Lincz

Lincz

Pewien znany publicysta wytropił, że powszechnie dziś szanowana nauczycielka kilkadziesiąt lat temu była karana za zabójstwo. Po swojemu rozumiejąc misję informacyjną publicysty, natychmiast opisał to w wysokonakładowej gazecie. Nie w żadnej bulwarówce nawet, nie w żadnym tabloidzie, ale w poważnej, wysokonakładowej gazecie, flekując nieszczęsną kobietę bez litości. Pan premier, który też swoją misję pojmuje tak, że musi skomentować wszystko, co pokazała TVN 24, a jakże, zabrał głos. Pofilozofował trochę na temat instytucji zatarcia skazania. Że niby jest, ale czasem lepiej, aby jej nie było, i że trzeba będzie coś z tym zrobić. Było to równie mądre i równie głębokie, jak niegdysiejsze wypowiedzi pana premiera na temat kastrowania pedofilów, i równie filozoficzne, jak rozważania, czy pedofil jest aby człowiekiem. Pani minister od edukacji odwołała nauczycielkę z funkcji eksperta MEN, tłumacząc, że nie znała jej przeszłości. Bo gdyby znała…Ludek katolicki podobno, z braku magla, odezwał się głównie w internecie. Nieszczęsną kobietę publicznie zlinczowano. Niewiele było głosów w jej obronie, choć trzeba przyznać, że się znalazły.Z samego reportażu Szczygła, który na tę okazję zamienił się w sępa, a później z reakcji na ten reportaż wyłania się nie tylko niezwykle niska kultura prawna naszego społeczeństwa, ale też przedziwna koncepcja człowieka obowiązująca w tym społeczeństwie. Przedziwna i zupełnie sprzeczna z koncepcją chrześcijańską, co w katolickim kraju, w którym nie tylko co krok przywołuje się wartości chrześcijańskie, lecz także ich przestrzegania domaga się prawo, powinno dziwić.Zacznijmy od strony prawnej. Cywilizowane prawo karne mówi, że po odbyciu kary uznaje się, że przestępca odpokutował już za swój czyn. Po latach następuje jeszcze tzw. zatarcie skazania. Od tego momentu osoba skazana, która odbyła karę wymierzoną jej za przestępstwo, uznana jest za niekaraną. We wszystkich ankietach i dokumentach na pytanie o karalność może odpowiadać, że jest niekarana. Instytucja zatarcia skazania opiera się na słusznym założeniu, że człowiek może się zmienić, że po latach nie jest już tym samym człowiekiem, który popełnił przestępstwo, i trzeba mu dać szansę powrotu do społeczeństwa i normalnego funkcjonowania. Wypominanie mu do końca życia, że mimo odpokutowania za przestępstwo pozostaje przestępcą, jest niesprawiedliwe, okrutne, stygmatyzuje go, uniemożliwia mu normalne społeczne funkcjonowanie, a w wielu przypadkach pcha znów na drogę przestępstwa. Co ma zrobić ktoś, kto jeszcze po latach od wyjścia z więzienia nie może dostać pracy, jest wytykany palcami, odtrącany, upokarzany przez tę część społeczeństwa, która uważa się za „zdrową”?Uświadomienie sobie tej prawdy kazało kiedyś zrezygnować z wypalania na twarzy przestępcy piętna. Mimo to – jak widać – do dziś zwolenników piętnowania nie brakuje.To trochę dziwne, że na łamach lewicowego tygodnika przypominać trzeba Ewangelię. Zacznijmy od sceny, gdy Jezus zwraca się tłumu „porządnych” ludzi, oburzonych postępowaniem cudzołożnicy i chcących ją ukamienować. „Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem…”.Ten oburzony na ekszabójczynię tłum na co dzień czci św. Pawła, św. Marię Magdalenę, a św. Augustyna uznaje za doktora i ojca Kościoła.Może młodociany prześladowca pierwszych chrześcijan zostać jednym z najważniejszych apostołów, prostytutka świętą, rozpustnik nawet ojcem i doktorem Kościoła, a zabójczyni po odbyciu kary i jej zatarciu nie może być nauczycielką? Chrześcijaństwo uczy, że człowiek może się zmienić, poprawić, że w zasięgu grzesznika i przestępcy jest nawet świętość. Chrześcijaństwo pokazuje całą złożoność człowieka, cały dramat życia, sens pokuty i każe wierzyć w możliwość poprawy, podniesienia się z najgłębszego upadku. Chrześcijaństwo po prostu wierzy w człowieka i każe miłować bliźniego. Jak w sprawie tej nieszczęsnej kobiety zachowało się społeczeństwo? Jak zachowali się ci, którzy przestrzeganie wartości chrześcijańskich chcą wymusić nawet przez prawo stanowione?Z racji mojego zawodu znam wielu przestępców, także zabójców. W większości są to ludzie ciężko doświadczeni przez los. Wielu z nich dopuściło się potwornych zbrodni. Niektórzy nie zdobyli się na żadną głębszą refleksję nad sobą i nad swoim czynem. Ale wielu po odbyciu kary, a nawet już w czasie jej odbywania, stało się zupełnie innymi ludźmi. Ich doświadczenia życiowe, przeżyte dramaty sprawiły, w co może niektórym trudno uwierzyć, że stali się osobami naprawdę wartościowymi – lepiej i głębiej znającymi życie i prawdę o człowieku, odróżniającymi dobro od zła i bardziej wyrozumiałymi dla innych niż niejeden, co tak chętnie pierwszy by rzucił kamieniem.Ta nieszczęsna kobieta, która stała się w ostatnich tygodniach obiektem zbiorowego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 28/2013

Kategorie: Felietony, Jan Widacki