Korporacja tytoniowa kontra świat

Korporacja tytoniowa kontra świat

Co zrobić, jeśli bogaci ludzie rzucają palenie? Wycisnąć ostatni grosz z biednych. A jeśli będą się bronić? Pozwać ich do sądu

Kilka lat temu internet zawrzał na widok dwulatka z Indonezji palącego papierosa za papierosem. Hasło smoking baby okrążyło świat, a Aldi Rizal stał się znany. Telewizje z całego świata pielgrzymowały do odległej wioski na Sumatrze, aby sfilmować, jak chłopiec zaciąga się dymem papierosowym. Kurz opadł tak szybko, jak się podniósł, ale problem pozostał. Bajecznie bogate korporacje tytoniowe zarabiały dawniej krocie w bogatszej części świata. W XXI w. wszystko się zmieniło. Dziś najlepsze interesy robi się na biednych i słabo wykształconych.

Pierwszy Świat powoli oducza się palenia. W XX w. kraje rozwinięte, np. USA, gdzie palenie w klasie średniej było nie tylko powszechne, ale przede wszystkim modne, należały do dojnych krów przemysłu tytoniowego. To już przeszłość. Rygorystyczne przepisy antynikotynowe, zakaz palenia w miejscach publicznych, kampanie społeczne oraz udowodnienie bezpośredniego związku między nikotyną a chorobami nowotworowymi (i wynikające z tego pozwy na wiele miliardów dolarów) spowodowały, że w Stanach Zjednoczonych i w Europie sprzedaż papierosów nie jest już łatwa. Co więcej, zmienił się klimat społeczny, palenie staje się coraz mniej akceptowane. Odpowiedzią producentów była więc zmiana strategii i zwrócenie się w kierunku krajów rozwijających się. Według najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), prawie 80% wszystkich palaczy na świecie żyje w państwach o niskich lub średnich dochodach. Prawdziwą żyłą złota dla papierosowych gigantów stały się kraje takie jak Indonezja, gdzie tytoń pali 63% dorosłych mężczyzn. Co ważniejsze, tamtejszy rząd nie ratyfikował ustanowionej przez WHO konwencji o kontroli tytoniu, a reklama papierosów w radiu i w telewizji wciąż jest dozwolona.

Prawo silniejszego

Dziś recepta na zmniejszenie liczby palaczy nie stanowi już tajemnicy. Biorąc pod uwagę doświadczenia krajów rozwiniętych, jest to kombinacja wysokich podatków i akcyzy, zakazu palenia w miejscach publicznych oraz kampanii społecznych na temat szkodliwości nikotyny. Rządy odwołują się do tej metody, kiedy dochodzą do wniosku, że ich budżetów nie stać na leczenie chorób wywołanych nikotyną.

Ważną częścią antynikotynowego frontu była wojna o opakowania bez logo producenta. W 2011 r. australijski parlament zadecydował, że papierosy muszą być sprzedawane w jednakowych paczkach koloru oliwkowego, ze zdjęciem pokazującym skutki palenia (np. wnętrze jamy ustnej zaatakowanej przez raka czy zbliżenie chorego oka). Co więcej, zapisane jednakową i niewielką czcionką nazwy marek i producentów (bez logo) są umieszczane na dolnej części opakowania. Rozpętała się burza. Philip Morris International, tytoniowy gigant i właściciel najpopularniejszej marki na świecie, Marlboro, zażądał odszkodowania.

Morris oskarżył Australię przed trybunałem arbitrażowym w Singapurze. Umożliwił to mechanizm rozstrzygania sporów na linii inwestor-państwo (ISDS) zawarty w umowie handlowej między Australią i Hongkongiem z 1993 r. Aby zmieścić się w zapisach umowy, koncern naprędce utworzył w Hongkongu swój oddział, Philip Morris Asia. Spór przed trybunałem do dziś nie został rozstrzygnięty. ISDS to klauzula dołączana do umów międzynarodowych, umożliwiająca korporacjom pozywanie rządów za niekorzystne dla nich zmiany w prawie. Ten mechanizm działa jak swoista polisa ubezpieczeniowa od politycznych decyzji partnera. ISDS jest również najbardziej kontrowersyjną częścią umowy TTIP, wciąż negocjowanej między UE a USA.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 02/2016, 2016

Kategorie: Świat

Komentarze

  1. Karol Wolny
    Karol Wolny 29 stycznia, 2016, 01:31

    Jest tu o wprowadzeniu przez Australię jednakowych paczek itd. Szkoda że nie napisaliście że badania wykazały że po ich wprowadzeniu wzrosła ilość palących i powiększyła się szara strefa.
    To tak odnośnie uszczęśliwiania na siłę dorosłych ludzi przez rządy.

    Kiedy wódka, gin, whisky w jednolitych opakowaniach? Obłęd jakiś…

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. HS
    HS 8 sierpnia, 2016, 19:54

    Szanowny Autorze! Niech Pan nie pisze, że teraz palą tylko biedni i niewykształceni, bo kolega z łamów, Profesor Stomma, się na Pana obrazi. Sądząc po jego firmowym portrecie w „Przeglądzie” (który zatytułowałbym:”Papieros ze Sommmą”, gdyż pet jest tam bardziej eksponowany od człowieka), domyślam się, że pierwszy (bo dwutytułowy) felietonista polskich tygodników jest też przeciwny wszelkim ograniczeniom w propagowaniu palenia.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy