Nic nas nie chroni przed takim samym załamaniem, jakie dotknęło już zachodnie instytucje finansowe Będzie gorzej? Nie będzie tak źle! Obronimy się? Polecimy w dół! Tak jak niemal we wszystkich ważnych sprawach, tak i w kwestii obecnego kryzysu finansowego Polacy otrzymują dwa niemal dokładnie ze sobą sprzeczne przekazy. Z jednej więc strony, minister finansów Jacek Rostowski mówi, iż nic nam nie grozi, dr Bogusław Grabowski zaś zapewnia: „Wszystko się rozejdzie nie tylko po kościach, ale po kosteczkach. My jesteśmy bezpieczni”, na co zapewne ma wpływ i to, że kieruje spółką działającą na rynku kapitałowym, dla której ważne jest uspokojenie nastrojów. Z drugiej natomiast strony, prezydencki prezes NBP, Sławomir Skrzypek, przekonuje, że może być gorzej, niż się spodziewamy, a Mirosław Barszcz, były PiS-owski wiceminister finansów, dodaje: „Kryzys dotknie Polskę. I to raczej wcześniej niż później”. Ta różnica przekonań częściowo wynika stąd, iż w naszym kraju prawie nie ma bezstronnych, apolitycznych fachowców, o wypowiadanych sądach zaś decydują sympatie, podziały i umocowania polityczne oraz osobiste interesy. Problem jednak i w tym, że dziś rzeczywiście trudno przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja w kraju i co może zagrozić finansom Polski oraz portfelom Polaków. Prawda zapewne leży pośrodku, możliwe są rozmaite scenariusze. Coraz bardziej jednak boimy się o to, czy kiedykolwiek jeszcze będziemy w stanie wziąć kredyt na mieszkanie, to najbardziej upragnione polskie dobro; czy banki nie wpędzą nas w nędzę ciągłym wzrostem oprocentowania zaciągniętych pożyczek?; czy nasze oszczędności są bezpieczne?; czy banki w kraju nie zaczną padać jak muchy? Gwarancje w górę Wiadomo, że o depozyty nie musimy się bać. Dotychczasowa gwarancja państwa, obejmująca w całości oszczędności do 1 tys. euro i w 90% do 22,5 tys. euro, ma zostać podniesiona przez Sejm. Teraz więc Bankowy Fundusz Gwarancyjny będzie chronić w 100% oszczędności do równowartości 50 tys. euro. Więcej ma mało kto, a poza tym poważniejsze sumy można rozdzielić między różne banki. Gwarancjami BFG nie są objęte oddziały banków zagranicznych (np. Polbank jest oddziałem greckiego banku Ergasias). Ich klienci w razie potrzeby skorzystają jednak z gwarancji funkcjonujących w państwach, gdzie mieści się centrala banku. Gwarancje te są podobne albo lepsze niż w Polsce – akurat Grecja zapewnia zwrot stuprocentowy, niezależnie od wielkości depozytu. Gwarancjami BFG nie są natomiast objęte pieniądze przechowywane w SKOK-ach, które nie są bankami, lecz prywatną grupą kas oszczędnościowo-kredytowych. SKOK również zagwarantował swym klientom pełny zwrot depozytów do 50 tys. euro, jednak jest to gwarancja wynikająca ze środków własnych. Dlatego będzie ona skuteczna, jeśli problemy zacznie mieć jedna lub kilka kas należących do SKOK, może jednak okazać się niewystarczająca, gdy w kłopoty wpadnie cała grupa. Z drugiej jednak strony, SKOK-i nie inwestowały przecież w rozmaite ryzykowne instrumenty finansowe, które przyczyniły się do problemów wielkich światowych banków, są więc mniej narażone na utratę płynności i odpływ kapitałów. Zyski wypływają z Polski Co jednak czeka nasze banki? Czy kłopoty, analogiczne do tych, które dotknęły banki w najważniejszych państwach świata, grożą i w Polsce? Przecież nasz sektor bankowy w ponad 70% należy do zagranicznych grup kapitałowych i banków – także do tych, które mają dziś problemy, jak choćby włoski UniCredito, właściciel Pekao SA? Trzeba wyraźnie powiedzieć, że ci eksperci i politycy, którzy zapewniają, iż kryzys bankowy na pewno nie obejmie Polski, po prostu mijają się z prawdą. Polska ma bowiem w pełni zliberalizowany rynek finansowy, możliwe jest więc dokonywanie wszelkich transakcji inwestycyjnych czy depozytowych, w każdym miejscu i walucie. Przepływy kapitałowe między Polską a zagranicą mogą więc dokonywać się – i dokonują – bez żadnych przeszkód. – Zmiany zachodzące na zagranicznych rynkach finansowych muszą znaleźć w jakimś stopniu odzwierciedlenie w sytuacji instytucji finansowych w Polsce, zwłaszcza że w większości nie są one instytucjami polskimi. Kondycja naszych spółek córek: banków, funduszy inwestycyjnych, a nawet otwartych funduszy emerytalnych, jest powiązana z sytuacją tych instytucji na Zachodzie. Skoro istnieje pełna możliwość transferów zysków i kapitałów z polskich spółek córek do spółek matek na Zachodzie, to oczywiście ma to wpływ na kondycję obu stron. A transfery środków z Polski do banków matek są ciągle dokonywane, gdyż bardzo potrzebują one









