Krzyżowanie kobiet
Teledelirka Odpoczywałam od gazet i TV, ale usłyszałam, że jakieś osoby składały patriotyczne oświadczenia, iż najlepiej wypoczywa się im w kraju, co zostało z lekka obśmiane. Otóż chcę się do nich przyłączyć. Oświadczam z całą mocą mego nienadmiernego patriotyzmu, że Tatry i morze to najlepsze, co mamy; Bałtyk jest wspaniały, lepszy niż Morze Martwe, Czerwone czy Białe. To samo tyczy się plaży bez wygód, charakterystycznego klimatu i pogody, która nigdy nie jest pewna. To nie jest pogoda dla bogaczy. Dlatego właśnie biznesmeni, a za nimi pomniejsze VIP-ki latają na wyspy, gdzie zawsze jest minimum plus 30 stopni Celsjusza, woda ma temperaturę zupy, w której kelner swobodnie może trzymać palec, bez obawy, że się oparzy lub przeziębi. Takie właśnie są ciepłe morza. „U nas dość głowę podnieść, ileż to widoków, ile scen i obrazów z samej gry obłoków”, wiedzą tylko fani wgapiający się jak ja w płynące po niebie chmury. Słońce zachodzi często, nie ma obawy, że doznamy poparzenia, zaś woda ma 16, a w porywach nawet 17 stopni C! Czyta się książki, a nie prasę. Polityka została w Warszawie. Bilety powrotne załatwione, bo zawsze lepiej mieć pewność. Odpoczywam z czystym sumieniem, bo skończyłam książkę o swojej chorobie, dziennik opisujący niełatwy dla mnie czas chemioterapii, przygotowałam do wydania tom opowiadań, wysłałam felietony i złożyłam przysięgę, że przez kilka dni nad morzem nie napiszę ani jednej litery. Zaczął się sezon na zielony groszek w strąkach, więc jedliśmy go na plaży. Łykowate strąki nasunęły mi na myśl posła, który jest ostatnio na fali, przeżywa orgazm za orgazmem, a to za sprawą Kobiet na Fali, to znów artystki Nieznalskiej, która ugodziła posła S. genitaliami na krzyżu, obrażając go tym do żywego. Dzięki temu Dorota Nieznalska stała się Znalską na cały kraj i zagranicę. Za swe dzieło artystka została skazana na sześć miesięcy wykonywania kontrolowanej pracy oraz pokrycie w całości kosztów procesu. Sąd na sztuce zna się równie dobrze jak Strąk, ale odrzucił propozycję powołania rzeczoznawców. Będzie apelacja, może Sąd Najwyższy i potem Trybunał Praw Człowieka, bo artysta to także człowiek. Sprawa musi zostać wygrana, Nieznalska tym samym jest skazana na sukces. Wiele lat temu, będąc młodą artystką, narysowałam piórkiem i wystawiałam kobietę przybitą do krzyża oraz akwarelę: trzy ważki rozpięte na krzyżach, ustawione na wzgórzu, podobnie jak Chrystus pomiędzy łotrami. Na tabliczkach wypisałam nazwy ukrzyżowanych owadów. To jest krążenie mitu, do którego wszyscy mają prawo. Tu chodzi o sztukę, a nie o to, czy jakiemuś Strąkowi się podoba. To nie reklama chipsów. Minęły czasy wtrącania artystów do więzień za twórczość. Liga i Strąk aż pokraśnieli, gdy usłyszeli wyrok: roboty przymusowe. Choć pewnie woleliby stosik dla czarownicy. Albo krzyż. Co mądrzejsi księża zorientowali się, że ten kaliber polityków podłącza się pod katolicką ideologię i zajęli rozsądne stanowisko. Przez pierwsze dwa dni bez gazet i Teledelirki czułam się jak narkoman na głodzie. Niestety, mój mąż kupował codziennie gazety i co smaczniejsze kawałki odczytywał mi głośno. To tak jakby ćpun upajał się cudzym strzałem albo nałogowiec łakomie wdychał dym ulatujący z ust zaciągającego się papierosem. Mąż przeczytał mi notatkę o Niemcu, który ukradł drzwiczki od popielnika pieca krematoryjnego w nieczynnym od dawna obozie koncentracyjnym. Z lokalnej gazety poznaliśmy szczegóły. Otóż Jens H., lat 60, wybrał się na wycieczkę krajoznawczą do Stutthofu. Gdy wychodził z pouczającej wystawy, zatrzymali go muzealni strażnicy, bo facet ledwo wlókł parcianą torbę. Drzwiczki ważą ok. 20 kg. Podczas przesłuchania powiedział, że przedmiot jego pożądania leżał obok, a on tylko zabrał go na złom, myśląc, że już nikomu się nie przyda. Prywatnie mówił, że jest budowlańcem, właśnie buduje sobie dom, w tym domu kominek, a do kominka te drzwiczki pasują jak ulał. Wyceniono masywny sprzęt tanio, na tysiąc złotych. Jensowi H. zabrano paszport, inaczej mógłby dać nogę i nie stanąć przed sądem. Nad morze powinno się oddelegować Jana Marię R. jako śledczego tysiąclecia, żeby wycisnął z Niemca prawdę jak sok z cytryny. Zawsze wydawało mi się, że bajki braci Grimm miały wpływ na Niemców, i to nie tylko w sferze estetyki; pal sześć krasnale w ogródkach, cel – pal gust, o tym się nie dyskutuje,









