Lato z czerniakiem – rozmowa z prof. Piotrem Rutkowskim
Co roku liczba zachorowań wzrasta o 12-15%. Pacjenci przychodzą do nas późno, kiedy czerniak jest już zaawansowany Zbliża się okres wakacji. Sporo osób wyjedzie na urlop nad morze, żeby poleżeć na plaży i wrócić z piękną opalenizną. W świetle tego, co już wiadomo o działaniu słońca na skórę, możemy się bezkarnie opalać czy nie? – Jeśli wyjedziemy nad morze, to dobrze, bo na pewno odpoczniemy. Mam nadzieję, że będziemy odpoczywać czynnie, bo czynny wypoczynek jest bardzo korzystny dla zdrowia. Jednak nadużywanie słońca nie jest dobre dla naszej skóry, bo przyspiesza procesy starzenia i powstawania różnych nowotworów skóry, na które choruje już ok. 50 tys. Polaków. 10-15 minut na słońcu w zupełności powinno nam wystarczyć do wytworzenia witaminy D w organizmie. Nie znaczy to, że nie wolno nam przebywać na plaży. Wolno, ale powinniśmy się chronić przed słońcem. No dobrze, ale jak? – Siedząc w cieniu pod parasolem. Smarując się kremem z odpowiednim filtrem przeciwsłonecznym przed wejściem do wody i po wyjściu z niej. A jeśli spacerujemy nad brzegiem morza, załóżmy T-shirt i czapkę. Innej możliwości ochrony skóry przed słońcem nie mamy. Wspomniał pan o smarowaniu się kremem z filtrem przeciwsłonecznym. Domyślam się, że nie chodzi o jakąkolwiek wartość filtra, np. 10 czy 15, lecz dużo wyższą? – Minimum trzydziestka. Jak często trzeba się smarować? Pytam, bo wiele osób, z którymi rozmawiałam na ten temat, uważa, że wystarczy raz, tuż przed wyjściem z domu. – Raz to zdecydowanie za mało. O konieczności smarowania się przed kąpielą i po kąpieli już mówiłem, dodam jeszcze, że aplikacja kremu z filtrem przed wejściem do wody wystarczy nam zaledwie na 10-15 minut. Generalnie, w zależności od tego, jak długo przebywamy na słońcu, aplikację – biorąc pod uwagę zalecenia różnych producentów i skład kosmetyku z filtrem – powinniśmy powtarzać co dwie-cztery godziny. I nie dotyczy to tylko okresu wakacyjnego, bo przecież coraz częściej uprawiamy jakiś sport na powietrzu. Bardzo popularne stały się ostatnio np. biegi uliczne. O ochronie przeciwsłonecznej musimy więc pamiętać przez cały rok, przy każdej aktywności fizycznej, nie tylko przed wyjazdem na urlop. Onkolodzy i dermatolodzy przestrzegają przed wylegiwaniem się na słońcu. Jakie niebezpieczeństwo niesie ze sobą kontakt skóry z promieniami ultrafioletowymi emitowanymi przez słońce? Wszyscy jesteśmy na nie narażeni w takim samym stopniu? – Ponad 60% Polaków ma taki typ skóry, dla której opalanie może się wiązać z powstawaniem nadmiernych uszkodzeń bądź zmian na niej, w tym różnych nowotworów. Mówimy o tzw. fototypie 1 i 2, ponieważ jesteśmy w większości przedstawicielami rasy białej, kaukaskiej. Część z nas to blondyni albo osoby mające piegi, mamy niebieskie oczy, jasną cerę. To wszystko sprawia, że bardzo łatwo ulegamy oparzeniom słonecznym, a nie opalamy się. Osoby, które mogą się czuć na słońcu bezpiecznie, są w mniejszości. Tylko rasa czarna, ze względu na bardzo wysoki poziom barwnika – melaniny – w skórze, jest przystosowana do przebywania w dużym nasłonecznieniu. Naszych rodaków to nie dotyczy. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że 90-95% tzw. niemelanocytarnych, czyli nieczerniakowych nowotworów skóry jest związane bezpośrednio ze słońcem. W przypadku czerniaków może to być 70-80%. Co więcej, wystawiamy się nie tylko na działanie słońca naturalnego, ale i sztucznego, w solariach, które na domiar złego cieszą się coraz większą popularnością. Według badań przeprowadzonych przez naszych kolegów dermatologów, średnia wieku kobiet, a właściwie dziewcząt korzystających z solariów wynosi 17 lat. Tymczasem to właśnie młoda skóra jest najpodatniejsza na uszkodzenia słoneczne. Nie mamy żadnych regulacji prawnych, które ograniczyłyby możliwość korzystania z solariów przez bardzo młodych ludzi. Czy chce pan powiedzieć, że innym krajom europejskim udało się już ten problem rozwiązać? – W większości krajów Europy Zachodniej, a także w Stanach Zjednoczonych, w Australii czy w Brazylii albo w ogóle zakazano używania solariów, albo ograniczono możliwość korzystania z nich osobom do 18. roku życia. Gdzieniegdzie wymagana jest zgoda rodziców. Myślę, że mało który rodzic jest w stanie podpisać taką deklarację, zgadzając się świadomie na ryzyko rozwoju nowotworu złośliwego skóry u jego dziecka. Właściciele solariów tłumaczą, że szkodliwe są tylko przestarzałe urządzenia, emitujące nadmierną ilość promieni ultrafioletowych. Że nowoczesne są w pełni bezpieczne. Co pan o tym sądzi? – To nieprawda! Dawka promieniowania