Listy od czytelników Nr 41/2016

Listy od czytelników Nr 41/2016

Baran wchodzi, baran wychodzi
„Wprawdzie i dawniej bywało, że prości ludzie masowo szli na studia. Ale wtedy kazało im się czytać 50 stron dziennie i robiło ze dwa porządne egzaminy. Dziś tego nie ma”, ubolewa prof. Jan Hartman, cytowany w artykule „Baran wchodzi, baran wychodzi” (PRZEGLĄD nr 40). Ci „prości ludzie” nadrabiali ciężką pracą początkowe braki albo wylatywali z uczelni po pierwszym semestrze. Były poprawki, przedłużenia sesji, zaliczenia warunkowe itp. furtki, ale nawet na marną trójczynę trzeba było dobrze się napocić. Dlatego wyższe wykształcenie uzyskiwało w PRL „tylko” ok. 10-20% populacji, za to jego jakość była znacznie wyższa niż obecnie.
A zaczynało się od tego, że prawie wszędzie trzeba było zdać egzamin wstępny. Nawet jeśli na niektórych wydziałach było mniej kandydatów niż miejsc, to kompletnego dyletanta nie przyjmowano.

Radosław


Różne światy
Sytuację każdego kraju dobrze charakteryzują wycinkowe obserwacje. Byłem w dużej księgarni w centrum Warszawy. Zobaczyłem dział: Filozofia i logika. Podszedłem, aby popatrzeć na nowości. Na półkach stały wyłącznie książki religijne. Nie refleksje na temat fenomenu religii, tylko pisma Kościoła katolickiego. Teksty jednego papieża, refleksje drugiego, wypowiedzi trzeciego, wynurzenia różnych świętych, treści modlitw i jedna pozycja rozprawiająca się z ateistami. Zapytałem, czy mają jakąś książkę Kotarbińskiego, ważnego polskiego logika i filozofa. Pani zapytała, czy chodzi o Jacka. Powiedziałem, że o Tadeusza. Żadnej jego książki nie było.
W dużej księgarni w Londynie czy Paryżu w podobnym dziale byliby Platon, Arystoteles, Nietzsche, Schopenhauer, Marks, Russel itd. Ta różnica w liście lektur dobrze określa nasz dystans do Europy. I sugeruje, że polską specjalnością mogłaby być turystyka religijna – pielgrzymki, procesje, zbiorowe modlitwy itp. Komercjalizacja tego zjawiska w wymiarze krajowym już istnieje. Czas na ofensywę europejską. To będzie łatwiejsze od zbudowania miliona samochodów o napędzie elektrycznym, może stać się naszą specjalizacją w Unii Europejskiej i przyczynić się do wzrostu PKB.

Wiesław Żółtkowski


Baran wchodzi, baran wychodzi
Tytuł artykułu o studentach „Baran wchodzi, baran wychodzi” (PRZEGLĄD nr 40) mówi wszystko – nic dodać, nic ująć. Taka jest niestety prawda. Wielu młodych ludzi po studiach nie potrafi np. zredagować prostego pisma urzędowego i nie są to wcale przypadki odosobnione. Kilka lat temu musiałem takiej osobie napisać podanie o przyjęcie na studia. Młody człowiek ukończył terminowo studia, co prawda zaoczne, ale na prestiżowej uczelni, uzyskując tytuł inżyniera. Nie wiem, jak jest dzisiaj, ale jeszcze trzy lata temu ten inżynier zatrudniony był w prywatnej firmie w charakterze kierowcy, gdyż tylko taką pracę umiał wykonywać.
Jeszcze inny przykład. Osiem lat temu mój dobry znajomy, człowiek przeszło 70-letni, poprosił mnie o napisanie mu odwołania od decyzji ZUS do sądu okręgowego. Prośbę oczywiście spełniłem, w wyniku czego wygrał on sprawę w dwóch instancjach, gdyż ZUS składał jeszcze apelację. Piszę o tym nie dlatego, żeby się przechwalać, tylko dlatego, że zanim znajomy poprosił mnie o przysługę, o to samo zwrócił się do swojej wnuczki, po studiach prawniczych, z tytułem magistra, specjalistki z kilkuletnim stażem w korporacji mającej siedzibę w dużym mieście wojewódzkim. Powiedział mi, że wnuczka nie umiała po prostu zabrać się do sporządzenia odwołania ani apelacji, a po zapoznaniu się z nimi miała stwierdzić, że ona nigdy nie podjęłaby się czegoś takiego. Podane przykłady oddają chyba w pełni prawdziwość tytułu i treści artykułu. Zastanawiać musi jednak to, że dla mnie, emeryta, który kończył studia w PRL, niewykonującego zawodu prawniczego, przygotowanie pism urzędowych czy procesowych nie stanowi problemu, a dla młodych, wykształconych ludzi z dużych miast jest problemem. Zachowanie studentki, o której na wstępie piszą autorzy, wcale mnie nie dziwi, gdyż zarozumiałość, przebojowość i pewność siebie młodych ludzi, na szczęście nie wszystkich, nie idzie w parze z ich wiedzą ani inteligencją.

Adam


O Lenino w Koszalinie
Koszaliński Komitet Obrony Lewicowych Tradycji serdecznie zaprasza na uroczyste spotkanie pod hasłem „Pokoleniowy przekaz prawdziwej historii”, zorganizowane z okazji 73. rocznicy bitwy pod Lenino.
Celem uroczystości – otwartej dla mieszkańców Koszalina – jest oddanie hołdu uczestnikom bitwy pod Lenino oraz przekazanie prawdy historycznej o tamtych wydarzeniach wojennych.
Spotkanie odbędzie się w środę, 12 października, o godz. 17.00 w siedzibie Koszalińskiego Komitetu Obrony Lewicowych Tradycji przy ul. Piłsudskiego 11-15 (parter).
W programie przewidziane są: krótka informacja historyczna o przebiegu bitwy pod Lenino i jej znaczeniu dla kształtowania się powojennej rzeczywistości, wspomnienia uczestników II wojny światowej, przesłanie uczestników spotkania przeciwko okropnościom wojny i zakłamywaniu najnowszej historii Polski oraz dyskusja przy kawie.
Przewodniczący Prezydium KOLT
Grzegorz Andrzej Niski

Więcej informacji pod numerem telefonu: 94 343 66 93, 600 390 752, e-mail: rwup@poczta.fm

Wydanie: 2016, 41/2016

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy