Najbardziej prestiżowe nagrody literackie przypadły autorem skandalizujących powieści Jestem mile zaskoczony. Od lat słyszę o schyłku tradycyjnej narracji, o śmierci powieści, a tymczasem mijający rok pokazał, że na całym świecie powieść przeżywa renesans – powiedział John Updike, laureat prestiżowej nagrody amerykańskiej, Faulkner Award. Jeszcze bardziej zdziwiony był Laurent Gaudé, autor osadzonej w tradycji sagi rodzinnej, która dostała najważniejszą nagrodę francuską – Nagrodę Goncourtów. Książka stała się bestsellerem jeszcze przed werdyktem Akademii Goncourtów, co jeden z jurorów skomentował: – To dobry znak, że ludzie wracają do grubych powieści. Analitycy czytelnictwa mówią od lat, że preferowane są książki coraz cieńsze, że prosty przekaz elektroniczny wypiera tradycyjną książkę. Jakże się cieszę, że się mylą. Prestiż i pieniądze Każdy kraj ma swoje nagrody literackie. Szacuje się, że co roku na świecie przyznaje się ich ponad 10 tys. Jednak największe pożądanie budzi tylko kilka nagród – głównie tych, którym towarzyszą duży rozgłos międzynarodowy i jeszcze większe pieniądze. Wyjątkiem jest francuska Nagroda Goncourtów (Prix Goncourt), której zwycięzca otrzymuje symboliczne 10 euro. Jednak wkrótce i tak staje się milionerem, bo sprzedaż nagrodzonej książki błyskawicznie wzrasta, nawet o 1000%, i dochodzi nieraz do 2 mln egzemplarzy. Jest to najstarsza narodowa nagroda literacka na świecie, wręczana dorocznie w grudniu za najwybitniejszą powieść francuską. Przyznaje ją dziesięcioosobowa Akademia Goncourtów (powstała w 1903 r. jako instytucja publiczna) ze schedy obu wielkich pisarzy francuskich, Edmonda i Jules’a. Tegorocznym jej laureatem został 32-letni Laurent Gaudé, autor książki „Le Soleil des Scorta” („Słońce rodziny Scortów”). Jest to wielka powieść epicka, saga włoskiego rodu Scortów, z mocno rozbudowanymi wątkami miłosnymi i sensacyjnymi, pełna namiętności, ale też odwołująca się do historii. Chociaż we Francji przyznaje się ponad 1100 nagród literackich, których laureaci dostają znacznie więcej niż 10 euro, każdy pisarz francuski i każdy wydawca marzy o Goncourcie. Pewnie dlatego co roku ta nagroda wywołuje spory i kłótnie. Atmosferę jej towarzyszącą opisał rok temu Igor Gran w satyrycznej powieści „Truoc-Nog” (Goncourt czytane wspak). Jej bohater, młody pisarz, zostaje nominowany do nagrody, ale zamiast się cieszyć, panikuje, bo wszyscy mówią, że dostanie ją tradycyjnie najgorsza książka roku. Pretensje Grana do Nagrody Goncourtów podziela znaczna część pisarzy i branży wydawniczej. Akademikom zarzuca się dwie rzeczy. Po pierwsze, osobiste powiązania z wielkimi oficynami i przyznawanie nagród z klucza wydawniczego. Po drugie, konserwatywny gust. Akademicy są wybierani dożywotnio, większość z nich to staruszkowie, nierozumiejący nowoczesnej prozy. Poza tym są nazywani antyfeministami, gdyż przez sto lat nagrodzili tylko dziewięć kobiet, co nie zjednuje im sympatii w postępowej Francji. Booker za powieść gejowską Podobnych zarzutów nie można postawić jurorom najważniejszej nagrody brytyjskiej – Booker Prize. Po pierwsze, skład jury zmienia się z roku na rok, co wyklucza, a przynajmniej bardzo ogranicza jego interesowność. Po drugie, inny jest gust i światopogląd jurorów, których trudno uważać za konserwatystów. W tym roku bowiem najwyższym laurem literackim uhonorowali powieść gejowską „The Line of Beauty” („Linia piękna”) 50-letniego Alana Hollinghursta. I choć to autor znany i ceniony od dawna (debiutował w 1988 r. powieścią „Klub Koryncki”, uznaną na najbardziej błyskotliwy debiut roku), a jego najnowsza książka zebrała świetne recenzje, nagrodzenie jej prestiżowym Bookerem uznano w Anglii za „skandal w oczach świata”. Oburzeni krytycy zwracają uwagę nie na walory artystyczne i intelektualne „The Line of Beauty”, ale na to, że jej bohaterem jest młody homoseksualista, i to jawny, nie zakamuflowany jak np. u Prousta czy Manna. Powieść nazwali „mocno erotyczną”, „prawie pornograficzną”, gdyż opisuje miłość i seks między mężczyznami (na tle epoki tchatcheryzmu lat 80.). Po ogłoszeniu werdyktu konserwatywne gazety kłuły w oczy tytułami: „Aplauz dla skandalu”, „Prowokacja ratunkiem dla powieści”, „Booker 2004 – zwiastun czy symbol rewolucji obyczajowej”, „Pierwszy w historii Booker dla gejów”. Brytyjczycy przywiązują ogromną wagę do swojego Bookera. Nagroda jest przyznawana co roku za powieść autorów brytyjskich, irlandzkich, z byłych kolonii i krajów Wspólnoty Brytyjskiej (musi być napisana po angielsku). Ustanowiono ją w 1968 r.,
Tagi:
Ewa Likowska









