Kto depcze po piętach Angeli Merkel

Kto depcze po piętach Angeli Merkel

Emocjonalna Ursula

Na taki brak emocji von der Leyen by sobie nie pozwoliła. Dawkuje je racjonalnie i w odpowiednich miejscach. I wie, że właśnie tych umiejętności brakuje jej konkurentowi, co pozwala jej trafiać w jego newralgiczne punkty.

De Maizière’owi właściwie niczego nie można zarzucić. Jest lojalny, przyzwoity, poprawny, o wysokiej kulturze osobistej. Brakuje mu tylko politycznego zmysłu, pewnej asertywności w dążeniu do władzy. Partyjny kolega Armin Laschet stwierdził nawet, że minister jest zbyt przyzwoity. – Zdumiewające, że w ogóle nie odpiera tych wszystkich ataków – dziwi się polityk CDU.
A zatem walka o przejęcie schedy po szefowej CDU coraz bardziej staje się pojedynkiem powściągliwego i cierpliwego mężczyzny z żądną władzy kobietą.

Można niekiedy odnieść wrażenie, że stoicyzm de Maizière’a opiera się wyłącznie na zaufaniu Angeli. Istotnie, jego kuzyn Lothar de Maizière, ostatni premier NRD, był politycznym nauczycielem i protektorem Merkel. Kanclerka wiele zawdzięcza jego rodzinie, nie kryjąc sympatii dla swojego ministra. Ale to zaufanie nie jest bezgraniczne, zwłaszcza że szefowa rządu powoli dostrzega u niego brak politycznego instynktu. Jedyne, co potrafiłoby wyrwać de Maiziere’a z samozadowolenia, to utrata zaufania przełożonej. Czy kanclerka z tego skorzysta? Wypchnięciem go z resortu obrony Merkel już zasygnalizowała, że jest do tego zdolna. Po aferze związanej z samolotami bezzałogowymi zdobyła się przed kamerami na kilka krytycznych uwag.

De Maizière osiągnął już polityczne sukcesy, tyle że nie potrafi się z nich cieszyć. W głośnej ostatnio sprawie retencji danych (zatrzymywania przez operatorów informacji o tym, kto, z kim i kiedy łączył się za pomocą komunikacji elektronicznej – przyp. W.O.) minister miał powód do radości – zainicjowany przez niego projekt został poparty przez Gabriela, który upokorzył w ten sposób swojego partyjnego kolegę Heika Maasa. Minister sprawiedliwości uchodził za przeciwnika ustawy autorstwa de Maizière’a. Ten zaś nie cieszył się jednak ani przez chwilę, karcąc uśmiechniętego asystenta i każąc mu dalej pracować. – De Maizière upokorzył Maasa w mniejszym stopniu niż jego własny kolega z SPD – śmiał się Jürgen Roth, szef wiadomości „Tages­themen”. Tym bardziej de Maizière nie upokorzyłby kolegi z grona chadeków. Ta lojalność i profesjonalizm są jego największymi atutami, tak jak jego dokładność. Lecz nawet pod tym względem okazał się ostatnio mało skuteczny. Spędzającą sen z powiek Merkel aferę podsłuchową jej minister spraw wewnętrznych skomentował zwięźle: – Jeszcze nie wiemy, co się działo w BND.

Ktoś trzeci niepozorny

W tym świetle przyszłość von der Leyen rysuje się w jaśniejszych barwach, zwłaszcza że układa się jej nie tylko na ministerialnym poletku. Jest już także jednym z wiceprezesów partii, a to stanowisko nieraz służyło jako trampolina do Urzędu Kanclerskiego. Jej zwycięstwo nie jest jednak przesądzone. De Maizière ma w CDU wciąż więcej przyjaciół i sojuszników, a wiele osób najchętniej zobaczyłyby porażkę minister obrony. Tak samo jest z wyborcami: to von der Leyen ma złe wyniki w sondażach za zaniechania w resorcie, a nie jej poprzednik. Można więc się spodziewać, że niebawem przystąpi do kontrataku. Tymczasem Merkel dała do zrozumienia, że będzie się starała o reelekcję. To zaś może przekreślić plany obojga kandydatów.

Ale nawet jeśli pani kanclerz kiedyś odejdzie, to historia pokazała, że rywalizujący ze sobą następcy czasami muszą zaakceptować, że koronę zdobywa ktoś trzeci, niepozorny. A w trzecim szeregu prym wiodą zaangażowani Peter Tauber i Julia Klöckner, znani z ostentacyjnej niechęci do de Maizière’a i von der Leyen. Wszak Angela Merkel ostatnio stawia na młodych, pamiętając, że sama wyskoczyła z trzeciego szeregu.

Foto: EASTNEWS

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2015, 30/2015

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy