Podobno Jadwiga, przyszła święta, zagrożona związkiem z Jagiełłą, skonsumowała kontrakt małżeński z młodym Wilhelmem Habsburgiem Confessio To jasne: zakochałem się w tej pięknej truposzce, w tej najpiękniejszej może z polskich truposzek. I nic mnie nie obchodzi, że to nekrofilia (wprawdzie nekrofilia mistyczna, ale zawsze przecież nekrofilia). (…) Nie ja jeden, nie ja pierwszy. Czytam przecież tę fascynację u Jasienicy, w jego zapisie z ekshumacji królowej, i w jego portrecie, jakże feerycznym i jakże namiętnym, jej osobowości. Czytam ją w szkicu czaszki, jaki wykonał Jan Matejko 22 stycznia 1887 r. Czytam ją w żałobnej mowie jej kapelana i spowiednika Stanisława ze Skarbimierza (Skalbmierza), pierwszego rektora odnowionego jej staraniem uniwersytetu (…). Czytam ją w tym kamieniarskim ciosaniu „stopki królowej”, dziele XIV-wiecznego rzemieślnika na zewnętrznym murze krakowskiego kościoła karmelitów trzewiczkowych na Piasku. I wspominam, jak któregoś grudniowego wieczora Dymitr Szewionkow-Kismiełow, moskiewski grafik z Krakowa, instruował mnie z przejęciem: „Jak – o, tutaj – włożysz palec przez kratę, to wymacasz kształt dużego paluszka jej stópki”. (…) Pierwszy dramat ciała „Postanowiono, że 34-letni Jagiełło zostanie mężem 11-letniej Jadwigi” (Paweł Jasienica, „Myśli o dawnej Polsce”). Drugi dramat ciała Jest taki obraz Matejki z 1881 r.: „Dymitr z Goraja wstrzymujący drzwi na zamku w Krakowie”, który pokazuje tę sprawę od innej (?) strony. O co chodzi w tym narodowo-erotycznym dziele? „Uwielbiany przez Matejkę Długosz powiada, że Jadwiga, zagrożona związkiem z Jagiełłą, zdecydowała się na brawurowy wyczyn, a mianowicie na skonsumowanie kontraktu małżeńskiego zawartego wcześniej z młodym Wilhelmem Habsburgiem, który – wyrzucony z Wawelu – pomieszkiwał sobie na mieście. »A gdy wrota zamkowe z rozkazu panów przed nią zawarto – pisze Długosz – porwawszy siekierę, którą jej słudzy podali, własną ręką usiłowała je wyrąbać«. Szczęściem podskarbi Dymitr z Goraja potrafił jej wyperswadować niewczesny pomysł. I co widać na obrazie? Ano właśnie to. Pozostaje szkolne pytanie: »co artysta chciał przez to powiedzieć?«. Zapewne był po stronie Dymitra, bo gdyby nie jego interwencja, ślub Jadwigi z Jagiełłą nie doszedłby do skutku i nie byłoby komu wygrać grunwaldzkiej batalii. (…) Sprawa jest o tyle złożona, że Długosz w innym miejscu wspomina, iż nie dość, że Jadwiga w towarzystwie austriackiego księcia uczestniczyła w rozmaitych tańcach i zabawach, to jeszcze przed próbą wyłamania bramy – pragnęła »uzupełnić sprawę małżeńską«. Karol Szajnocha, którego »Jadwigę i Jagiełłę« Matejko z pewnością czytał […] skrupulatnie odnotowuje opinie historyków utrzymujących, że Jadwidze udało się jednak »uzupełnić« to, co trzeba. Może więc na obrazie Matejki dziewczyna pragnie wyłamać drzwi, aby zrobić to po raz drugi? Jak było naprawdę, nie dowiemy się nigdy, jednakże nie ma wątpliwości, że malarz stawia przyszłą świętą w dość dwuznacznym świetle” (Jarosław Krawczyk, „Jan Matejko. Mistrz legendy św. Stanisława”). Wydarzenia stojące u podstaw tego dramatu zaczynają snuć się niemal zaraz po przyjściu Jadwigi na świat, co nastąpiło gdzieś pomiędzy 3 października 1373 r. a 18 lutego 1374 r. w stołecznej Budzie. Była ona trzecią córką Ludwika Wielkiego (Węgierskiego) oraz jego drugiej żony Elżbiety Bośniaczki, słynącej z urody. Jak mówi hagiograf, „nad kołyską Jadwigi nie było radości”, ponieważ Ludwik oczekiwał syna, upragnionego następcy tronu. „Mimo to 18 sierpnia 1374 r. arcyksiążę austriacki Leopold III Habsburg zwrócił się do Ludwika z prośbą o połączenie symbolicznym związkiem małżeńskim półrocznej Jadwigi i swojego najstarszego syna Wilhelma, wówczas czteroletniego. W potwierdzeniu z 4 marca 1375 r. Ludwik przystał na ten projekt. Trzy lata później w pogranicznym – od strony austriackiej – Hainburgu (niedaleko Bratysławy, położonej na drugim brzegu Dunaju) odbyło się uroczyste spotkanie dworów austriackiego i węgierskiego. Aktu »wstępnych« zaślubin, zwanych sponsalia de futuro, dokonał 15 czerwca 1378 r. arcybiskup ostrzyhomski Dymitr. Potem na zamku przeprowadzono zwyczajowe dopełnienie obrzędu, czyli tzw. pokładziny, polegające na tym, że czteroletnia Jadwiga i ośmioletni Wilhelm spali przez dwa tygodnie w jednym łóżku. Równocześnie rodzice obu stron zobowiązali się wypłacić »młodej parze« po 200 tys. florenów do dnia 23 kwietnia 1384 r. W Hainburgu postanowiono, że Jadwiga wyjedzie na dwór wiedeński. W swoim nowym domu miała wrosnąć w tradycje i atmosferę habsburskiego państwa –
Tagi:
Jadwiga Andegaweńska









