Wydarzenia