Branża ma nadzieję, że dymisja szefów zarządu Deutsche Banku położy kres skandalom w największej niemieckiej instytucji finansowej Kiedy w połowie czerwca niemieccy śledczy dokonywali kolejnego nalotu na siedzibę Deutsche Banku, przekazy medialne wypełniał kończący się właśnie szczyt G7 w Elmau. Opinia publiczna zasypana zdjęciami Merkel i Obamy raczących się bawarskimi przysmakami prawie przeoczyła informację, która wstrząsnęła światową branżą finansową: Anshu Jain i Jürgen Fitschen, prezesi zarządu Deutsche Banku, podali się do dymisji. Tym razem skore do wywoływania sensacji media przycichły. Doniesienia o przeszukaniu frankfurckiej centrali i odwołaniu obu panów trafiły na łamy stołecznych dzienników co najwyżej w skondensowanej formie zajawki. Być może dlatego, że nie były szczególną niespodzianką. Już na początku maja dziennikarka tygodnika „Wirtschaftswoche” Laura de la Motte pisała, że akcjonariuszy i związkowców zalała „fala złości”, której skutkiem będą nieuchronnie dymisje Jaina i Fitschena. Udane przetasowania W istocie DB od dawna pogrążał się w kryzysie i skandalach, rezygnacja menedżerów była zatem jedynie kwestią czasu. Czerwcowe wydarzenia wprawdzie mocno nadszarpnęły reputację największej niemieckiej instytucji finansowej, ale tylko doraźnie. Odwołując kontrowersyjny tandem, szef rady nadzorczej Paul Achleitner pociągnął za linkę wyzwalającą. Błys- kawicznie też namaścił następcę, na co rynki zareagowały z wyraźną ulgą. Zaledwie dzień po ogłoszeniu komunikatu, że Jaina i Fitschena zastąpi John Cryan, wartość akcji Deutsche Banku na frankfurckiej giełdzie wzrosła o niemal 8%. 55-letni Brytyjczyk obejmie stanowisko 1 lipca, choć jeszcze przez cały rok będzie musiał dzielić się stołkiem z ustępującym Fitschenem. Najpóźniej więc w 2016 r. trzyletni eksperyment z tandemem dobiegnie końca. Oznaką ciągłości tradycji pozostaje jednak obsadzanie kluczowych stanowisk ekspertami spoza RFN. Fitschen jest wprawdzie Niemcem, ale Anshu Jain to pochodzący z Indii Brytyjczyk, a ich poprzednik – oskarżony o malwersacje Josef Ackermann – urodził się w Szwajcarii. Natomiast radą nadzorczą kieruje Austriak Achleitner. Na światowym rynku to zresztą nic nadzwyczajnego, posada szefa jednego z najważniejszych banków wymaga międzynarodowej renomy i niezbędnego doświadczenia w przynajmniej kilku wielkich placówkach. Obywatelstwo czy narodowość nie odgrywają tu większej roli. Cryan był wcześniej szefem europejskiego oddziału singapurskiego funduszu Temasek Holdings, a także wieloletnim pracownikiem szwajcarskiego giganta UBS, po czym w 2013 r. zasiadł w radzie nadzorczej Deutsche Banku. Jednym z jego niewątpliwych atutów jest znajomość języka niemieckiego, której brak wytykano poprzednikowi. Dzięki tym udanym przetasowaniom w dyrekcji DB niemiecki rynek akcji wyszedł z czerwcowej burzy bez szwanku, niemniej jednak to, co pozostawia po sobie w strukturach banku Anshu Jain, przypomina krajobraz po bitwie. W 2014 r. Deutsche Bank zanotował co prawda przeszło 1,7 mld euro zysku, ale już w pierwszym kwartale 2015 r. jego dochody spadły prawie o połowę w porównaniu z zeszłym rokiem. Głównym problemem jest utrata zaufania inwestorów. Media branżowe rozwodzą się nad wypaczeniami i aferalnymi powiązaniami, w które niemiecki bank miał się zaplątać w ostatnich latach. Kroplą przepełniającą czarę goryczy były pikantne teksty w „Financial Timesie” o filiach Deutsche Banku w Londynie i Moskwie, dzięki którym rosyjscy klienci mieliby dokonywać podejrzanych transakcji, a mówiąc dosadniej – prać brudne pieniądze (niebagatelne 6 mld dol.). Już wcześniej bank dokonał kilku posunięć pozostawiających niesmak i aferalny zgiełk. Na szczególną uwagę zasługuje skandal związany z LIBOR, w którym m.in. także DB celowo manipulował stawkami oprocentowania kredytów na międzybankowym rynku pieniężnym. Suma grzywien, które zostały nałożone na bank przez odpowiednie organy nadzorcze w USA, wyniosła przeszło 2,5 mld euro. Co prawda, raport Federalnego Urzędu Nadzoru nad Usługami Finansowymi (BaFin) z 2014 r. oczyścił Jaina z zarzutu czynnego udziału w „aferze LIBOR”, ale w końcowym sprawozdaniu (opublikowanym tuż przed dymisją) instytucja ta dowiodła rażących zaniedbań zarządu DB. Bezgraniczna arogancja Lista spraw rzucających cień na niemiecki bank jest jeszcze dłuższa. Kiedy w 2014 r. żurnaliści z Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarstwa Śledczego (ICIL) ujawnili, że większe spółki doradcze wykorzystują mechanizmy finansowe pozwalające im płacić niższe podatki (Luxembourg Leaks), sam Deutsche Bank miał być zaangażowany w utworzenie ponad 300 spółek









